Przypadkiem wpadłem na wpis blogerki podpisującej się nickiem Alina@Warszawa. Poniżej cytuję fragment jej spostrzeżeń:
Najczęściej powtarzaną sceną - zwiastunem filmu - jest nocna scena z termosem: bezczelny polski pogranicznik trzyma w ręku termos, uderza nim o drzewo (nie wiemy jeszcze po co), po czym rzuca termos w kierunku nielegalnego (biednego) migranta. Ten odkręca korek, pije i wrzeszczy z bólu - mamy się domyślić, że napił się kawy/herbaty z tłuczonym szkłem…
Zastanawiałam się co w tej scenie jest sztucznego i fałszywego. I już wiem. Czy ktoś w XXI kupuje i bierze w teren termos ze szklanym wkładem, rodem z czasów komunistycznych?
Nie wiem, czy są jeszcze w handlu takie termosy? Przecież od lat najlepsze termosy to te całe ze stali nierdzewnej, niezawodne, nietłukące się, świetnie trzymające ciepło…”
Szczerze mówiąc zatkało mnie… Miałem taki sam termos – ale to było jakieś cztery dekady temu! Rekwizytorzy zatem musieli by – na potrzeby filmu „Zielona Granica” – wypożyczyć toto z jakiegoś muzeum! Być może na Białorusi używa się jeszcze czegoś podobnego, ale w Wojsku Polskim takie cuda przeminęły bez śladu razem z legendarnymi onucami…
Jaki stąd wniosek?
Ten film jest tak samo wiarygodny, jak ta fikcyjna, nieprawdopodobna wręcz scena – cbdd…
PS Kilka lat temu popełniłem cieszący się ogromnym powodzeniem wpis o Zofii Kossak-Szczuckiej, założycielce „Żegoty”; poniżej link:
Zofia Kossak-Szczucka: Żydzi nienawidzą nas więcej od Niemców…
Być może tam znajdziecie Państwo źródło tej antypolskiej zapiekłości…
PS „Murem za polskim mundurem”! Polecam piosenkę pt. „Żołnierze OT”. Równie dobrze w refrenie można śpiewać „Żołnierze RP/WP”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663815-termos-holland-z-zielonej-granicy-czy-sa-jakies-granice