W tekście przeczytasz jak:
1. Niemiecka minister ds. edukacji i badań naukowych, Bettina Stark-Watzinger, wyraziła poparcie dla nowej inicjatywy dotyczącej „ochrony badań naukowych” która miałaby być wprowadzona w Unii Europejskiej.
2. Nad takim rozwiązaniem prawnym pracuje europarlamentarzysta Christian Ehler z CDU. Jego raport dotyczy wolności badań naukowych w Europie i jest motywowany m.in. przez polską dyskusję na temat Holokaustu.
3. Ehler podnosi kwestię rzekomego ograniczenia swobody pracy naukowej w Polsce, odnosząc się do przypadku profesorów Jana Grabowskiego i Barbary Engelking, którzy mają być szykanowani przez państwo polskie.
4. Rozwiązania prawne Ehlera sprowadzą się do tego, że… nie będzie można krytykować Grabowskiego i Engelking.
Jak pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung federalna minister ds. edukacji i badań naukowych Bettina Stark-Watzinger opowiedziała się po stronie nowej inicjatywy „w temacie wolności naukowej”. Niemiecka polityk jest zatroskana o swobodę badań po tym jak miesiąc temu na Uniwersytecie w Jenie zaatakowano dziennikarza Constantina Schreibera czytającego na głos fragmenty swojej księżki. Schreiber uchodzi za „prawicowego islamofoba”- czy więc w Berlinie zmienia się kierunek debaty publicznej? Timeo Danaos et dona ferentes.
Jak pisze Thomas Thiela w FAZ poparcie niemieckiego rządu miałoby dotyczyć unijnego rozwiązania prawnego forsowanego w Parlamencie Europejskim przez Christiana Ehlera z CDU, który od kilku lat pracuje nad raportem dotyczącym swobody badań naukowych w Europie.
Nikt chyba jednak nie zauważył, że podczas jego wystąpienia z listopada 2022 roku, zatytułowanego „Jak zapewnić egzekwowalną ochronę wolności akademickiej na poziomie UE„, uzasadnieniem dla rozwiązań prawnych na poziomie unijnym, jest… polska dyskusja na temat Holokaustu.
Zdaniem Ehlera ograniczenie swobody pracy naukowej „było widoczne w Polsce”. Europarlamentarzystwa pisze, m.in., że prof. Jan Grabowski i prof. Barbara Engelking zostali postawieni przed sądem z powodu „atmosfery” w kraju. Przypomnijmy: prawdziwym powodem postawienia ich przed sądem było błędne przedstawienie człowieka ratującego Żydów Edwarda Malinowskiego jako człowieka prześladującego Żydów, czym urażona poczuła się jego krewna Filomena Leszczyńska. Ehler twierdzi, że
chociaż ten wyrok został później tego roku uchylony przez sąd apelacyjny, efekt zniechęcający środowisko naukowe [do dalszych badań] jest jasny.
Niemiecki polityk nazywa to „bezpośrednim atakiem na kluczową rolę historyków akademickich w demokracji” i dodaje szereg górnolotnych określeń na temat demokracji, choć oczywiście aspekt polski jest jednym z kilku powodów dla których Berlin chce się „zatroszczyć” o naukowców.
Po roku od tamtego wystąpienia Ehler przygotowuje propozycje dla władz Unii Europejskiej w sprawie rozwiązania prawnego „na poziomie europejskim”. Problem polega na tym, że nawet badania Barbary Engelking są wspófinansowane przez państwo polskie i prowadzone w Polskiej Akademii Nauk i eksponowane przez Muzeum Polin w Warszawie - gdzie tu prześladowania i ograniczanie swobody badań? Co więcej, autorzy prac tzw. Centrum Badań nad Zagładą Żydów unikają polemiki z historykami, którzy wykryli fałszerstwa i niezgodność ze źródłami historycznymi. Jak więc Ehler czy Stark-Watzinger chcą chronić wspomnianych historyków przed dyskusją - zabronić innych badań naukowych i sprawdzania ich publikacji?
Ehler w jednym z wywiadów wspomniał, że na temat projektu rozmawiał już z Ursulą von der Leyen, która miała się o pomyśle wyrazić życzliwie. Nie ma już wątpliwości - badania naukowe będą kolejną płaszczyzną politycznej ekspansji Niemiec - nawet w sprawach Holokaustu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/665664-niemcy-chca-powstrzymac-demaskowanie-oszustw-nt-holokaustu