Stworzyliśmy miejsce, w którym opowiadamy o wolności, o różnych drogach do wolności, także współcześnie, bo ograniczeń wolności w różnych przestrzeniach jest bardzo dużo – podkreślił w „Salonie Dziennikarskim” Arkadiusz Gołębiewski, operator, reżyser, producent i scenarzysta filmowy, pomysłodawca i twórca Międzynarodowego Festiwalu Filmowego NNW.
Gośćmi Michała Karnowskiego w „Salonie Dziennikarskim” prosto z Festiwalu NNW byli również: Marzena Nykiel, redaktor naczelna portalu wPolityce.pl oraz publicyści Bronisław Wildstein i Piotr Semka.
Miejsce, w którym opowiada się o wolności
Arkadiusz Gołębiewski wskazał, że polski gen wolności jest wyjątkowy, ale ten gen jest też aktywny w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, które mają podobną historię.
Na festiwalu udało nam się stworzyć miejsce, w którym opowiadamy o wolności, o różnych drogach do wolności, ale też i często w pokazywanych filmach znajdujemy bohaterów indywidualnych, którzy walczą o swoją wolność, jak informatycy w Japonii czy innych miejscach – którzy walczą dziś, bo ograniczeń wolności w różnych przestrzeniach jest dużo
— powiedział w „Salonie Dziennikarskim” Gołębiewski.
Głos walki o wolność osadzony jest przez wielość filmów z zagranicy. Przez lata uważaliśmy, że nasz gen wolności jest wyjątkowy – jest, ale podobny gen jest aktywny w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej, które mają podobną historię, jak Polska. Oni mają potrzebę o tym opowiedzieć. Stajemy się dużą wspólnotą ludzi, która znacznie lepiej rozumie wolność i to, jak o nią walczyć
— dodał twórca festiwalu.
Zapytany o wnioski na przyszłość ocenił, że „wydawało się, że dramaty II wojny, okresu stalinizmu się zakończyły, ale niestety nie – dlatego ważne jest, aby mówić o tym, co nam zagraża”.
Myślę, że dziś dużo trudniej jest upominać się o wolność
— ocenił Gołębiewski.
Próby odbierania wolności
Zdaniem Bronisława Wildsteina, „w Polsce jest obecnie stosunkowo dużo wolności”.
Mamy pluralizm, a on jest środowiskiem naturalnym wolności. Zderzają się rozmaite poglądy, opcje, można się spierać. To charakterystyczne. To, że w Polsce jest ta realna debata, jest wielość opinii, realny spór polityczny, to wywołuje potępienie. To pokazuje świat, w którym żyjemy. Ci którzy zmonopolizowali przekaz na świecie, rzecznicy ideologii lewicowo-liberalnej, są oburzeni, że w sferze publicznej są ludzie, którzy to krytykują. W Polsce też są tacy – nie mówi się wprost, że nie życzymy sobie takich opinii, tylko mówi się o kłamstwie, o zagrożeniu
— powiedział publicysta dodając, że „powinniśmy obawiać się tego, że próbuje nam się odbierać wolność, ale jednocześnie zdumiewające jest, że nie doceniamy znaczenia naszego kraju na zewnątrz”.
Polska jest w takim miejscu w Europie nie tylko, które jest bardzo ważne strategicznie. Ci, którzy zajmowali się geopolityką, specjaliści angielscy, francuscy, pisali na przełomie XVIII i XIX wieku, że to niezwykle ważny region. My jesteśmy w miejscu, gdzie dzieją się rzeczy podstawowe. Wojna na Ukrainie ma globalny wymiarze — zwrócił uwagę Bronisław Wildstein dodając, że „Polska jest przykładem, że można oprzeć się dominującej ideologii i powiedzieć, że to wszystko, co wmawia nam się jako niekwestionowaną rzeczywistość, ta nowa ortodoksja polityczno-ideologiczna, która nie znosi heretyków, kwestionowania – to nie jest demokracja”.
To radykalne ograniczenie wymiaru politycznego poprzez rozbudowany system prawny, który eliminuje z debaty publicznej niewygodne treści. To, że w Polsce to kwestionujemy, że wygrywają partie, które to kontestują, to skandal, oburzenie i rozpacz całej postępowej Europy
— dodał Wildstein.
Wolność twórcy
Z kolei Piotr Semka został zapytany o wolność twórcy i o to, czy można dziś wydać propolską książkę, lub nakręcić propolski film. Publicysta wskazał, że „środowisko jest dziś bardzo okrutne”.
Każde przekroczenie pewnych lewicowych norm – wszyscy boją się pani Holland i jednocześnie wszyscy nie chcą dostać etykietki, w której poruszenie samego tematu daje pieczątkę wysługiwania się polityce historycznej władzy
— powiedział Semka.
Jeśli był okres, że nie było ani słowa o pewnych zjawiskach, to było wszystko w porządku. Ale jeśli ktoś ruszył temat, to jest sługusem. Tu dziennikarze, tu propagandyści tu publicyści, tu ludzie wykonujący zlecenia władzy. Tworzenie pod tytułem my anielscy, tamci straszni, działa bardzo dokładnie. To powoduje mechanizm, że ludzie, którzy łamią zasady, jak Holland, przedstawiając termos z tłuczonym szkłem, gdy ktokolwiek mówi, że tak nie było, łamie zasady i ubiera się w rolę skrzywdzonego dziecka, które czuje się w Polsce zagrożone
— mówił publicysta.
Kontynuacja walki o wolność
Marzena Nykiel podkreśliła, że „każda nasza decyzja jest decyzją, w jakim wymiarze będziemy wolni, ale problem polega na tym, że wtłacza nam się do umysłów rozumienie wolności jako bezdusznej swawoli”.
Mniej mówi się o tym, że wolność to zdolność czynienia dobra. Wolność ku dobru jest wręcz niepopularna, jest usuwana. Cechą człowieka wolnego jest to, że on wzrasta, idzie ku pełni, bo potrafi wybierać dobro, a nie zło. Nowe pokolenia zupełnie są utopione w ideologicznej nadinterpretacji, pozbawione tożsamości. Ujmuje ta wspólnota festiwalowa tym, że spotykający się tu ludzie mają wspólny cel, troszczą się o zachowanie przeszłości, by przyjąć ją w procesie kształtowania własnej tożsamości, by użyć jej jako materiału do budowania odpowiedzialnej przyszłości – tutaj przemawia to zewsząd
— mówiła w „Salonie Dziennikarskim” redaktor naczelna wPolityce.pl.
Wskazała, że każde pokolenie ma obawę o to, czy kolejne podejmie działania, podejmie troskę o pamięć, ale dylemat ten pojawia się od wieków, więc możemy być spokojni, że zawsze będą osoby „czujące istotę dobra, prawdy i piękna, będą ludzie wielcy, rozumiejący i kochający swój kraj”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/664642-golebiewski-wciaz-jest-wiele-ograniczen-wolnosci