”Film Agnieszki Holland wspiera wizję i narrację opozycji. Tyle tylko, że Polacy tej wizji nie podzielają. To, co powinna dla swojego dobra przemilczać, wrzucać do lamusa niepamięci, nasza opozycja odgrzewa. Co ciekawsze – ‘Zielona Granica’ bardzo dobrze wpisuje się w pytania referendalne i kwestie bezpieczeństwa, czyli stawianą przez partię Jarosława Kaczyńskiego, kluczową dla Polaków sprawę” – ocenia w rozmowie z portalem wPolityce.pl toczącą się w Polsce kampanię przedwyborczą prof. Mieczysław Ryba, politolog i historyk KUL.
wPolityce.pl: Kampania wyborcza trwa w najlepsze: konwencje, codzienne spoty PiS, spotkania z wyborcami, sondaże, kuriozalna walka KO z mediami publicznymi, od strony obozu prawicy porażające fakty, które przynosi cykl „Reset”, od strony opozycji – równie porażająca „Zielona Granica” Agnieszki Holland. Jak Pan Profesor tę kampanię ocenia na równo trzy tygodnie przed wyborami?
prof. Mieczysław Ryba: Tych spotów i konwencji jest niemało. Istotne wydaje się jednak pytanie: kto tą kampanią tak naprawdę zarządza? Kto nadaje jej dynamikę? I wydaje się że po wakacjach to PiS zdecydowanie odzyskał wigor. To tematy, które idą od strony PiS, są w tej chwili przedmiotem największych sporów, największych emocji.
A film Agnieszki Holland?
Rzeczywiście film Agnieszki Holland wspiera wizję i narrację opozycji. Tyle tylko, że Polacy tej wizji nie podzielają. To, co powinna dla swojego dobra przemilczać, wrzucać do lamusa niepamięci, nasza opozycja odgrzewa. Co ciekawsze – „Zielona Granica” bardzo dobrze wpisuje się w pytania referendalne i kwestie bezpieczeństwa, czyli stawianą przez partię Jarosława Kaczyńskiego, kluczową dla Polaków sprawę.
Zastanawiające jest, że w to, czym Polacy najbardziej się martwią, co jest tej chwili głównym przedmiotem dyskusji w domach, jest właśnie bezpieczeństwo, i w to tak wpisuje się – na zasadzie przeciwności – opozycja z „Zieloną Granicą”.
Możemy się więc spodziewać bardziej dynamicznego skoku sondażowego PiS, i takiegoż spadku notowań KO?
Trudno powiedzieć. Ważna jest tendencja, a ta się umacnia. Platforma w tej chwili wszystkie siły skupia na 1 października i „Marszu miliona serc”.
Wymierzonego w…?
Gdy chodzi o skutki - głównie w Hołownię, Trzecią Drogę i Lewicę. Tym marszem Donald Tusk nie jest już w stanie nic odbić PiS-owi, ale wspomnianym partiom – z pewnością. To oczywiście nie oznacza dla opozycji zdobycia władzy. Chodzi o pogrążenie potencjalnych koalicjantów Platformy. To jest bardzo ryzykowna gra Tuska, dość cyniczna w stosunku do tych, z którymi rzekomo ma zawierać koalicję.
Czyli wiadomo, kto w wyborach zajmie pierwsze i drugiej miejsce, i najważniejsze staje się, po której stronie progu wyborczego znajdzie się Trzecia Droga i Lewica? Ewentualne mandaty poselskie tych partii przydałyby się i PiS-owi, i KO.
Warto zwrócić uwagę, jak trudno Hołowni, który jest tylko i wyłącznie innym Tuskiem, wybić się na bezpieczny pułap wyżej, niż 8 procent. Jeśli tam Trzaskowski wejdzie jeszcze do gry, o czym się mówi, blask Hołowni jeszcze bardziej zblednie. Hołownia Hołownia jest obciążeniem dla elektoratu PSL-u. Wyobraźmy sobie np. że z Polski 2050 startuje ze swoimi pomysłami w gospodarce Ryszard Petru, z cięciem wydatków socjalnych itd. Jak to się ma do lektoratu wiejskiego PSL? Trzecia Droga nazbierała sobie tyle sprzeczności, że bardzo trudno jej budować jakiś w miarę jasny dla wyborcy przekaz. Kiedy potężnieje napięcie na linii PiS-KO dla Trzeciej Drogi robi się coraz mniej miejsca.
Można dodać w tym kontekście niedźwiedzią przysługę, którą robi PSL-owi Michał Kobosko zachwycający się „Zielona Granicą” i fotografujący z Agnieszką Holland.
Ten film jest obciążeniem dla całego obozu opozycji. W tym obrazie jest tyle niesprawiedliwości, że to musi oddziaływać na ludzi.
Proszę pamiętać że mamy do czynienia z wojną hybrydową przeciwko Polsce. Kiedyś wojnę zwykłą, w Wietnamie, Amerykanie przegrali ponieważ przegrali ją w mediach. Nie na froncie, tylko w mediach! Kiedy załamał się w Ameryce etos służby publicznej w wojsku. I to samo próbuje się powtórzyć w Polsce. Tak, jak skandaliczne było, kiedy Jane Fonda solidaryzowała się z komunistami wietnamskimi, tak dziś mamy „występy” naszych aktywistów na granicy z Białorusią i „Zieloną Granicę”.
W obliczu imigranckiej nawały, którą na naszą granicę pcha Putin z Łukaszenką, nagle powstaje film, który zamiast zbudować pewien etos, wzmocnić postawy patriotyczne i tych, którzy naszych granic bronią, bezceremonialnie uderza w tych ludzi w sposób nie mający nic wspólnego z prawdą. To wszystko bulwersuje, zwłaszcza elektorat po prawej stronie Wisły. Gdy do tego dodamy plany z 2011 r. obrony Polski na Wiśle, dodając jeszcze, że były to tajne plany za rządów Platformy – ludzie mają prawo czuć się przerażeni.
W kontekście wszystkiego, o czym rozmawiamy, przypomina się niedawna rozmowa radiowa z historykiem prof. Andrzejem Nowakiem, gdzie ten dzieli się opinią, że Tusk specjalnie gra na przegraną w wyborach. Wie, że nie wygra, stąd szykuje grunt pod wojnę domową w Polsce po ogłoszeniu wyniku niby sfałszowanych wyborów. Co Pan o tej tezie sądzi?
Powiedział to profesor o niezwykłym autorytecie nie tylko w nauce polskiej, ale i polskiej przestrzenie publicznej. Myślę, że tę analizę trzeba brać bardzo poważnie pod uwagę. Rozumiem tu wojnę domową w takim sensie, jak działo się to w Ameryce, kiedy podważono wyniki wyborów. Być może Tusk będzie jeździł do Europy, żeby Europa nie uznała wyników polskich wyborów. Czyli - generalnie - będzie dążył do destabilizacji w Polsce i podważenia legalności wybranej władzy.
Przypomina się 2015 rok i powstanie KOD jako wyraz niezgody środowisk opozycji przeciw demokratycznemu wyborowi Polaków. To może być taki KOD do kwadratu?
Albo i do sześcianu. Do 2015 roku nikt nie ośmielił się podważać wyników wyborów. A więc po wyborach rzeczywiście może być różnie.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ SONDAŻ. Do ciszy wyborczej trzy tygodnie. Kto będzie rządził jesienią? Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanym faworytem
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663866-nasz-wywiad-prof-ryba-o-kampanii-ko-graja-przeciw-sobie