Agnieszka Holland w rozmowie z portalem OKO.press nie kryła zachwytów nad swoim skandalicznym filmem pt. „Zielona granica”, uderzającym w obrońców polskiej granicy. Reżyserka stwierdziła, że… w filmie fabularnym pokazała prawdę i ma materiały na każdą przedstawioną sytuację.
Wydaje mi się, że trafiłam też w czuły punkt. Władza włożyła dużo wysiłku w to, by ludzie nie wiedzieli, co dzieje się na pograniczu polsko-białoruskim . (…) Opinia publiczna była w pewnym sensie, w swojej masie, odcięta od tego, co się tam naprawdę działo. A ja po prostu zebrałam wszystkie możliwe dokumenty, świadectwa, fakty i pokazałam prawdę, którą oni chcieli ukryć
— mówiła Agnieszka Holland.
Reżyserka przyznała, że być może premierą swojego filmu wsparła PiS .
Może daję paliwo, ale naprawdę nie może być tak, że jest tylko jedna narracja na temat granicy polsko-białoruskiej. Wszyscy inni położyli uszy po sobie i wali w nas tylko PiS-owska propaganda. Rzeczywiście, nie planowaliśmy „odpalić bomby” przed wyborami. Zadziałał kalendarz festiwalowy
— podkreśliła.
W kolejnym fragmencie znów podkreślała, że jej film fabularny to de facto paradokument.
Bardzo mi zależało, żeby pokazać to wszystko, co było wcześniej ukryte, ocenzurowane. Chciałam, żeby film miał maksymalną wiarygodność. Na wszystko, co pokazuję w filmie mam papiery. To zostało opisane albo powiedziane (…) Czasem moje źródła są anonimowe jak w przypadku strażników granicznych albo uchodźców, ale na ogół nie. Jest przecież dużo waszych reportaży, materiałów, z których korzystaliśmy wprost. To jest film uczciwy
— stwierdziła.
„Polska może mieć różne twarze”
Holland ogłosiła, że jej „dzieło”, w którym szkalowani są obrońcy polskiej granicy, powstało… „z miłości do Polski”.
On powstał z mojej miłości do Polski. Ta Polska może mieć różne twarze. Wykrzywioną twarz pana Ziobry albo skłanianego do okrucieństwa strażnika. Ale może mieć też twarz tysięcy Polaków, którzy zjawili się na granicy w momencie wybuchu wojny w Ukrainie. Może mieć twarz aktywistów, którzy bez zgody i wsparcia władz ratują ludzkie życie, niezależnie od tego, jakiego jest koloru
— mówiła.
Holland przyznała, że jej film jest oskarżeniem pod adresem polskich władz.
To polski rząd wybrał takie, a nie inne metody radzenia sobie z kryzysem. Kłamstwo i przemoc to ich odpowiedź na szantaż Moskwy i Mińska
— powiedziała.
Co ciekawe, reżyserka nieśmiało skrytykowała PO za spot, w którym straszy napływem 250 tys. imigrantów do Polski.
Kto z kim przystaje, takim się staje. Oni uważają, że najważniejsze jest, żeby wygrać, więc na cyniczne, kłamliwe, rasistowskie argumenty, odpowiadają podobną retoryką. Nie podoba mi się to oczywiście, ale cóż mogę powiedzieć
— mówiła.
Jak widać, Agnieszka Holland próbuje dowodzić, że obraz, w którym w obrzydliwy sposób przedstawiła obrońców polskiej granicy, jest prawdziwy.
tkwl/oko.press
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663736-bezczelnosc-holland-moj-film-powstal-z-milosci-do-polski