„W tej debacie chodziło o Tuska i nikogo innego. To miał być jego „one man show”, to dla niego paliły się jupitery. I to on schodzi z tego ringu jako jedyny policzony” - ocenił w mediach społecznościowych debatę przedwyborczą w TVP Wojciech Mucha.
W opinii dziennikarza wczorajsza debata przedwyborcza sprawia, że elektorat partii rządzącej został utwierdzony w swoim stanowisku, a plan stabilizacji poparcia dla PiS premiera Mateusz Morawieckiego został wykonany.
Wg plotek podebatowych cel PiS osiągnięty - PMM skierował przekaz do elektoratu i jego przyległości. Któż ze zdecydowanych miałby się po dzisiejszym wieczorze wahnąć i odejść? Gra na stabilizację i kontynuację, plan minimum wykonany
— stwierdził.
Były redaktor naczelny „Gazety Krakowskiej” najwięcej miejsca w swojej analizie poświęcił Donaldowi Tuskowi i temu, jak wypadł w debacie w telewizji publicznej. Stwierdził on, że dla wszystkich braki lidera Koalicji Obywatelskiej były zauważalne.
Tusk? Wszyscy mówią, że wypadł słabo i dlatego w związku z tym zaczyna się PRowe niuansowanie, łącznie z opowieściami z mchu i paproci, że oto „specjalnie oddał pole Hołowni”, by wyciągnąć go nad sondażowy próg, którym uderzyła go dziś Interia
— ocenił Mucha.
Cóż, trzeba obserwować politykę od zeszłego tygodnia, by w to uwierzyć. Tymczasem dziś padł mit. To po prostu już nie „Donek” z czasu teflonu i słonecznego Peru, to już nie „mistrz bajeru”, zdolny uwieść kogokolwiek poza pamiętającymi młodość dziennikarkami, Tomaszami Wiejskimi i ADAM-ami. Tymczasem gdy nadeszła godzina próby, w pierwszej poważnej konfrontacji od powrotu „Tata” okazał się zwyczajnie słaby
— dodał.
Zawiedzione nadzieje
Wojciech Mucha zauważył, że Donald Tusk, będący jak dotychczas wielką nadzieją opozycji i człowiekiem, który zawsze wypadał bardzo dobrze w debatach i medialnych wystąpieniach, zwyczajnie gubił się i stracił swój dawny blask, którym czarował niegdyś lewicowo-liberalne środowiska i niezdecydowanych.
Niestety dla SilnychRazem i reszty totalnych, zamiast Wielkiego Gamechangera zobaczyliśmy pogubionego na obcym terenie jegomościa w dziwnej koszulinie à la wuj o 5:30 na weselu w OSP, kogoś, kto zamiast minąć przeciwników na zakręcie, pogubił się jak uczniak bez ściągi
— wyłuszczył.
Dziennikarz ocenił też wystąpienia kandydatów Konfederacji i Nowej Lewicy jako przeciętne, które nie wpłyną znacząco na wyniki wyborów parlamentarnych.
Reszta to didaskalia i promilowe przepływy. Bosak łapie oddech nad wodą, ludzie może zapomną o kompromitujących piwach Mentzena i lekkiej pedofili Korwina. Scheuring-Wielgus zaskakująco nie topi lewicy, co z oczywistych względów czyta się jako wiktorię. Tyle. Tyle tylko, że nikogo to nie interesuje.
— wyjaśnił.
Mucha uważa, że debata była najistotniejsza właśnie dla lidera Platformy, który miał okazję zmienić biega kampanii wyborczej na swoją korzyść, ale ją zaprzepaścił.
W tej debacie chodziło o Tuska i nikogo innego. To miał być jego „one man show”, to dla niego paliły się jupitery. I to on schodzi z tego ringu jako jedyny policzony. Miliony oczu zobaczyły i zapamiętają Tuska przegranego na punkty, gdy wciąż spięty adrenaliną domaga się natychmiastowego rewanżu. Ale nie będzie już drugiej szansy. Ważny dzień.
— podsumował.
CZYTAJ TEŻ:
pn/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666022-zawiedzione-nadzieje-opozycji-tusk-przegral-na-punkty