Zjednoczona Prawica wygrała wybory parlamentarne. Po ośmiu latach rządów osiągnęła wynik dużo lepszy niż Platforma w tym samym momencie, w roku 2015. Utrzymała zdecydowaną większość wyborców mimo pandemii, wojny, inflacji, brutalnej presji zewnętrznej, i arcypopulistycznej kampanii opozycji. Do większości zabrakło kilku punktów - może trzech, może czterech. Niewiele. Należy to docenić.
Ale oczywiście cel był inny, chodziło o samodzielną większość parlamentarną. Ta - niezależnie od ostatecznych wyników - wydaje się dziś nierealna. Dramatycznie słaby wynik Konfederacji sprawia także, że poszukiwanie koalicjanta staje się zajęciem arcytrudnym. Jedynym potencjalnym partnerem wydaje się Polskie Stronnictwo Ludowe, ale przy obecnych nastrojach w szeregach opozycji to również misja o nikłych szansach powodzenia.
Wygląda jednak na to, że w nowym Sejmie - jeśli władzę obejmie opozycja - będzie raczej na pewno istniał potencjalny układ alternatywny, bardziej propaństwowy, możliwy do wdrożenia przy sprzyjających okolicznościach, choćby punktowo. To ważne. To czynnik, który może ograniczyć niszczące skutki działań opozycji.
Bardzo dużo, może wszystko, będzie zależało od prezydenta Andrzeja Dudy. To jego determinacja może dziś ocalić to, co ocalić się da. Może ochłodzić rozgrzane pragnieniem zemsty głowy, może obronić ład konstytucyjny i instytucjonalny, a także podstawy pluralizmu medialnego. Co ważne, Prawo i Sprawiedliwość, jak wszystko wskazuje, będzie miało dość głosów, by podtrzymywać weta prezydenta.
Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nie osiągnęło swojego celu? To wymaga wielu analiz, ale na pewno podstawowy problem ma charakter strukturalny. PiS nie dociera do dużych grup społecznych, także tych, które korzystały na jego rządach. Jest zablokowany, otoczony realnym kordonem, utrudniającym komunikację z milionami wyborców. Musi to przełamać, budując profesjonalną maszynę polityczną, zdolną do przełamania systemowych przewag drugiej strony.
Trzeba też znaleźć odpowiedź na pytanie o źródła bezprecedensowej mobilizacji wyborców w dużych miastach, których przyczyną może być aktywność finansowanych z zagranicy organizacji „pozarządowych”. To w istocie rodzaj zewnętrznej ingerencji w polski proces wyborczy.
Media znaczną coraz mniej, ale znaczą coraz więcej. To potężne media opozycyjne podtrzymały wielkie kłamstwa opozycji w tej kampanii, z kłamstwem wizowym na czele. Tego problemu nie da się obejść działając ad hoc. To wymaga starannej, przemyślanej, organizacyjnej odpowiedzi.
Dziś trzeba czekać na ostateczne wyniki, na szczegóły, one mają wielkie znaczenie Ale o jednym warto pamiętać: walka o Polskę nie kończy się nigdy. Na tle historycznym nie jesteśmy w tragicznej sytuacji: obóz niepodległościowy będzie miał w Sejmie ok. 200 mandatów. Bywały czasy, że miał jedynie jednostki. To wielki sukces Jarosława Kaczyńskiego, i potężny kapitał na przyszłość. Także tę najbliższą: niepodległość Polski jest dziś bowiem naprawdę zagrożona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666865-pamietajmy-walka-o-polske-nie-konczy-sie-nigdy