Z dokumentów, do których dotarł portal wPolityce.pl wynika, że już w 2012 roku doszło do skandalu dyplomatycznego, gdy francuskie służby wizowe zorientowały się, iż polski konsulat w Łucku ułatwił przerzut kilkunastu osób z Ukrainy do Francji. Wszystko wskazuje na to, że wizy były fałszowane przez urzędników podległych resortowi spraw zagranicznych, na którego czele stał wówczas Radosław Sikorski. Szokuje skala ordynarności przekrętu w konsulacie w Łucku.
Politycy opozycji lubią podkreślać, że tzw. afera wizowa, łączona pośrednio z Piotrem Wawrzykiem, byłym wiceministrem spraw zagranicznych, wywołuje międzynarodowe reperkusje i kłóci nas z partnerami unijnymi. Niepotwierdzone przecieki i celowo podwyższane liczby, rzekomo nielegalnie wydanych wiz, spowodowały, że na niemiecki dywanik trafić miał polski ambasador. Ciekawe, że prawdziwe przekręty, nie przeszkadzały naszym zachodnim sojusznikom, gdy dochodziło do nich w czasach rządów Donalda Tuska i jego zaufanego ministra Radosława Sikorskiego.
Sprawa dotyczy konsulatu w Łucku na Ukrainie, w którym często dochodziło do licznych nieprawidłowości, a nawet przekrętów. Z aktu oskarżenia dotyczącego 312 udokumentowanych przypadków nieprawidłowości (w rzeczywistości proceder mógł obejmować nawet 2 tysiące wiz wydanych z naruszeniem przepisów), uderzająca jest sprawa kilkunastu Ukrainek i jednego Ukraińca, którzy otrzymali wizy z naruszeniem prawa.
Grupa „turystyczna”
Osoby te wnioskowały o wyjazd do Polski w celach turystycznych. Urzędnikowi konsularnemu wystarczył świstek papieru, który był voucherem potwierdzającym fakt dokonania przez te osoby rezerwacji w hotelu w Polsce. Szkopuł w tym, że urzędnikowi nie chciało się nawet sprawdzić, czy taki hotel istnieje. Oczywiście istniał on jedynie w głowach Ukraińców. Wszyscy „turyści”, z legalnymi wizami, zjawili się jednak nie w polskim „hotelu”, ale we Francji. Skąd to wiemy? Wybuchł bowiem skandal dyplomatyczny. W marcu 2012 roku ambasada Francji na Ukrainie zwraca się z alarmującym pismem do Konsulatu Generalnego w Łucku i żąda wyjaśnień dotyczącym wiz wydanych przez Polskę dla grupy „turystycznej”. Francuzi informują też polskich urzędników, że wyżej wymienione osoby zwracały się już z wnioskami o wizy francuskie. Wtedy udawały turystów, którzy wybierają się do Hiszpanii. Francuzi oczywiście odmówili.
Zaklejona pieczątka
W paszportach „turystów” wbita została nawet stosowna pieczątka informująca o odmowie wydania im wiz francuskich. Ukraińcy przez rok nielegalnie przebywali na terenie Francji, dzięki przekrętowi wizowemu w polskim konsulacie w Łucku.
Dobrze jest przywołać tu jeden z faktów, który dobitnie wskazuje na ordynarność tej korupcyjnej procedury. Polski urzędnik wkleił wizę wprost na francuską pieczątkę, która potwierdzała odmowę pozwolenia wjazdu na teren Francji. Prawo jest tutaj całkowicie jasne. Składający wizę, w okresie 6 miesięcy od decyzji odmownej, nie może liczyć na pozytywną decyzję wizową innego kraju unijnego.
To tylko jeden z przykładów korupcyjnego bałaganu, który panował w polskich ambasadach i konsulatach, w czasach, gdy na czele dyplomacji stał Radosław Sikorski. Dziś politycy opozycji krzyczą o „międzynarodowym” skandalu i wstydzie dla obecnych służb konsularnych. Tymczasem w latach 2009 - 2015 korupcja i przekręty wizowe były normą, szczególnie na kierunku wschodnim. Niedawna konferencja ministra Zbigniewa Ziobry i prokuratorów z elitarnej Prokuratury Regionalnej w Warszawie oraz ustalenia mediów jasno wskazują na ogromny rozmiar tego procederu i próby zamiecenia tych spraw (także powyższej) pod dywan. Dziś korupcyjne działania urzędników są tropione przez najlepszych prokuratorów i funkcjonariuszy CBA w Polsce.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663463-ujawniamy-skandal-dyplomatyczny-w-czasach-sikorskiego