W mediach społecznościowych pojawiają się informacje, że w wielu lokalach wyborczych osoby chcące wziąć udział w głosowaniu pytane są przez członków komisji, czy chcą pobrać kartę do głosowania w referendum. Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej podkreślił, że pytanie czy wyborca chce kartę do referendum, do Sejmu czy do Senatu jest niewłaściwe.
Komisje pytają o kartę z pytaniami referendalnymi
Użytkownicy Twittera/X informują o zdarzeniach, które miały miejsce w ich komisjach wyborczych. Z ich relacji wynika, że podczas pobierania kart do głosowania byli pytani przez członków komisji o to, czy chcą także pobrać kartę do głosowania w referendum. Internauci wskazywali, że kiedy zwracali uwagę, że pytania te to rodzaj agitacji, w odpowiedzi słyszeli, że zadają to pytanie, by odznaczyć, kto nie pobrał tej karty, żeby policzyć frekwencję.
Widzę, że już pojawia się sporo wpisów o tym, jak to komisja „pytała się”, czy ktoś „chce” kartę do głosowania w referendum. Komisja nie jest od pytania się, tylko od wydawania wszystkich kart. Zadawanie takich pytań to łamanie zasad. Jeśli napotkacie takie przypadki, to upominajcie członków komisji i zgłaszajcie do PKW
— napisał Paweł Rybicki.
Takiego maila właśnie otrzymałem: „W Przychodni na Gdańskiej Morenie przy ul. Jaśkowa dolina 105. Jeden z Członków komisji, Pan w czarnym swetrze siedzący skrajnie po prawej stronie. W momencie podchodzenia Wyborcy do stolika po odebranie kart, na wstępie wita Ludzi. Informacją, „bez karty do referendum tak? „, bądź „karty do referendum Pan nie pobiera?”. Podobna sytuacja w Rakowcu koło Kwidzyna. Tam też członkowie Komisji wyborczej mają nie reagować
— poinformował Kacper Płażyński.
Sporo podobnych historii z różnych stron PL płynie
— wskazał Artur Ceyrowski.
Również Marzena Paczuska przekazała, że podobna sytuacja miała miejsce w Warszawie.
Dialog z członkiem Komisji Wyborczej w Warszawie przy ul. Sowiej: - Czy chce pan komplet? /kart/ - Pan nie powinien pytać o to. - Dostaliśmy takie instrukcje.
W komisji na Sowiej w Warszawie nie ma warunków by głosowanie było tajne. Oczekujący wyborcy swobodnie mogą zaglądać przez ramię siedzącego przy stoliku. Co też czynią
— przekazała Marzena Paczuska.
Wygląda na to, że mamy do czynienia z szerszą akcją. Zgłosiliśmy już do OKW w Poznaniu. Właśnie otrzymane z jednej z poznańskich dzielnic Rataje: „w komisji nr 115 w Szkole Podst. nr 20 wiceprzewodnicząca komisji stojąca przy wejściu do sali podczas pobierania kart do glosowania stanowczo przypomina innym członkom komisji aby zapytali „czy wszystkie karty?”. Analogiczne zgłoszenia także w komisjach nr 148 (Wola) oraz 190 (Smochowice)
— napisał Bartłomiej Wróblewski.
PKW przecina spekulacje
O sprawę podczas konferencji prasowej zapytani zostali członkowie Państwowej Komisji Wyborczej.
Niewłaściwe jest zadawanie pytania, czy chce pan kartę do referendum czy do Sejmu czy do Senatu. Jeżeli wyborca zjawił się w lokalu wyborczym to chce głosować. Dopiero jeżeli wyraźnie odmówi odbioru którejkolwiek z kart, to wówczas komisja w uwagach zaznaczy taką informację
— powiedział przewodniczący PKW Sylwester Marciniak.
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak podkreśliła, że członkowie komisji wyborczych byli szkoleni w tej kwestii.
W wytycznych Państwowej Komisji Wyborczej szczegółowo opisana jest procedura. Po stwierdzeniu tożsamości wyborcy i odnalezieniu go na spisie komisja wydaje wszystkie karty do głosowania, czyli w dniu dzisiejszym trzy: do Sejmu, Senatu i referendum. W momencie, kiedy wyborca stwierdzi, że nie chce brać udziału w którymkolwiek z tych głosowań, to komisja mu takiej karty nie wydaje. Kartę zostawia, a w odpowiedniej rubryce - „uwagi” - musi odnotować ten fakt, pisząc której karty wyborca nie odebrał
— wyjaśniła Pietrzak.
wkt/TT/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666752-wyborcy-pytani-o-karte-do-referendum-pkw-to-niewlasciwe