Podejrzany o spowodowanie wypadku na A1 wciąż pozostaje na wolności. Mężczyzna, za którym wydano list gończy, najprawdopodobniej ukrywa się za granicą. „Gazeta Wyborcza” postanowiła zapytać eksperta, jak mogłaby wyglądać jego ekstradycja. Trudno w to uwierzyć, ale adwokatowi Jarosławowi Szczepaniakowi udało się połączyć tę sprawę z… „naszymi wewnętrznymi problemami z sądownictwem”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
List gończy za Sebastianem Majtczakiem
Przypomnijmy, że Sebastian Majtczak podejrzany jest o to, że w dniu 16 września tego roku, około godz. 19.54 na autostradzie A1 na wysokości miejscowości Sierosław (woj. łódzkie), jadąc lewym pasem drogi w kierunku Katowic, jako kierujący samochodem marki BMW umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Prowadził wskazany pojazd z nadmierną prędkością wynoszącą nie mniej niż 253 km/h, w miejscu, gdzie obowiązywała dozwolona prędkość 120 km/h, przez co nie dostosował prędkości kierowanego przez siebie pojazdu do panujących warunków ruchu oraz nie zachował odpowiedniej, bezpiecznej odległości od poruszającego się przed nim w tym samym kierunku samochodu osobowego marki Kia Proceed, w wyniku czego uderzył w tył wskazanego pojazdu marki Kia Proceed
— czytamy w opublikowanym przez prokuraturę liście gończym.
Prokuratura zaznacza, że kierujący pojazdem, na skutek tego uderzenia, zjechał na pas awaryjny i uderzył w bariery ochronne, w wyniku czego w pojeździe marki Kia Proceed doszło do pożaru, w następstwie którego samochód całkowicie spłonął, a na miejscu śmierć poniosły trzy osoby jadące pojazdem - kierujący autem, jego żona oraz ich małoletni syn.
„Decyzja może być negatywna”
Dziennikarz „GW” Jerzy Walczyk postanowił zapytać łódzkiego adwokata, czy jeśli Majtczak (mający również obywatelstwo niemieckie) zostanie zatrzymany na terenie Niemiec, będzie deportowany do Polski.
Może się zdarzyć, że niemiecki sąd uzna, że łodzianina nie można wydać, a tak wcześniej już bywało w kilku przypadkach w Holandii, Norwegii i Niemczech. Głównym powodem odmowy jest zły stan polskiej praworządności, który wywołuje obawy o rzetelność procesu przed polskim sądem
— mówi adwokat.
Szczepaniak dopytywany o to, czy w związku z tym może nie dojść do zatrzymania, a potem ekstradycji podejrzanego, odpowiada:
Taka sytuacja jest możliwa, bo jeśli zostanie nawet zatrzymany na terytorium Niemiec, musi zostać wyznaczone posiedzenie w przedmiocie rozpoznania polskiego wniosku o ekstradycję. Sąd weźmie pod uwagę, czy po wydaniu naszego obywatela w Polsce będzie go czekał sprawiedliwy proces. Jeśli nasze wcześniejsze wewnętrzne problemy z sądownictwem zostaną wzięte pod uwagę [m.in ustawa kagańcowa - red. „GW”] przez niemiecki sąd, wówczas decyzja może być negatywna
— mówi.
kk/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/664962-zadziwiajace-wywody-eksperta-gw-w-tle-wypadek-na-a1