„Ponieważ Polacy widzą takie sceny w krajach zachodnich, śródziemnomorskich, boją się, że to powtórzy się także w Polsce. To mocny przekaz także dla elektoratu niezdecydowanego, który może zechcieć zagłosować na taką partię, która gwarantuje poczucie bezpieczeństwa. Co, jak co, PiS będzie o to dbał. Jeśli natomiast wygra PO, nie wiadomo, co się wydarzy” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Henryk Domański, socjolog, PAN.
wPolityce.pl: Jaki wpływ na kampanię wyborczą i wynik wyborów mają takie wydarzenia, jak opozycyjny marsz z jednej strony i konwencja PiS z drugiej?
prof. Henryk Domański: Ja myślę, że jeśli chodzi o elektoraty obydwu partii, to nie mają one żadnego wpływu na sondaże, ponieważ one są już solidnie okopane na dwa tygodnie przed wyborami. Konwencja PiS ani nie poprawi, ani nie pogorszy wyników sondażowych. To wydarzenie było skierowane do elektoratu niezdecydowanego jeszcze na kogo głosować.
A jaki przekaz niósł marsz PO?
Platformie z kolei chodziło o to, by pokazać swoją siłę. Jeżeli da się zmobilizować nawet kilkadziesiąt tysięcy, czy sto tysięcy uczestników takiej demonstracji, jest to świadectwo siły. Może zatem uda się przekonać tych, którzy marsz widzieli, że warto na PO głosować. Mamy jednak do czynienia z drugą taką demonstracją po 4 czerwca i zgodnie z oczekiwaniami, efekt perswazyjny jest już słabszy. Prawdopodobnie będzie słabszy, ponieważ to powtórka, ludzie się już przyzwyczaili, a sama demonstracja nie wystarcza. Zachęciło to i zmobilizowało ludzi, którzy w tym uczestniczyli, zostali dowiezieni, natomiast tych, którzy zobaczyli marsz przed telewizorami nie zdołał zmobilizować. A to dlatego, że nie stał za tym żaden program. Taki jest efekt, jeżeli chodzi o „Marsz Miliona Serc”.
A sprawa Joanny z Krakowa nie porusza pana? Sprawa wyciszyła się sama, bo ani media, ani politycy o niej nie mówią. Ale czy mamy się godzić na instrumentalne wykorzystywanie historii kobiet?
Ja patrzę na to jako analityk. To było całkiem normalne, że Platforma w ten sposób zareaguje. PO potraktowała panią Joannę jak ofiarę, by użyć jej jako argumentu przeciwko rządowi. To był argument: Rząd nie dba o takich. Ofiarą można być w polityce 1-2 dni. A potem chodzi o pokazanie innych ofiar. Pani Joanna powinna zdawać sobie z tego sprawę, że będzie instrumentalnie potraktowana. Natomiast można taką strategię oceniać negatywnie.
Rzecznik PiS mówił o największej konwencji w historii polityki. To było ważniejsze wydarzenie?
Konwencja była także naturalną reakcją na zapowiedziany marsz. Chodziło także o zneutralizowanie potencjalnych efektów tego marszu. Skala wydarzenia jest faktycznie bardzo duża, a kolejne przemówienia polityków PiS są ostrą krytyką PO. Z powtórzeniem argumentów, które wszyscy już doskonale znamy, czyli m.in. niedoinwestowanie polskiej armii, przyjmowanie migrantów.
PiS zwraca dużą uwagę na wspomnianą kwestię bezpieczeństwa. Czy to jest właśnie argument, który jest tak istotny dla Polaków?
Przeciętny Polak myśli o bezpieczeństwie w kontekście ochrony granic przed nielegalną migracja i napływem do Polski ludzi, którzy mają inne zwyczaje. Ponieważ Polacy widzą takie sceny w krajach zachodnich, śródziemnomorskich, boją się, że to powtórzy się także w Polsce. To mocny przekaz także dla elektoratu niezdecydowanego, który może zechcieć zagłosować na taką partię, która gwarantuje poczucie bezpieczeństwa. Co, jak co, PiS będzie o to dbał. Jeśli natomiast wygra PO, nie wiadomo, co się wydarzy. A jest nawet duże prawdopodobieństwo, że PO będzie realizować interesy Brukseli. Donald Tusk był tam urzędnikiem 4 lata, czuje się zobowiązany do kontynuowania takiej polityki. Tak o tym może myśleć przeciętny wyborca.
Choć trudno to przewidzieć, to spróbujmy: jaki będzie wynik wyborów i czy PiS będzie samodzielnie rządził?
PiS, najprawdopodobniej, nie będzie rządził samodzielnie, natomiast bardzo prawdopodobne jest, że wygra wybory. PiS wygra z taką przewagą, jaką ma w tej chwili w sondażach, czyli 38-39 proc., a może dojdzie do 40 proc. Platforma nie wyniesie się ponad 30 proc. Inne partie koalicyjne nie będą chciały wejść w sojusz rządowy z PO, z wyjątkiem Lewicy najprawdopodobniej. To jest zbyt słaby argument, by prezydent miał taki rząd powołać.
Rozmawiała Edyta Hołdyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/664797-wywiad-prof-domanski-po-moze-realizowac-interesy-brukseli