Wojna żydowsko-palestyńska to ten z konfliktów w którym wskazywanie na dobrych i złych, ofiary i katów, jest niemożliwe. Nie dajmy się wciągnąć w bezmyślną huśtawkę emocji. To nie nasza wojna, sprawa która nigdy nie była naszą. Trzymajmy się od niej z daleka.
„Ludzie jakie my mamy zmartwienia na tym świecie, naprawdę. Jak my tą Nikaraguą się martwimy codziennie, jak my tym Salwadorem żyjemy?! Żeśmy dwa lata wyborów w tej Rodezji nie wygrywali tośmy tacy napięci byli, że naprawdę! Jakie zmartwienia mamy te konflikty zapalne, zarzewia?”- mówił w dawnych czasach Jan Pietrzak w Kabarecie pod Egidą gdy słusznie nabijał się z tego, że propaganda każe zwykłym ludziom nieustannie przeżywać sytuację polityczną nawet tam, gdzie to niewiele powinno nas obchodzić.
Ale polityka i propaganda kierują się swoimi prawami, tak w realnym socjalizmie, jak i w demokracji. Gwałtowna wymiana ciosów w między Żydami, a Palestyńczykami w Izraelu to z pewnością temat, który przykuwa uwagę bardzo wielu obserwatorów polityki i zwykłych zjadaczy chleba. Od dziesięcioleci to, co dzieje się w tym kraju, nieustanna wojna między dwoma nienawidzącymi się narodami, okupowanymi i okupantami, terrorystami i antyterrorystami jest stałym punktem serwisów newsowych. Wypierając w jakiś sposób to, co rzeczywiście zdaje się być dla Polaków żywotnie interesujące – przebieg wojny ukraińskiej i jej skutki.
W PRL propaganda wspierała budowę Izraela, by potem go gwałtownie przez dziesięciolecia zwalczać jako ekspozyturę amerykańskiego imperializmu i sama będąc podłączoną do sowieckiego rydwanu, wspierającego tym czasie Egipt, Irak, Syrię i arabski nacjonalizm. To wszystko ostro dzieliło, jak wiemy z historii, też elitę komunistycznej Polski, której część z racji swojego pochodzenia sympatyzowała z państwem żydowskim. W czasach tzw. III Rzeczpospolitej przyjaźń, specjalne stosunki i relacje z Izraelem zostały wręcz zadekretowane.
Izrael to część świata zachodniego, sojusznik Ameryki o rozwiniętych z nią wyjątkowych i nadzwyczajnych stosunkach wojskowo-politycznych. To uzbrojona po zęby nacjonalistyczna twierdza na Bliskim Wschodzie. Posługująca się specyficzną odmianą polityki historycznej, która Żydów wyniosła do statusu narodu wiecznych, niewinnych ofiar, a z ich prześladowców uczyniła odpowiedzialnych na wieczność oprawców z winą spadającą na kolejne pokolenia. My też się do tego grona często zaliczamy, bo anatema antysemityzmu to potężna broń. Izrael w ostatnich latach uczynił Polsce wielką krzywdę z tego powodu, bo niesiony z tego kraju oskarżycielki ton jest słyszalny bardziej niż najbardziej szczere i racjonalne słowa obrony i prawdy wypowiadane z Warszawy.
Żydzi to dziś brutalny okupant, kiedyś mający status ofiary. Jednak role się zmieniły i to Palestyna stałą się ofiarą żydowskiego mesjanizmu i ich interesów, ale też Mekką terroryzmu. To część obcego nam kulturowo świata. Od kilkudziesięciu lat w tym regionie dzieją się rzeczy których przebieg, pełne sprzeczności konflikty, alianse, wojny, są zrozumiałe tylko dla specjalistów. I warto ich oczywiście słuchać. W których jednak wskazywanie dobrych i złych, ofiar i katów, jest niemożliwe. Nie dajmy się wciągnąć w bezmyślną huśtawkę emocji. To nie nasza wojna, nie nasz konflikt, to sprawa która nigdy nie była naszą i trzymajmy się od niej z daleka. To w końcu kolejny dobry powód by chronić Polskę przed destabilizacją, słabościami, konfliktami wewnętrzymi i ich prowodyrami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/665783-nie-nasza-wojna-i-nie-nasza-sprawa