Rekordowa frekwencja cieszy. Świadczy o tym, że większość wyborców zrozumiała, że ich głos ma znaczenie i realne przełożenie na losy kraju. Martwi jedynie, w jaki sposób tą świadomością pokierowano, bo skala zbiorowej manipulacji i kłamstw była w tej kampanii niewiarygodnie silna. Lewicowo-liberalne media, bezwzględna socjotechnika Donalda Tuska i jego partii, potężne wsparcie liderów UE i antypisowskie działania wielu NGO-sów przełożyły się mobilizację elektoratu opozycji. Jednak pomimo tak szeroko zakrojonych starań, Donald Tusk nie zdołał pokonać Prawa i Sprawiedliwości.
Wstępne badanie exit poll pokazuje, że nadzieje pokładane w Donaldzie Tusku były mocno przestrzelone. Ponad pięcioprocentowa różnica to naprawdę dużo w takim układzie sił kampanijnych. Z sondażu wynika, że PiS ma 36,8 proc.; KO - 31,6, Trzecia Droga - 13, Lewica - 8,6, Konfederacja - 6,2 co przekłada się na 200 mandatów dla PiS, 163 dla KO, 55 dla TD, 30 dla Lewicy i 12 dla Konfederacji. Formowanie rządu będzie więc trudne, zwłaszcza że ani na moment nie ustaną napięcia. Można wręcz spodziewać się wzmożenia działań wymierzonych w PiS z użyciem wszelkich dostępnych opozycji narzędzi. Wariant „ulica i zagranica” pojawi się więc w nowej odsłonie.
Brudna gra sprawiła, że ogromna cześć ludzi przestała myśleć zdroworozsądkowo i pozostała na poziomie emocji. Widać ją było nawet w momencie głosowania. Wielu członków komisji w kraju i za granicą łamało prawo, nie wydając kart referendalnych lub pytając wyborców, czy chcą wziąć udział w referendum. Liberalno-lewicowe media od tygodni publikowały instruktaże, jak odmówić udziału w referendum, by je unieważnić. I pewnie się udało. Na ten moment sondaże wskazują na 40-procentową frekwencję.
Na ostateczne wyniki trzeba jeszcze poczekać. Jednak na samodzielną większość PiS liczyć nie może. Formowanie nowego rządu będzie więc ogromnie trudne. Będą rozróby, naciski zewnętrzne, destabilizacja na wielu poziomach. I choć w obliczu dwóch wojen, nasilających się niepokojów w Europie, kolejnego napływu nielegalnych migrantów i rosnącego dyktatu Niemiec i Francji, próbujących gorączkowo zmienić unijne traktaty, potrzebujemy stabilizacji i bezpieczeństwa, trzeba będzie zmagać się z potężnymi napięciami wewnętrznymi i licznymi próbami destabilizacji. Historia kolejny raz zatacza koło. Nie od dziś obce wpływy dławią suwerenność i rozwój Polski w chwilach największych zagrożeń zewnętrznych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666853-klamstwa-nie-daly-tuskowi-zwyciestwa-dlatego-nie-odpusci