Najnowsza książka Kacpra Kity poświęcona osobie i środowisku Giorgi Meloni, to klasyczna lektura obowiązkowa. Dlaczego warto przeczytać tę książkę? Choćby dlatego, że Giorgia Meloni pokazuje, że można wygrać wybory i rządzić w Europie głosząc hasła chrześcijańskie i narodowe, przeciwstawiając się ideologii LGBT, nie zgadzając się na masową imigrację, nie odcinając się od trudnego dziedzictwa swego nurtu politycznego, czy nie zgadzając się na dyktat Niemiec i Francji. Bo o tym też jest ta książka. O tym, że prawica może wygrywać, może rządzić, może stawiać programowo na rodzinę i afirmować prawdziwe chrześcijańsko-narodowe dziedzictwo Europy.
Jest to również opowieść o pożytkach płynących z politycznej wierności, determinacji i gotowości pójścia pod prąd, ale też trochę historia kopciuszka, który cudem wręcz unika aborcji, doświadcza biedy, rozbitej rodziny czy odrzucenia przez ojca, a następnie przebija kolejne szklane sufity społecznych limitów, które rozpościerały się tuż nad jej głową. Przy okazji udowadnia że nie trzeba kończyć najlepszych szkół dla przyszłych ministrów i premierów, nie trzeba być wynajętym fachowcem, technokratą, członkiem dziedzicznej dynastii politycznej żeby stanąć na czele jednego z największych i najważniejszych państw, w końcu ósmej gospodarki świata. Miała Meloni swoich politycznych mistrzów i patronów, ale też przewodników duchowych wśród których był m.in. Jan Paweł II czy J. R. Tolkien, piewca konserwatywnego świata bogatego swą różnorodnością i jego przekonaniu. że wielkie rzeczy tworzą często mali ludzie którzy mają wiarę i zaufaną drużynę. Odrzuciła natomiast kuszenie Lenona wizją świata bez granic, bez narodów, bez religii i bez tożsamości. Pierwszy pomógł jej rozwinąć postawę konserwatywną, drugi uświadomił że lewacka utopia świata bez właściwości, która odrzuca tradycyjne wartości, już nie tyle stoi u bram, co atakuje od środka i paraliżuje naszą duszę. Droga polityczna Meloni i jej środowiska politycznego w sposób bardzo ciekawy pokazuje, że można się było przed tym uchronić i w jaki sposób się to dzieje..
Jedno z najważniejszych wystąpień Meloni w którym wyłożyła swoje poglądy miało miejsce podczas manifestacji jej ruchu w Rzymie w październiku 2019. Padają tam te wszystkiej najbardziej znane jej deklaracje:
Jestem Giorgia, jestem kobietą, jestem matką, jestem Włoszką, jestem chrześcijanką. Nie odbierzecie mi tego (…). Będziemy bronić Boga, kraju i rodziny. (…) Będziemy walczyć z islamizacją Europy, bo nie mamy zamiaru stać się kontynentem muzułmańskim (…). Nie mam nic przeciwko Francuzom ani Niemcom. Mam dość Włochów, którzy sprzedali się interesom Francuzów i Niemców.
A tak to przemówienie opisuje w swojej książce Kacper Kita:
„To właśnie podczas manifestacji przeciwko nowo powołanemu rządowi Ruchu 5 Gwiazd i lewicy z ust Meloni padły słynne słowa – „Jestem Giorgia, jestem kobietą, jestem matką, jestem Włoszką, jestem chrześcijanką. Nie odbierzecie mi tego!”. Szybko stały się „wiralem”, trafiły na memy i zostały przerobione na muzyczny remiks, co wbrew intencjom jego twórców pomogło wypromować prosty, tożsamościowy przekaz Meloni. Giorgia miała być wykpiona, a okazała się trafiać i do prawicowego wyborcy i do elektoratu protestu. W tym przemówieniu, wygłaszanym gdy Bracia Włosi mieli wciąż jednocyfrowe poparcie, widzimy już podstawowy przekaz, który przez kolejne trzy lata stopniowo przekonał miliony Włochów do Meloni. Giorgia atakowała rządy Contego i Draghiego jako niedemokratyczne gabinety, na których czele stoją osoby, na które nikt nie głosował, składające się z politykierów, którzy odmawiają zwrócenia głosu ludowi. (…) Mówca wiecowy to ulubiona rola Meloni. Włoszka „nakręca się” tłumem, zwłaszcza gdy ten wchodzi z nią w żywe interakcje, ekscytuje, wciąga. Przywołajmy wreszcie kilka fragmentów słynnego przemówienia, by zobaczyć warsztat Giorgii: „Dziękuję wam wszystkim za ten niesamowity dzień. (…) Po raz kolejny zrezygnowaliście ze swoich priorytetów, aby przyjść i krzyczeć w twarz tym wielkim panom zabarykadowanym w Pałacu, że suwerenność należy do ludu i że lud zamierza z niej korzystać. Kiedyś Plac San Giovanni był symbolem lewicy, teraz tylko my go wypełniamy. Tam, gdzie wcześniej były czerwone flagi, teraz powiewają flagi trójkolorowe [Włoch]. To sygnał, drodzy towarzysze, że zostaliście pokonani przez historię. My jesteśmy na placu, żądając wolności, wy zabarykadowaliście się w Pałacu, trzymając się swoich foteli, przerażeni osądem ludu, lata świetlne od woli narodu włoskiego.(…) Będziemy także twardą, bezkompromisową opozycją wobec tego rządu, stworzonego, by uniemożliwić Włochom robienie tego, co chcą. Bo demokracja dla nich działa tak: albo głosujesz na mnie, albo nie głosujesz. Albo głosujesz na lewicę, albo nie możesz głosować. Czy Włochy chcą głosować na prawicę? Kogo to obchodzi! (…) Dalej Meloni atakuje projekt ustawy przyznającej obywatelstwo dzieciom imigrantów urodzonym we Włoszech. „Mówią, że chcą nadać obywatelstwo obcokrajowcom, którzy uczą się z naszymi dziećmi w naszych szkołach, ale to nieprawda: prawda jest taka, że używają dzieci jako żywych tarcz, aby nadać obywatelstwo wszystkim! My mówimy nie! (…) Jeśli chcesz być obywatelem Włoch, musisz tego chcieć, musisz się napocić, musisz na to zasłużyć. A kiedy otrzymasz obywatelstwo, masz to świętować. U nas działa to tak: obywatelstwo nie jest prawem, ale nagrodą dla tych, którzy szanują nasze zasady, nasze prawa i naszą tożsamość”. „I chcę to jeszcze raz powiedzieć: jeśli czujecie się urażeni Krzyżem lub szopką bożonarodzeniową, to cóż, nie musicie tu mieszkać! Świat jest wielki i pełen islamskich narodów, gdzie nie spotkasz krucyfiksu, bo chrześcijanie są prześladowani, a kościoły równane z ziemią. Ale tutaj będziemy bronić tych symboli, tych kościołów i będziemy bronić naszej tożsamości. Będziemy bronić Boga, kraju i rodziny. Więc zdecydujcie się. Będziemy walczyć z islamizacją Europy, bo nie mamy zamiaru stać się kontynentem muzułmańskim. Teraz wszyscy odkryli, że Turcja Erdogana jest problemem. Ach tak? Pamiętam, że kiedy powiedzieliśmy, że jesteśmy przeciwni wejściu Turcji do Europy, patrzono nas, jakbyśmy to my byli problemem”. „To nie przypadek, że ponownie otworzyli drzwi dla nielegalnej imigracji. Mówią, że robią to, bo są dobrzy. Nieprawda! Lewica nie robi tego, bo jest dobra. Robi to, ponieważ dla wielkich sił gospodarczych, których [lewicowcy] są marionetkami, lepiej jest importować masy zdesperowanych ludzi, aby mieć tanią siłę roboczą. Dlatego to robią. W ten sposób bogaci stają się bogatsi, a włoscy robotnicy biednieją”. Dalej Meloni przeszła do wątku UE i straszenia przez demoliberalne media, że prawica wyprowadzi Włochy z Europy. „Jedynym sposobem, w jaki lewica wie, jak pozostać w Europie, jest lizanie na kolanach stóp Francuzów i Niemców. To nieprawda, że to jedyny sposób na pozostanie w Europie. Możesz liczyć się w
Mówią do mnie: „Meloni, masz dość Francuzów i Niemców”. Nie mam nic przeciwko Francuzom ani Niemcom. Mam dość Włochów, którzy sprzedali się interesom Francuzów i Niemców”(…) Teraz mówią o usunięciu słów «ojciec» i «matka» z dokumentów. Ponieważ rodzina jest wrogiem, tożsamość narodowa jest wrogiem, tożsamość płciowa jest wrogiem. Dla nich wszystko, co definiuje, jest wrogiem. To ich plan. Narzucenie przez establishment jedynego dopuszczalnego sposobu myślenia. Muszą nam odebrać wszystko, czym jesteśmy, bo kiedy nie mamy już tożsamości i nie mamy już korzeni, będziemy pozbawieni świadomości i niezdolni do obrony swoich praw. To ich gra. Chcą, żebyśmy byli rodzicem 1, rodzicem 2, płcią LGBT, obywatelem X, kodami. Ale my nie jesteśmy kodami, jesteśmy ludźmi i będziemy bronić naszej tożsamości. Jestem Giorgia, jestem kobietą, jestem matką, jestem Włoszką, jestem chrześcijanką.
Bogusław Kiernicki
Wirale z wystąpień:
Fragment wystąpienia
Centrodestra in piazza, Meloni contro gay e lgbt: „Sono una donna, sono cristiana” - Bing video
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/665189-meloni-z-tej-ksiazki-plynie-wazna-nauka