„Jak czytam i słyszę te ich propozycje, to ogrania mnie przerażenie. No bo właściwie o co im chodzi? Jaka ma być ta ich „nowoczesna” szkoła? Najlepiej, żeby w ogóle nie było żadnych ocen, żadnych wymagań, nie było nauczania historii i nauki o współczesności, no i oczywiście religii. A co w zamian? – szkoła lekka, łatwa i przyjemna, z całkowitym już ubezwłasnowolnieniem nauczycieli i zniszczeniem resztek dyscypliny, jaka jeszcze w szkołach, zwłaszcza na prowincji – istnieje. No i rzecz jasna jawne już wtargniecie do szkół agendy LGBT. Nie miejmy złudzeń, to jest główny cel tych zabiegów” - mówi Agnieszka Górska, poseł Prawa i Sprawiedliwości, kandydująca z okręgu radomskiego.
Kampania wyborcza wkracza w decydującą fazę. Jak ona wygląda z perspektywy Pani okręgu Polski samorządowej, lokalnej?
Agnieszka Górska: Ludzie żyją trochę innymi problemami niż to co widzimy w centralnych mediach, w których wrze. Tymczasem w Polsce lokalnej jest o wiele spokojniej, nasi wyborcy, ale także spora część wyborców innych partii – myśli przede wszystkim o stabilizacji swojej sytuacji materialnej. I tu bez wątpienia mamy przewagę nad konkurencją, bo przeciętny obywatel docenia to, co w jego życiu zmieniło się na lepsze przez te ostatnie osiem lat, a w tym czasie władzę sparowało Prawo i Sprawiedliwość. W mojej ocenie licytacja na obietnice jaką stosuje Koalicja Obywatelska, z tymi słynnymi 100 konkretami programowymi – nie przebija się do ogółu, bo ludzie uważają, że nie są to obietnice wiarygodne. I to jest największy problem opozycji. Natomiast dla nas pewnym problemem jest kwestia wyjścia naprzeciw postulatom drobnej i średniej przedsiębiorczości, która czuje się zagrożona i którą kokietuje np. Konfederacja czy Trzecia Droga. Jeśli wygramy, musimy znaleźć złoty środek, między kontynuowaniem programów socjalnych a ulżeniem przedsiębiorcom…
No a nastroje na wsi, wśród producentów rolnych, opozycja twierdzi, że stracili oni zaufanie do rządu i PiS?
Tak, tu istnieje pewne napięcie, ale nie należy przesadzać. Myślę, że największym problemem była kwestia tzw. afery zbożowej i błędy, które na fali entuzjazmu popierania i pomocy Ukrainie popełniono. Ale ten czas już minął, dzisiaj rząd i resort rolnictwa broni interesów polskiego rolnictwa, decydując się nawet na konflikt z Ukrainą i Brukselą. I ludzie na wsi to widzą. Jednocześnie opozycja, która w tej sprawie atakowała rząd, że nic nie robi – teraz zaczyna nas krytykować, że niepotrzebnie zadrażniamy relacje z Ukrainą. To jest niekonsekwencja świadcząca o podwójnych standardach, jakie stosuje opozycja. Teraz, kiedy rząd zaczął działać, nagle przestaje się im to podobać, co musi dać do myślenia rolnikom, którzy przez pewien czas zdawali się wierzyć opozycji, że jest dla nich jakąś nadzieją. Teraz jest pewne, że gdyby był rząd złożony z partii opozycyjnych, to Polska nigdy nie sprzeciwiłaby się arbitralnym decyzjom Brukseli, która opowiedziała się w tym sporze nie po stronie państwa członkowskiego UE, tylko po stronie państwa, które nie rozpoczęło nawet procesu akcesyjnego. Działania resortu rolnictwa i rządu zwyczajnie wytrąciły poważny argument z rąk opozycji, jednocześnie demaskując jej prawdziwe oblicze.
Z tym wiąże się też pytanie o nastroje dotyczące pomocy jakiej państwo polskie udziela ukraińskim uchodźcom. Rząd zapowiada, że niektóre pogramy pomocowe się skończą, co wzbudziło oburzenie mediów liberalnych. A jak na ten problem patrzą ludzie w tzw. terenie?
Nie ulega kwestii, że w pierwszym okresie wojny pomoc jakiej Polska udzieliła uchodźcom była powszechnie akceptowana, ale ten czas już minął, co zresztą było do przewidzenia. Teraz panują na ten temat nieco inne nastroje. Przede wszystkim nie jest akceptowana taka pomoc, która jest realizowana, w społecznym odczuciu, kosztem polskich obywateli, a takie przypadki były. Generalnie dobrze patrzymy na tych uchodźców, którzy podjęli pracę, nie stwarzają problemów, koncentrują się na osiągnięciu czegoś w Polsce. Gorzej jest z tymi, którzy wykorzystują system przywilejów socjalnych i nie wykazują ochoty do pracy. Uważam, że zapowiedź rządu, że niektóre programy pomocowe zostaną zakończone jest krokiem w dobrym kierunku. I proszę zwrócić uwagę, że opozycja, tak samo jak w przypadku importu żywności z Ukrainy, także zaczyna grymasić i krytykować. Taki mechanizm powtarza się cały czas. Przypomnę tylko natarczywe żądania zaprzestania importu węgla z Rosji na początku wojny. Kiedy to sie stało, i pojawiał się problem z węglem dla indywidualnych odbiorców, opozycja oskarżyła rząd, że zaprzestał importu za wcześnie, mimo że sama żądała tego w trybie natychmiastowym! W moim przekonaniu opozycja nie wyciąga wniosków i kieruje się w swoim postępowaniu emocjami i dążeniem za wszelką cenę do zdyskredytowania rządu, nawet tam, gdzie nie daje to szansy na sukces.
Opozycja próbuje jeszcze zdobywać punkty ostro krytykując obecny system edukacji, szkołę, która rzekomo nie spełnia wymogów nowoczesności, ma zbyt rozbudowany program itp.
Jak czytam i słyszę te ich propozycje, to ogrania mnie przerażenie. No bo właściwie o co im chodzi? Jaka ma być ta ich „nowoczesna” szkoła? Najlepiej, żeby w ogóle nie było żadnych ocen, żadnych wymagań, nie było nauczania historii i nauki o współczesności, no i oczywiście religii. A co w zamian? – szkoła lekka, łatwa i przyjemna, z całkowitym już ubezwłasnowolnieniem nauczycieli i zniszczeniem resztek dyscypliny, jaka jeszcze w szkołach, zwłaszcza na prowincji – istnieje. No i rzecz jasna jawne już wtargniecie do szkół agendy LGBT. Nie miejmy złudzeń, to jest główny cel tych zabiegów. Chodzi o opanowanie systemu edukacji, tak jak to ma miejsce na Zachodzie, z jakimi skutkami – dobrze wiemy. Co prawda w oficjalnych programach partii opozycyjnych tak radykalne postulaty nie padają (może poza Nową Lewicą, która takich oporów niema). Np. PO nie postuluje wyrugowania lekcji religii, bo to musiałoby się wiązać z wypowiedzeniem przez Polskę konkordatu z Watykanem, ale to jest tylko tzw. mądrość etapu. Wiemy przecież, jak Platforma w przeciągu bardzo krótkiego czasu ostro skręciła na lewo, po to tylko, żeby licytować się Lewicą i przekształcić się w partię pasującą do wzorca „europejskiego”. Mamy do czynienia ze zdumiewającym zjawiskiem, że duża centrowa partia, jaką była PO, przyjmuje postulaty programowe skrajnych grup i grupek, które zaczynają dyktować jej warunki, to tak jakby ogon machał psem. Przy okazji Platforma pozbywa się ze swoich szeregów ludzi o bardziej konserwatywnym nastawieniu, czego niejako symbolicznym zwieńczeniem było usunięcie z listy KO zasłużonej posłanki z Warszawy, Joanny Fabisiak, znanej z nieprzejezdnego stanowiska w sprawie obrony życia. I taką osobę usuwa się z listy, bo ta kandydatura nie podobała się lewackiej frakcji w PO. To wszystko sprawia, że ludzie na prowincji, ale chyba nie tylko na prowincji, boją się „reformatorskich” pomysłów opozycji w trosce o swoje dzieci i ich przyszłość.
Skoro mówimy do obawach, to jednym z naczelnych tematów tej kampanii jest kwestia nielegalnej imigracji spoza Europy. Czy to jest temat, który ludzi zajmuje?
Owszem, ale wydaje mi się, że nie jest to jeszcze dla nich temat numer jeden, bo po prostu poza dużymi miastami – tego się na razie w ogóle nie odczuwa. Nie oznacza to jednak, że ludzie nie widzą, w dłuższej perspektywie, zagrożenia. Przecież członkowie ich rodzin często podróżują po Europie i dobrze widzą, co tam się dzieje. Wystarczy pojechać do nie tak przecież odległego Berlina, by się o tym przekonać. Wiedzą też jak błędną i nierozsądna politykę prowadzi w tej kwestii Unia Europejska. Dlatego uważam, że jednoznaczne stanowisko PiS w tej sprawie jest jak najbardziej słuszne. Proszę zauważyć, że może poza Konfederacją, inne partie raczej unikają jednoznacznych deklaracji na ten temat, bo boja się przekroczenia granicy, którą wyznacza poprawność polityczna. To daje wiele do myślenia. Tak więc z jednej strony opozycja próbuje coś ugrać na tzw. aferze wizowej z drugiej zaś nie jest w stanie zakwestionować obecnej polityki imigracyjnej Brukseli, która jest samobójcza. Dla jasności obrazu, musimy jednak szybko i kompetentnie wyjaśnić sprawę handlu wizami, by nie dawać opozycji politycznego paliwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/664098-gorska-jak-czytam-ich-propozycje-ogrania-mnie-przerazenie