W polityce nie ma czegoś takiego jak wdzięczność i lojalność. Jest brutalna gra interesów poszczególnych państw, czasami wielkich korporacji, a także bywa że indywidualnych ambicji przywódców, którzy koniecznie chcą się zapisać na kartach historii, nawet kosztem poświęcenia przyszłości swoich narodów. Jeśli ktoś działa zawodowo w polityce i nie bierze tego pod uwagę, to niech raczej zajmie się uprawianiem przydomowego ogródka, a jeśli takiego nie posiada, to hodowlą ziół na parapecie mieszkania, a rezultaty będą na pewno lepsze.
Zełeński i jego ministrowie zapomnieli o polskiej pomocy?
Nagłe wejście Niemiec w buty największego sojusznika, przyjaciela i państwa wspierającego całym swoim potencjałem Ukrainę dziwić nie może, zaskoczeniem jest tylko to, że Ukraina tak łatwo i naiwnie dała się na to nabrać, a prezydent Zeleński i jego ministrowie zapomnieli o swoich deklaracjach przyjaźni, wdzięczności, partnerstwa, ba, wręcz braterstwa z naszym krajem. Pomoc, z którą Polska przyszła Ukrainie po agresji rosyjskiego najeźdźcy na ten kraj to nie tylko otwarcie granic i serc Polaków dla uchodźców zza wschodniej granicy, ale także ogromny wysiłek finansowy w postaci pomocy militarnej państwa, także organizacji pozarządowych i zwykłych Polaków, którzy wiedzieli, nie tylko co to znaczy zachować się przyzwoicie, ale także zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli Ukraina nie powstrzyma rosyjskiego najeźdźcy, to będzie on miał otwartą drogę do dalszej agresji na Zachód.
Wszystko to zostało zepchnięte w niepamięć przez ukraińskich polityków w momencie, kiedy żywotne interesy polskich rolników zderzyły się z presją zagranicznych korporacji, czerpiących zyski z posiadanych setek tysięcy hektarów ukraińskiego czarnoziemu, a także miejscowych oligarchów im sprzyjających. Unia już raz nałożyła embargo na import ukraińskiego zboża na rynki wspólnoty, chroniąc je zgodnie z traktatami i wydawać się mogło, że to embargo zostanie przedłużone, tym bardziej że tranzyt zboża przez kraje przyfrontowe, przede wszystkim Polskę, szedł niezakłócenie, a nawet zwiększał się z dnia na dzień. Sygnały płynące z Brukseli były optymistyczne, i Komisja Rolnictwa PE i komisarz ds. rolnictwa informowali, że takie rozwiązanie jest coraz bliżej, a tymczasem w ostatniej chwili przed upływem terminu obowiązującego embarga Ursula von der Leyen podjęła decyzję o jego zniesieniu, co zostało entuzjastycznie przyjęte przez ukraińskie władze: „Podziękowałem Ursuli von der Leyen za dotrzymanie słowa i przestrzeganie zasad jednolitego rynku” napisał Zełenski w mediach społecznościowych. Tylko o jakim „jednolitym rynku” wspomina prezydent Zełeński, skoro Ukraina nie jest jeszcze członkiem Unii Europejskiej? Polski rząd, tak jak zapowiadał, nałożył wewnątrzkrajowe embargo i zaczęła się eskalacja nieprzyjaznych wypowiedzi i gestów ze strony ukraińskich polityków, łącznie z zaskarżeniem Polski do Światowej Organizacji Handlu. Przyłączyli się także niemieccy politycy, oskarżając Polskę o brak solidarności z Ukrainą.
Komu zależy na pogorszeniu relacji Polska-Ukraina i w jakim celu?
Niektórzy polscy komentatorzy odczytali tę decyzję Ursuli von der Leyen jako zakamuflowaną próbę ingerencji w kampanię wyborczą, mającą odwrócić nastroje na wsi i pomóc ją „odbić” opozycji, ale wówczas należałoby brać pod uwagę, że polski rząd nie odważy się wprowadzić swojego embarga, a chyba tak naiwna przewodnicząca UE nie jest, zatem czemu, oprócz próby (udanej) pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich miało to służyć? Dlaczego prezydent Zełeński powiedział w trakcie swojego wystąpienia w ONZ:
Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora.
Dlaczego oskarżył Polskę o odgrywanie roli w „ teatrze politycznym solidarności”? Dlaczego spotkał się w Nowym Jorku z kanclerzem Scholzem, a zabrakło czasu na rozmowę z prezydentem Dudą? Dlaczego zaproponował dołączenie Niemiec jako stałego członka Rady Bezpieczeństwa, bo są według niego „gwarantem spokoju” i bezpieczeństwa?
Być może częścią odpowiedzi na te pytania jest opinia europosła Jacka Saryusza-Wolskiego, który w Polskim Radiu 24 stwierdził:
Zmiana stanowiska Kijowa, wojna handlowa i atak na Polskę - mówiąc wprost, prezydenta, dwóch wicepremierów, ministra Kaczki, cała rzecz wokół embarga na zboże, to nic innego jak raptowna zmiana sojuszy, jakiej dokonał Kijów, przejście na stronę Niemiec, które mu coś obiecały.
Marchewka von der Leyen i 400 mln euro od Scholza
Cóż takiego Niemcy mogły obiecać Ukrainie? 400 mln euro pomocy wojskowej w postaci dodatkowej amunicji – wybuchowej, moździerzowej, rakiet minowych dla Ukrainy zapowiedział niemiecki minister obrony. No cóż, Berlin ogłosił także pół roku temu, że dostarczy Ukrainie ponad sto starszych czołgów Leopard 1A5.G. Tymczasem Kijów odmówił przyjęcia dostawy pierwszych dziesięciu czołgów Leopard 1A5, ponieważ te wymagają poważnych napraw. Tak to jest z tymi niemieckimi zapowiedziami…
Jednak cała ta sprawa z moralnym szantażem wobec Polski w kwestii zbożowej to tylko gra wstępna przed tym, co dla Berlina jest najważniejsze – zmianą traktatów Unii Europejskiej.
Orędzie Ursuli von der Leyen o stanie UE, wygłoszone ostatnio w Parlamencie Europejskim, choć jako całość dość oderwane od tego, jak sprawy naprawdę wyglądają, przynosi wyraźny trop, do czego może zmierzać cała ta próba skłócenia Ukrainy z Polską i nagły wybuch przyjacielskich gestów Niemiec wobec prezydenta Zełeńskiego.
Von der Leyen w swoim wystąpieniu pochwaliła postępy i determinację Ukrainy na drodze reform, przybliżających jej członkostwo w UE i dała do zrozumienia, że należy zakończyć pracę nad „budową Unii”, czytaj: zmienić traktaty tak, by Unia stała się państwem centralistycznie zarządzanym przez najsilniejszych członków ( Niemcy, Francję i mniejsze satelickie państwa, czerpiące korzyści z tego, że bezrefleksyjnie wspierają politykę tych największych).
Już w programie koalicyjnego rządu Niemiec było zapisane, ze nie będzie zgody na rozszerzenie Unii na Ukrainę czy Bałkany bez zgody na budowę superpaństwa poprzez odebranie wielu kompetencji państwom wspólnoty i sprowadzenie ich do roli landów o bardzo ograniczonej autonomii. Teraz z Brukseli, przed próba przeforsowania zmiany traktatów (Parlament Europejski ma głosować w tej sprawie 12 października) płynie wyraźny sygnał – Ukraina nie zostanie członkiem UE, jeśli nie zgodzicie się na zmianę traktatów, a jeśli się nie zgodzicie, to znaczy, ze nie jesteście solidarni z Ukrainą, tak jak nie byliście solidarni w sprawie zboża.
Jakiej Unii chcą Niemcy?
Takiej, która pozwoli im jak najlepiej realizować swoje interesy i zarządzać prawie całym kontynentem zgodnie z liberalno-lewacką wizją świata.
Nie będzie prawa weta, a dalsze zmiany traktatów będą wymagały zgody 4/5 krajów (ciekawe, jaka to liczba, bo 27 raczej przez 5 się nie dzieli).
Państwa członkowskie nie będą mogły samodzielnie decydować w dziedzinach: polityki zagranicznej, bezpieczeństwa zewnętrznego i obrony, polityki granic zewnętrznych, środowiska, leśnictwa, zdrowia publicznego, obrony cywilnej, przemysłu, edukacji, transgranicznej infrastruktury transportowej, a także prowadzić negocjacji w sprawie klimatu. Wszędzie w traktatach termin „równość kobiet i mężczyzn” ma być zastąpiona pojęciem „gender”.
Polacy w swej większości nie chcą być w takiej Unii, nie chcą oddawać swojej suwerenności w ręce eurokratów, wykonujących posłusznie polecenia Berlina i Paryża.
Szantażowi zbożowemu rząd Mateusza Morawieckiego nie uległ. Zapowiedział to wcześniej. Teraz czas na to, by wyraźnie, nawet uchwałą Rady Ministrów, zapowiedział, że szantażowi traktatowemu też nie ulegnie. Nawet za cenę oskarżeń o hamowanie akcesji Ukrainy do UE i brak solidarności w tym „teatrze politycznym”, jak to określił prezydent Zełeński.
Suwerenność, niepodległość i prawo do wyboru władz, które nam to zapewnią, jest najważniejszym i niezbywalnym prawem Polaków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663496-niemcy-wykorzystuja-ukraine-w-grze-o-zmiane-traktatow-ue