Tomasz Organek to kolejny artysta, który na łamach „Newsweeka” edukuje polskie społeczeństwo nie tyle o tym, że trzeba iść na wybory, co właściwie o tym, czy - i dlaczego - trzeba odsunąć PiS od władzy. „Jeżeli PiS wygra i będzie dalej twardo dążyło do modelu autokratycznego, to ja się będę z nimi napier…. Będzie trzeba, to będę palił opony” - stwierdził muzyk.
„Młodzi ludzie nie pamiętają tamtej Polski”
Artyści, celebryci, prawnicy, dziennikarze, pisarze i inni przedstawiciele elit intelektualnych i artystycznych, choć chętnie angażują się w politykę, a niektórzy niemalże etatowo podłączają się pod kolejne protesty: czy chodzi o nauczycieli, czy o pielęgniarki, czy o wycinkę drzew, aborcję czy dziki. I mimo że chętnie angażują się po stronie opozycji, a przy tym - nie mają problemów z nagrywaniem płyt, koncertowaniem, rolami w filmach i teatrach, normalnym wykonywaniem swojej pracy, mają ludzi, którzy chcą ich słuchać, a przede wszystkim - są wolni, nie przeszkadza im to opowiadać o zagrożonej demokracji i o tym, że jeżeli Prawo i Sprawiedliwość po nadchodzących wyborach parlamentarnych nie utraci władzy, to najprawdopodobniej będzie już całkiem po tej demokracji.
Do głosu dopuścił artystów m.in. „Newsweek”. Głos zabrał m.in. Tomasz Organek. W rozmowie z tygodnikiem muzyk przyznał, że obawia się tego, co dzieje się dziś na świecie i nigdy wcześniej „nie miał takiego poczucia zagrożenia”.
Mam 46 lat i widzę, jak bardzo ten kraj się zmienił. W porównaniu z latami 90. to są dwa światy. Młodzi ludzie nie pamiętają tamtej Polski, łatwo marudzą, wyrzekają się prawa głosu, mówią, że bycie w Unii może nie jest takie fajne. Jest fajne
— podkreślił Tomasz Organek, zapominając, że może - aby przekonać tych młodych ludzi - potrzebne są jakieś argumenty i że nawet jeśli uważamy coś za ogólnie fajne, to również wolno nam krytykować to, co należałoby w danym przedsięwzięciu poprawić. Zwłaszcza jeśli jesteśmy częścią tego przedsięwzięcia.
Przyszła pandemia, potem wojna, coraz bardziej nasila się kryzys klimatyczny, pogłębia się kryzys demokracji liberalnej. Znowu są ciągoty w Polsce, w Europie, na świecie, powrotu do dyktatur, rządów autorytarnych. Społeczeństwa się oligarchizują, co u nas widać całkiem nieźle. Kaczyński tego nie krył, on już dawno powiedział, że trzeba stworzyć nowe elity. I one są tworzone
— stwierdził artysta. Oczywiście, bo przecież prawdziwe „elity” to takie, które mają poglądy lewicowe lub liberalne, na inne nie ma przecież miejsca. Rzecz jasna, Organek nie uzasadnił, gdzie w Polsce widzi „powrót do dyktatur, rządów autorytarnych”, skoro jest znanym i cenionym artystą, wydaje płyty, koncertuje i swobodnie wypowiada się dla poczytnego tygodnika, bynajmniej nie wychodzącego w drugim obiegu, ale dostępnego w każdym kiosku.
„Oglądają TVP i mają kompletnie zaburzony obraz świata”
Na uwagę dziennikarza „Newsweeka, że przy tym wszystkim, co dzieje się dziś na świecie, ludzie mają także „swoje prywatne kryzysy”, a muzyk przyznaje, że po części z tego właśnie powodu niektórzy ludzie nie głosują w wyborach.
Albo oglądają TVP i mają kompletnie zaburzony obraz świata. Są odporni na argumenty. PiS ciągle ma te trzydzieści parę procent. Ludzie przestali rozumieć, co się dzieje na świecie, i pozamykali się w bańkach, w których czują się bezpieczniej, czują, że mają jakieś oparcie
— podkreśla Organek, najwyraźniej zapominając, że to samo można powiedzieć o tej stronie, z którą on się identyfikuje, bo również i ci ludzie żyją w swojej bańce i zamiast TVP oglądają TVN.
Trudno ludzi namówić, żeby zrezygnowali z poczucia bezpieczeństwa, nawet jeśli to poczucie jest zbudowane na kłamstwie
— dodaje.
A co, jeśli dla ludzi współcześnie naprawdę ważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa i idą za tymi politykami, którzy zapewniają je realnie, zamiast przygotowywać plany obrony kraju na linii Wisły albo mówić Polakom: „Zmień pracę, weź kredyt”?
Organek będzie palił opony?
Organek jest jednak najwyraźniej przekonany, że tylko ta druga strona jest „odporna na argumenty”, „żyje w bańce” i przestała rozumieć, co dzieje się na świecie
Nie wiemy, czy opozycja udzierga większość. Może być tak, że PiS wygra i się dogada z Konfederacją. Mogą być nowe wybory za pół roku. A może wybory będą sfałszowane. Po 30 latach doszliśmy do momentu, że nie jesteśmy pewni procesu wyborczego
— stwierdził muzyk i nasuwa się pytanie, gdzie był chociażby podczas wyborów samorządowych w 2014 r.
Podzielił się również powodem, dla którego zagłosuje w wyborach.
Ja idę, żeby odsunąć PiS od władzy. To jest najgorsze, co się wydarzyło w Polsce przez ostatnie 30 lat. Najgorsze od czasu komuny. Kaczyński w bardzo bezwzględny sposób tworzy państwo autorytarne
— stwierdził, znów nie wyjaśniając, dlaczego tak uważa.
Nienawidzę takiego symetrystycznego gadania, że wszyscy są tacy sami. Nie są. Możesz nie lubić PO, nie lubić Lewicy, ale oni nie wywracali systemu demokratycznego. A PiS to robi, przemodelowuje państwo na modłę turecką, węgierską
— podkreślił rozmówca „Newsweeka”, który najwyraźniej, mimo że ma ponad 40 lat, sprawia wrażenie, jakby niewiele jeszcze widział.
Wiele rządów mi się nie podobało, ale czegoś takiego od upadku komuny w Polsce nie widziałem. Jeżeli PiS wygra i będzie dalej twardo dążyło do modelu autokratycznego, to ja się będę z nimi napier…. Będzie trzeba, to będę palił opony
— podkreślił.
Można by sparafrazować utwór cytowanego powyżej Organka: „Celebrytów nienawiść do PiS płonie, jak Missisipi w ogniu”. Szkoda, że nie ma ona właściwie głębszego uzasadnienia i że wielu z nich najwyraźniej nie rozumie, co obecnie martwi przeciętnego Polaka.
aja/Newsweek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/665938-organek-chce-nap-sie-z-pis-bede-palil-opony