„Na dziś jednak sądzę, że największy wpływ na tę końcówkę kampanii będzie mieć wpływ raczej poczucie zagrożenia wywołane wydarzeniami wprawdzie odległymi, ale jednak pozostającymi w związku przyczynowym, czyli tym, co się dzieje w Palestynie i Izraelu. To jednocześnie takie naoczne przypomnienie takich obrazków sprzed ponad 1,5 roku, wojny na Ukrainie. Tutaj mamy też kontekst islamski, a więc przypomina się kwestia migrantów pchanych do Polski przez granicę białoruską. Hasło wybrane przez PiS jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę: Bezpieczna Przyszłość Polaków. Bo to właśnie bezpieczeństwo jest tematem, wokół którego skupią się emocje i myśli Polaków” - mówi prof. Mieczysław Ryba, poliolog z KUL, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Wchodzimy w ostatni tydzień kampanii. Na ile ostatnie wydarzenia, takie jak np. marsz „miliona serc” mogą mieć wpływ na wynik wyborów?
Prof. Mieczysław Ryba: Marsz, wbrew pozorom, ma niewielki wpływ na wynik wyborów. Po pierwsze: daleko było mu do miliona, po drugie: wydaje mi się, że daleko nawet do marszu 4 czerwca. To był troszkę „odgrzewany kotlet”, który w dodatku dziś nie bardzo zostaje w pamięci.
Przypomnijmy, że właśnie dzieje się coś złego w Izraelu i ludzie myślą bardziej o swoim bezpieczeństwie niż marszu, na którym mamy być uśmiechnięci.
Jakiś wpływ na wynik może mieć natomiast ta poniedziałkowa debata. Ona nie będzie jednak starciem między PiS-em a Platformą. Możliwe są tu raczej przesunięcia między PO a Trzecią Drogą. Zdaje się, że debata będzie oglądana przez tamten elektorat, oni wyjdą ze swojej bańki informacyjnej, żeby zobaczyć, jak radzą sobie ich faworyci.
Na dziś jednak sądzę, że największy wpływ na tę końcówkę kampanii będzie mieć raczej poczucie zagrożenia wywołane wydarzeniami wprawdzie odległymi, ale jednak pozostającymi w związku przyczynowym, czyli tym, co się dzieje w Palestynie.
To jednocześnie takie naoczne przypomnienie takich obrazków sprzed ponad 1,5 roku, wojny na Ukrainie. Tutaj mamy też kontekst islamski, a więc przypomina się kwestia migrantów pchanych do Polski przez granicę białoruską. Hasło wybrane przez PiS jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę: Bezpieczna Przyszłość Polaków. Bo to właśnie bezpieczeństwo jest tematem, wokół którego skupią się emocje i myśli Polaków.
Nie ulega wątpliwości, że nadchodzące wybory będą starciem dwóch największych partii: PiS (Zjednoczonej Prawicy) i PO (Koalicji Obywatelskiej). Gdyby mógł Pan podsumować dotychczasowe działania kampanijne, to co obie te największe partie zdążyły zaproponować Polakom?
Prawo i Sprawiedliwość wybrało spotkania z Polską powiatową. Przede wszystkim na tym się skupił, tam przedstawiał swoje propozycje, mnóstwo też różnorakich inwestycji. Ponadto PiS skoncentrowało się na kwestii bezpieczeństwa Polski.
Platforma Obywatelska starała się natomiast pokazać jako najbardziej antypisowska ze wszystkich partii opozycyjnych, co pewnie w dużym stopniu jej się udało, i zdominować opozycję. Czy udało jej się do takiego stopnia, o jakim marzyła - czyli: aby być jedyną opcją lewicowo-liberalną dominującą w Sejmie, tego nie wiem, na razie tego nie widać.
Ale przez ten tydzień to i owo jeszcze może się wydarzyć. Natomiast żadnej mijanki nie było. Nie udało się wyprzedzić w sondażach PiS, aby to Tusk i Platforma, a nie Prawo i Sprawiedliwość, mieli misję tworzenia rządu.
Tak jak wcześniej przewidywaliśmy, obie te partie skupiły się w ogromnej mierze na sobie i wzajemnej walce, więc pozostałe poszły w cień: Konfederacja, która nie znalazła dla siebie jakichś nowych tematów, podobnie Trzecia Droga. Lewica okopała się natomiast w radykalizmie antyklerykalnym i obyczajowym, uznając, że jest to wystarczające, by zdobyć 5 procent.
Wielu ekspertów dziś ocenia, że o wyniku wyborów przesądzą niezdecydowani. A co z zagospodarowaniem elektoratów innych partii? Czy np. Prawo i Sprawiedliwość, m.in. po sporze między Ukrainą a Polską i ostrych wypowiedziach, choć będących przede wszystkim reakcją na słowa i działania polityków ukraińskich, „podbierze” część wyborców Konfederacji?
Wydaje się, że to już się stało. Poparcie dla Konfederacji nieco spadło, PiS-owi natomiast wzrosło. Kwestia ukraińska przestała być dobrym „narzędziem” w rękach Konfederacji. Jest to jedna z przyczyn tego osłabnięcia. Bo Konfederacja trochę brała Platformie, trochę PiS-owi, dziś wydaje się, że PiS jakoś zatrzymał ten pochód.
Czy w tym ostatnim tygodniu możemy spodziewać się jeszcze jakichś znaczących zwrotów akcji, które mogą ostatecznie przesądzić o wyniku?
Moim zdaniem takim zwrotem akcji może być rzecz, która dzieje się poza kampanią, czyli właśnie kwestia bezpieczeństwa. Najpierw była Lampedusa, i ten efekt wciąż jeszcze działa, a teraz Izrael i Palestyna, rakiety lecące na osiedla i to działa jeszcze mocniej. Przeciętnemu Polakowi mówi to, że nie ma żartów, że jesteśmy w stanie jakiejś wojny, być może ona ma już wymiar światowy, tylko jeszcze niedostrzegalny. I tu nie można pozwolić sobie na eksperymenty. A to, w mojej ocenie, zadziała na korzyść PiS-u.
Tyle że w ostatnim czasie Platforma Obywatelska próbowała w jakiś sposób zagospodarować czy przejąć narrację PiS-u, przekonując np., że to jej rządy tak naprawdę zapewnią Polakom bezpieczeństwo
Ale w międzyczasie pojawił się film „Zielona Granica”, którego oni w jakiś sposób byli zmuszeni bronić, więc wszystko to bierze w łeb. Jest im bardzo trudno wygrać. Rzecz w tym, że choć próbowali przejąć wszystkie ważne hasła PiS, łącznie z tymi socjalnymi, to ich wiarygodność nie jest zbyt duża i w tych zawodach nie mają raczej szans na wygraną.
Próbowali w pewnym momencie zagrać w grę: „Kochajmy się, bądźmy uśmiechnięci, dość tej wojny, konfrontacji”, ale obiektywna sytuacja zewnętrzna jest taka, że te hasła nie są zbyt adekwatne do tego, co dzieje się w świecie.
Wynik, jak to bywa w polityce, może być różni, ale jeśli mogę wskazać, czym Polacy żyją w tym tygodniu, to wszyscy żyjemy tym, że mamy nowy akord wojny, która być może przyjmuje bardziej globalny charakter. My jesteśmy niedaleko jednego z jej epizodów, bardzo ważnego. I tutaj nie ma żartów. Pytanie jest to, kto najlepiej odpowiada na to wyzwanie. W mojej ocenie nie ma wątpliwości, że partia rządząca. Czy i do jakiego stopnia znajdzie to odzwierciedlenie w wyniku wyborów, to oczywiście czas pokaże, ale moim zdaniem przesunięcia będą. Zwłaszcza jeśli mówimy o zmobilizowaniu elektoratu prawicowego o wiele bardziej niż tego liberalnego.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/665805-prof-ryba-koncowke-kampanii-zdominuje-bezpieczenstwo