Dziennikarka „Gazety Wyborczej” próbowała ciągnąć temat tzw. afery wizowej, dopytując wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego o cudzoziemców, którzy przybyli do Polski pracować. W końcu dopytywała zaledwie o… 46 osób, podczas gdy w narracji opozycji i części mediów sprawa dotyczy rzekomo setek tysięcy migrantów.
Ile osób, które otrzymały te wizy, pozwolenia na pracę, faktycznie pracuje?
— pytała Justyna Dobrosz-Oracz.
Pozwolenia na pracę czy wizy?
— odpowiedział minister.
Pozwolenia na pracę – ile z nich pracuje?
— uściśliła dziennikarka „GW”.
W przypadku Nigerii w 2022 roku 1611 pozwoleń na pracę, ale te osoby nie otrzymały wiz w tej liczbie. Wizy otrzymało 46 osób, to jest 3 proc.
— poinformował Paweł Jabłoński.
I gdzie one są?
— zapytała Dobrosz-Oracz.
„Nasz system jest bardzo rygorystyczny”
Czy ja mam Pani teraz podawać imię i nazwisko każdej osoby? Te osoby zostały zweryfikowane i 97 proc. z nich zostało odrzuconych, bo nasz system jest bardzo rygorystyczny
— poinformował wiceszef MSZ.
Ja mówię o tych 46, które pan teraz podaje. (…) Czy one pracują w Polsce?
— brnęła dalej dziennikarka „GW”.
Trzeba byłoby sprawdzić każdy indywidualny przypadek
— zaznaczył minister.
Czyli nie wiedzą Państwo, co się dzieje z tymi osobami
— ogłosiła dziennikarka „GW”.
Czy Pani oczekuje, że ministerstwo będzie śledziło w tej chwili każdego człowieka w Polsce, gdzie on pracuje?
— zaznaczył Jabłoński.
Haha, już myślałem, że tego nie wrzucą, ale jednak! Tylko dopisali, że jestem „oburzony”. Ta „afera” jest coraz lepsza: zaczęli od SETEK TYSIĘCY pozwoleń/wiz – a dziś zeszli już do 46 osób – i dziennikarka GW domaga się teraz, żeby nasze służby śledziły gdzie pracuje każda z nich
— skomentował wspomnianą wymianę zdań już na Twitterze wiceszef MSZ.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663498-kompromitacja-dziennikarki-gw-w-rozmowie-z-jablonskim