Zawłaszczyli już wszystkie pojęcia, całkowicie zmieniając ich znaczenia. Mówią o wolności, choć oznacza to infantylną swawolę, mocno ograniczoną wytycznymi ideologów. Mówią o demokracji, choć uznają ją tylko wtedy, gdy wola obywatela jest liberalno-lewicowa. Mówią o patriotyzmie, ale jest on dla nich bezobjawową polskością, zdominowaną przez kosmopolityzm. Zakładają biało-czerwone maski i obiecują uśmiechniętą Polskę, ściskając w dłoniach transparenty z nienawistnymi hasłami. Donald Tusk wie, że nie wygra, jeśli ujawni swój plan na Polskę. Żongluje więc prawicowymi hasłami, mówi językiem który jest mu obcy. I gdy wydawało się, że ta przebieranka przekroczyła już wszystkie granice absurdu, lider PO na tzw. „Marszu Miliona Serc” zaczął odwoływać się do św. Jana Pawła II i cytować marszałka Józefa Piłsudskiego.
Wiele było w historii postaci, które udawały kogoś, kim nie są, by osiągnąć własne cele. Nie brakuje tej figury także w mitach, baśniach i bajkach. Sprawa stara jak świat. Słuchając kolejnych fantasmagorycznych opowieści Donalda Tuska, nie sposób pozbyć się skojarzenia z bajką o „Czerwonym Kapturku”. Jakże bezbłędnie oszukiwał tam wilk! Sprawnie udawał wnuczkę, by podstępem wedrzeć się do domu babci, a potem ją pożreć. Równie skutecznie wcielił się w rolę babci, by połknąć w całości Czerwonego Kapturka. Lider PO też od pewnego czasu przebiera się i za babcię, i za wnuczkę, byle tylko omamić tłumy, zatrzeć ich pamięć, zmanipulować i emocjonalnym szantażem zmusić do głosowania na KO.
Jeszcze żadna z dotychczasowych kampanii wyborczych nie była aż tak zdominowana przez drastyczne operacje socjotechniczne. Kłamstwo jest dla Koalicji Obywatelskiej podstawowym językiem komunikacji. Donald Tusk oskarża PiS o winy, które popełniał jego rząd. Szczuje na polityków Zjednoczonej Prawicy, ośmiesza ich, traktuje jak przestępców, ponadskalowo rozkręcając skrajnie negatywne emocje. Wszystko to oczywiście w ramach „polityki miłości”, łączącej ludzi i zasypującej podziały. Poziom wewnętrznych sprzeczności Tuska w słowach, czynach i deklaracjach wyborczych dawno przekroczył wszystkie miary racjonalności. Na dzisiejszym Marszu próbował uderzyć w PiS słowami Marszałka Piłsudskiego. „Piłsudski powiedział, że siła bez sprawiedliwości i wolności jest zwykłą przemocą i tyranią, ale wolność i sprawiedliwość bez siły jest dziecinadą, gadulstwem” - wyrecytował. Żebyż jeszcze zdołał zrozumieć, jak bardzo słowa te uderzają w niego samego.
Nie padło w wystąpieniu lidera PO ani jedno słowo o najważniejszych dla Polski i Polaków sprawach. Donald Tusk nie mówił o bezpieczeństwie militarnym, bo przecież to za rządów jego partii zdemilitaryzowano polską armię, osłabiono bezpieczeństwo granic państwa, wspierano antypolską doktrynę wojenną Rosji i realizowano destabilizacyjne zalecenia Brukseli. Nie mówił nic o kryzysie migracyjnym, o którym huczy cały świat. Doskonale przecież wie, że jeśli tylko zdołałby przejąć władzę, Polska bez szemrania przyjęłaby taką liczbę nielegalnych migrantów, ile tylko Komisja Europejska nam przydzieli. Nie wspomniał także o polityce społecznej, bo przecież jak miałby przyznać, że w dobie kryzysu należałoby skasować programy socjalne wprowadzone przez PiS, co otwarcie mówi doradca PO, prof. Grabowski. Poprzestaje więc na prawie kobiet do aborcji, a otumanione panie biją mu brawo, jakby ktoś wyłączył im myślenie. Nie było też nic o utrzymaniu wieku emerytalnego. To sprawa jasna. Podniósł go przecież, pomimo zdecydowanego sprzeciwu Polaków, bo tego oczekiwała Angela Merkel. Sześciolatki pewnie także posłałby na nowo do szkoły, żeby szybciej ją skończyły i ruszyły do pracy.
Tusk wiele mówi o demokracji, ale odmawia obywatelom prawa do jednego z podstawowych jej narzędzi, jakim jest referendum. Pamiętamy, co zrobił z obywatelskim wnioskiem referendalnym w sprawie wieku emerytalnego. Wiedział, że ma ono moc wiążącą. I z tego samego powodu nawołuje dziś do zbojkotowania referendum, które odbędzie się 15 października. Taka to właśnie demokracja! Tusk wiele mówi o wolności, ale mają do niej prawo tylko ci, którzy wpisują się w wytyczne kreatorów liberalnej ideologii. Cała reszta jest tępą tłuszczą, którą należy uciszyć. Elektorat Zjednoczonej Prawicy trzeba „opiłować” i „zneutralizować”. Wolność twórcza reglamentowana jest wyłącznie dla treści lewackich i postępowych. Dzieła konserwatystów zostają ogłoszone szmirą, jeszcze zanim zdążą powstać. Tusk wiele mówi o patriotyzmie, ale jest nim wyłącznie bezobjawowa polskość, pobieżna przynależność terytorialna, zdominowana kosmopolitycznie. Wiele razy mówiono o ostatecznym pogrzebaniu duchów przeszłości, odcięciu korzeni i postępowym, bezrefleksyjnym wychodzeniu w przyszłość.
Konwencja PiS w Katowicach i „Marsz Miliona Serc” w Warszawie - dwa zupełnie odmienne światy, dwie całkowicie różne Polski. W takich chwilach wydaje się, że decyzja jest prosta. Albo będziemy kontynuować budowę silnej, niezależnej Polski, która tworzy nowe sojusze, zyskuje nową pozycję na świecie, pomimo ciężkich geopolitycznych kleszczy, Polski dumnej, odkłamującej historyczne kłamstwa, Polski tożsamościowej, mądrej i prawdziwie wolnej albo też wrócimy do roli małego, podporządkowanego kraju, z którego zdaniem nikt się nie liczy, którym dysponują sąsiedzi ze wschodu i z zachodu, mając nas za tanią, sprawną siłę roboczą, niezłe zaplecze usługowo-handlowe i atrakcyjną bazę turystyczną. Skoro więc Donald Tusk, waży się używać Józefa Piłsudskiego do swoich brudnych, skompromitowanych celów, warto przypomnieć to jedno z najważniejszych ostrzeżeń Marszałka: „Podczas kryzysów strzeżcie się agentur”. A na koniec inne słowa Piłsudskiego, które choć wypowiedziane 100 lat temu, dziś – w kontekście politycznej aktywności Tuska – brzmią uderzająco aktualnie:
Polska jest stale oskarżana w innych państwach. Jest w tym wyraźna i niedwuznaczna chęć posiadania w środku Europy państwa, którego kosztem można byłoby załatwić wszystkie porachunki europejskie. Podziwu godne jest stałe zjawisko, że te projekty międzynarodowe znajdują tak chętne ucho, no i języki, nie gdzie indziej jak w Polsce”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/664814-wilk-przebrany-za-babcie-czyli-tusk-recytujacy-pilsudskiego