Europosłanki z innych krajów, wbrew stanowisku przedstawicieli polskiej opozycji, skrytykowały Parlament Europejski za przeprowadzanie debaty ws. rzekomej afery wizowej dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi w Polsce. „Nie jestem też fanką tego, że ten parlament wykorzystuje siłę, żeby ingerować w batalię przed wyborami” - mówiła Clare Daly.
Wbrew uderzającemu w wizerunek Polski stanowisku eurodeputowanych opozycji, którzy najwyraźniej z radością przyjęli debatę o rzekomej aferze wizowej w Parlamencie Europejskim, znaleźli się parlamentarzyści z zagranicznych krajów, którzy taką debatę uznali za przedwyborczy skandal.
Nieoczekiwane wystąpienie
Irlandzka europoseł Clare Daly, co ciekawe o poglądach lewicowych i socjalistycznych, wyraziła swój sprzeciw i oburzenie z powodu próby ingerencji przez Parlament Europejski w proces wyborczy w Polsce. Wyjaśniła ona podczas posiedzenia plenarnego w Strasburgu, że choć nie podziela stanowiska i poglądów politycznych rządu Prawa i Sprawiedliwości, to rzeczą niedopuszczalną jest podejmować debatę w tak ważnej sprawie tuż przed wyborami do parlamentu krajowego.
Muszę przyznać, że dzisiejsza debata sprawia, że czuję się niekomfortowo. Mamy porozumienie, żeby nie wpływać na wynik wyborów poprzez nie odbywanie debat, które mogą wpłynąć. A teraz jesteśmy niecałe dwa tygodnie przed wyborami w Polsce i odbywamy taką debatę. Przecież mamy posiedzenie plenarne tuż po wyborach w Polsce. Wtedy moglibyśmy o tym mówić. Przecież w Polsce jest śledztwo, możemy poczekać do 16 października. Ja nie jestem fanką rządu polskiego, ale trzeba wszystko wyjaśnić. Nie jestem też fanką tego, że ten parlament wykorzystuje siłę, żeby ingerować w batalię przed wyborami. W ten sposób nadużywamy prawa parlamentu. Możemy przecież rozmawiać na ten temat dzień po wyborach. Czy rząd polski ma odpowiedzi? Pewnie tak. Powinien udzielić odpowiedzi na wiele pytań, musi być niezależne śledztwo. A Polacy mogą debatować o wynikach. Ale teraz wszyscy się będą na ten temat wypowiadać. Moim zdaniem takie podejście jest niewłaściwe. Pieniądze i władza sprawiają, że rozpływają się granice i niektórzy mają przewidywany dostęp do Unii Europejskiej. Zatem krytycznie musimy być nastawieni do oszustw. Ja chciałabym zwrócić państwa uwagę na problem naprawdę dużej skali migracji na granicach europejskich
— powiedziała Clare Daly.
Debata nie do przyjęcia
W podobnym tonie wypowiedziała się węgierska eurodeputowana reprezentująca Fidesz Kinga Gal. Stwierdziła ona w swoim wystąpieniu, że parlamentarna debata w Strasburgu, której tematem jest Polska, to próba wpłynięcia na wynik wyborów w Polsce. Jej zdaniem elity unijne chcą uderzyć w „konserwatywny polski rząd” głównie z powodu sprzeciwu Warszawy w kontekście przymusowej relokacji migrantów.
To jest nie do przyjęcia. Próba wpłynięcia na wybory w Polsce. Są pewne zasady demokracji i suwerenności krajowej. Jeśli to byłaby prawdziwa debata, to można byłoby odłożyć ją do kolejnej sesji plenarnej za dwa tygodnie po wyborach w Polsce. W takiej sytuacji wydaje się, że tutaj chcemy wpłynąć, czy też uderzamy w konserwatywny rząd polski dlatego, że nie przyjmują obligatoryjnych kwot migrantów i walczą o suwerenność krajową. I to jest nie do przyjęcia dla Brukseli i pro-imigracyjnej większości w tym Parlamencie Europejskim. Takie próby okazały się nieudane np. na Węgrzech. Ani głosujący w Polsce, ani na Węgrzech nie chcą, aby podejmowano za nich decyzje w Strasburgu czy w Brukseli. 15 października będzie odpowiedź na taką sytuację
— oświadczyła Kinga Gal.
To znamienne, że europosłowie z obcych krajów, przejawiający nawet lewicowe poglądy, są w stanie stanąć w obronie uczciwości debaty publicznej i polskich wyborów, a nasza opozycja uczyni wszystko, by przed 15 października zaszkodzić PiS. Nawet jeśli ich działanie miałoby poważnie zaszkodzić wizerunkowi Polski.
CZYTAJ TEŻ:
pn/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/665061-zagraniczne-europoslanki-skrytykowaly-debate-w-pe-nt-polski