Słowa prezydenta Ukrainy, które padły podczas wystąpienia na sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, odbiły się szerokim echem w Polsce. I nic w tym dziwnego. Polska od pierwszego dnia zbrodniczej inwazji Rosji na Ukrainę, stoi obok swojego wschodniego sąsiada. Mamy jednak swoje interesy, których też musimy bronić. Stawianie nas jednak w roli sojuszników Rosji, musi bulwersować i budzić niedowierzanie.
Co powiedział Zełenski?
Ukraiński przywódca podczas swojego przemówienia powiedział:
Uruchomiliśmy tymczasowy morski korytarz eksportowy z naszych portów. Ciężko pracujemy nad zachowaniem szlaków lądowych dla eksportu zboża. I niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem. Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora.
CZYTAJ WIĘCEJ:
„To się po prostu w głowie nie mieści”
Jego słowa wywołały lawinę komentarzy:
Oddaliśmy czołgi, udostępniliśmy lotniska, wysyłaliśmy wszystkie typy uzbrojenia, przyjęliśmy miliony uchodźców, zapewniliśmy im pomoc socjalną. Byliśmy z Ukrainą od pierwszego dnia wojny. I dzisiaj prezydent Zelenski- za obronę polskich rolników - nazywa nas pośrednio sojusznikami Rosji. To się po prostu w głowie nie mieści.
W obliczu tego, co Polska zrobiła dla Ukrainy ten wpis jest co najmniej niesprawiedliwy i wzbudzi zapewne wielkie negatywne emocje, niemniej fatalną rzeczą byłoby teraz obrażanie się na siebie. Ten sojusz jest ważniejszy niż konflikt o zboże i od dojrzałości polityków zależy jego utrzymanie.
Ukraińscy politycy myślą, że prowadzą mądrze czy głupio ostrą rozgrywkę z polskimi elitami politycznymi… Ale tak niestety nie jest : zajmują się właśnie zrażaniem do Ukrainy polskiego (skąd inąd bardzo emocjonalnego) społeczeństwa. Co jest wyjątkowo głupim posunięciem.
Polacy przyjęli w domach miliony uchodźców z Ukrainy. Państwo Polskie zapewniło im opiekę medyczną, edukację i świadczenia socjalne. Przekazaliśmy Ukraińcom setki czołgów, wyrzutnie rakiet, samoloty, śmigłowce, amunicję - @ZelenskyyUa nazywa to wszystko „odgrywaniem solidarności”.
Prezydent Ukrainy, nie wprost, ale jednak - zarzuca między innymi Polsce… prorosyjskość 😮
Zełenski de facto nazwał nas sojusznikiem Rosji. Sypnęła się narracja, że to tylko jacyś jego ministrowie źli, jakiś Kaczka czy Kwaczka i inni, a car dobry.
To jak teraz się zwrócą do nas o mężczyzn w wieku poborowym, którzy uciekli przed powołaniem do wojska, to powiedzmy im to samo, co już powiedziały Węgry: „Każdy uchodźca z Ukrainy jest wolnym człowiekiem na Węgrzech i może zdecydować, czy chce tu zostać, wyjechać na Zachód, czy wrócić”.
Zełeński doskonale wie że w interesie PL jest to by RU nie pokonała UKR, bez względu na to jak będą wyglądać relacje UKR i PL. Ja zawsze wspierałem pomoc wojskową dla UKR i byłem sceptyczny co do wiecznej miłości wręcz unii polsko-ukraińskiej. I nic się nie zmieniło.
Zełeński właśnie oskarżył Polskę o bycie marionetką Putina. Przypominam - tę akcję wymyślili i sponsorują Niemcy.
Pozwanie Polski przez Ukrainę za zboże potwierdza, że w Kijowie rządzą ludzie mający wiele wspólnego z realizmem i chłodną kalkulacją interesu narodowego. Trudno ich o to winić. Ja od lat powtarzam (za Adolfem Bocheńskim), że wdzięczność nie jest walutą w stosunkach międzynarodowych. Wielu naszych polityków pozostaje tu jednak przy swoim, a potem wszyscy płacimy za to cenę.
Nie inaczej z Ukrainą. Pomagamy jej bardzo, ale robimy to romantycznie i spontanicznie. Teraz brak realizmu coraz wyraźniej się mści. Zapewniam, że to dopiero początek. Najnowsza wypowiedź Zełeńskiego, pośrednio wskazująca nas jako rzekomego sojusznika Rosji, jest tu kolejnym taktem.
Myśmy kwestię zbożową schrzanili strasznie (znów brak myślenia strategicznego, o które tak bardzo od tak dawna w @NKonfederacja apelujemy), niemniej nic dziwnego, że ukraińskie reakcje budzą w Polsce oburzenie. To jest właśnie brak wdzięczności w stosunkach międzynarodowych i niezrozumienie tego nad Wisłą. Jeśli chcemy, by nas szanowano, musimy zacząć od szacunku do samych siebie - i wystawiania rachunków za przysługi. Nie jesteśmy mocarstwem ani supermocarstwem, by stać nas było na ogromną wielkoduszność w polityce zagranicznej.
Sądzę, że po stronie ukraińskiej towarzyszy temu wszystkiemu kalkulacja, że Polska i tak nie „fiknie”, ze względu na presję amerykańską i własny interes w powstrzymywaniu Rosji. I co z tym zrobimy?
kk/X/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663262-gorace-komentarze-po-slowach-zelenskiego