Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podczas wczorajszego briefingu prasowego zapewnił, że do Polski „przez najbliższe 10 lat na pewno nie trafią uchodźcy”. Przy okazji postanowił zaatakować PiS, nie tylko tzw. aferą wizową, ale także… Traktatem Lizbońskim, na który zgodzili się śp. prezydent Lech Kaczyński i ówczesny premier, prezes PiS Jarosław Kaczyński.
„Mogliśmy mieć w tej sprawie weto”
Trzaskowski został w piątek zapytany o stanowisko PO w sprawie paktu migracyjnego. Odniósł się także do informacji co do tego, że grupa EPL w Parlamencie Europejskim, do której należy PO i PSL, zawnioskowała o debatę pt. „Pilna konieczność przyjęcia paktu migracyjnego”. Debata ma odbyć się w najbliższą środę.
Ten pakt nas nie dotyczy, dlatego że Unia Europejska nie wymaga od Polski przyjmowania żadnych dodatkowych uchodźców
— odparł Trzaskowski.
Przyjęliśmy naszych braci i siostry z Ukrainy i przez najbliższe dziesięć lat nie trzeba będzie przyjmować w Polsce żadnych uchodźców
— dodał.
Unia Europejska o tym mówi i również w EPP (EPL) jasne jest to, że - jeżeli w ogóle miałyby być jakiekolwiek mechanizmy zaakceptowane - to Polska będzie z nich wyłączona
— oświadczył wiceszef PO.
Wyraził ubolewanie tylko nad jednym, że „mogliśmy mieć w tej sprawie weto”.
Mogliśmy powiedzieć „nie, nie zgadzamy się na żaden pakiet”, niestety Lech Kaczyński z Jarosławem Kaczyńskim negocjowali Traktat Lizboński i właśnie tam zrezygnowano z jednomyślności. Wprowadzono głosowanie większością kwalifikowaną
— zauważył.
Trzaskowski podkreślił, że „do Polski przez najbliższe 10 lat na pewno nie trafią uchodźcy”.
Chyba, że wpuści ich PiS, na lewe wizy, które sprzedaje w Azji i Afryce
— mówił.
Pakt migracyjny
Przed wakacjami w Brukseli na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich przy UE zablokowano mandat do negocjacji z PE nad rozporządzeniem o zarządzaniu kryzysowym, które jest elementem unijnego paktu migracyjno-azylowego. Rozporządzenia nie poparły wtedy Węgry, Polska, Austria, Czechy, Niemcy, Słowacja i Holandia.
Przewodnicząca PE Roberta Metsola powiedziała PAP, że liczy na szybkie odblokowanie dyskusji pomiędzy państwami członkowskimi na temat reformy polityki migracyjnej w UE. Rozmowy w tej sprawie trwają od kilku lat. Zaznaczyła, że zachowuje jednak „optymizm”, wskazując, że ma nadzieję na szybki przełom w sprawie rozporządzenia „w tym tygodniu lub w przyszłym tygodniu”, tak aby cały pakt migracyjny mógł zostać przyjęty przed wyborami europejskimi w czerwcu 2024 r.
Polska sprzeciwia się zapisom paktu azylowo-migracyjnego. Nasz kraj uważa obowiązkową solidarność w oparciu de facto wyłącznie na relokacji lub karach finansowych za nieprzyjmowanie migrantów za całkowicie niewłaściwą.
Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś wezwał wcześniej prezydencję hiszpańską w Radzie UE do podjęcia wysiłków na rzecz osiągnięcia konsensusu w dalszych pracach nad reformą polityki migracyjnej i azylowej zgodnie z konkluzjami Rady Europejskiej z grudnia 2016 roku, czerwca 2018 roku i czerwca 2019 roku w szczególności w sprawie dobrowolnego wyboru środków wsparcia kraju pod presją migracyjną, w tym relokacji.
Śp. prezydent Lech Kaczyński, Traktat Lizboński i mechanizm z Joaniny
Chyba każdy w Polsce zdążył przyzwyczaić się do tego, że Platforma Obywatelska perfidnie, a przy tym wyjątkowo topornie i prymitywnie kłamie w sprawie tzw. afery wizowej - chociażby znacząco zawyżając liczbę wydawanych za pieniądze wiz i zupełnie pomijając fakt, że sprawa jest badana przez służby, są osoby, którym przedstawiono zarzuty, a stanowisko i miejsce na listach PiS stracił sekretarz stanu w MSZ, Piotr Wawrzyk, któremu zarzutów w prawdzie nie postawiono (co nie przeszkadza opozycji kreować go na głównego winnego całej afery), jednak był odpowiedzialny m.in. za sprawy konsularne.
Pewnym elementem zaskoczenia jest jednak to, że wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i prezydent Warszawy już kolejny raz atakuje śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za Traktat Lizboński - poprzednio zrobił to w wywiadzie dla „Newsweeka”, który ukazał się w poniedziałek 25 września.
To Lech Kaczyński, wraz z bratem Jarosławem, pozbawili nas prawa weta w tym obszarze, negocjując traktat lizboński, w którym Unia odeszła od jednomyślności w sprawach migracyjnych
— powiedział wówczas Rafał Trzaskowski w rozmowie z Renatą Grochal. To dość ciekawe, ponieważ, pytany przez dziennikarkę „Newsweeka” o to, czy wyobraża sobie koalicję PiS-u z Konfederacją, przestrzegał radykalnie prawicowe ugrupowanie przed współpracą z Jarosławem Kaczyńskim, wskazując na przykłady Pawła Kukiza i Andrzeja Leppera (co ciekawe, podejrzane samobójstwo byłego wicepremiera w rządzie tzw. „pierwszego PiS”, lidera Samoobrony, w ostatnich latach stało się ulubioną pożywką siewców teorii spiskowych pokroju Jana Pińskiego czy postaci w rodzaju Zbigniewa Stonogi do uderzania w obecny rząd, a ich rewelacje podchwytują najbardziej radykalni zwolennicy opozycji - często to samo towarzystwo, które prymitywnie rechotało z dziwacznych, tajemniczych samobójstw osób mających wiedzę na temat katastrofy smoleńskiej, takich jak technik pokładowy z Jaka-40, Remigiusz Muś). Jednocześnie Trzaskowski w przytoczonym wywiadzie dla tygodnika Tomasza Sekielskiego stanowczo odciął się od wszelkich scenariuszy dotyczącej współpracy Koalicji Obywatelskiej z Konfederacją, nawet krótkotrwałej i mającej na celu wyłącznie uniemożliwienie Zjednoczonej Prawicy utworzenie rządu.
Tymczasem to właśnie Konfederacja i inne środowiska bardziej na prawo od PiS, w tym również te utożsamiane z nurtem tzw. „szuryzmu” czy „foliarstwa”, niejednokrotnie atakowały i oskarżały Prawo i Sprawiedliwość, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Jarosława Kaczyńskiego właśnie za Traktat Lizboński - nierzadko przy tym manipulując i mijając się z prawdą.
Rzecz w tym, że Rafał Trzaskowski (zapewne celowo, bo takiego turbo-Europejczyka, ucznia Bronisława Geremka, a także - mającego w swoim politycznym CV funkcję europosła oraz stanowisko sekretarza stanu w MSZ trudno posądzić o taką niewiedzę), „zapomniał” o pewnym „drobnym szczególe”. Bo o ile prawdą jest, że Traktat Lizboński przypada na okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a negocjacje tego dokumentu - na rządy PiS, o tyle „drobnym szczegółem” jest mechamizm z Joaniny, o którego utrzymanie walczył śp. prezydent Lech Kaczyński podczas negocjacji Traktatu Lizbońskiego. Był to mechanizm umożliwiający krajom członkowskim blokowanie decyzji, na które się nie zgadzają.
Co ciekawe, działania pierwszego PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego chwalił dzisiejszy partyjny kolega Rafała Trzaskowskiego - Paweł Kowal, w 2007 r. wiceszef MSZ. Inna sprawa, że rząd Platformy Obywatelskiej niezbyt chętnie z tego mechanizmu korzystał, o czym przypominał m.in. obecny szef MON Mariusz Błaszczak.
Jeśli Platforma zaczyna mówić Konfederacją w kwestiach związanych z obecnością Polski w Unii Europejskiej, nasuwa się pytanie, co będzie następne. Czy wkrótce zacznie atakować PiS za przekazywanie Ukrainie broni lub obostrzenia wprowadzane w czasie pandemii? W tej kampanii wydarzyło się wiele tak zdumiewających rzeczy, że Donald Tusk może się jeszcze zapomnieć i wraz z Grzegorzem Braunem zacząć krzyczeć „Stop ukrainizacji Polski”. Lepiej jednak dla niego, aby aż tak mu się nie pomieszało, tym bardziej, że polityka twardego wobec putinowskiej Rosji udaje dopiero mniej więcej od roku, zatem sprawa jest może zbyt świeża, by o niej zapomnieć
CZYTAJ TAKŻE:
aja/PAP, demagog.org, Money.pl, Rp.pl, TVN24.pl, Newsweek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/664639-trzaskowski-uderza-w-pis-traktatem-lizbonskim-i-klamie