„Było to pokazanie naprawdę pełnego obrazu prymitywizmu Platformy. Z jednej strony stoi człowiek, który był prawą ręką Urbana. I ten facet przychodzi uczyć demokracji. Z drugiej strony przychodzi ten dzieciak, Kołodziejczak, który nie miał nigdy odwagi stanąć sam na sam z jakimś politykiem Prawa i Sprawiedliwości” - mówi portalowi wPolityce.pl Piotr Kaleta, poseł PiS.
wPolityce.pl: Jak oceniłby Pan dzisiejsze wydarzenia pod siedzibą TVP i rolę, jaką odegrały w nich takie postacie jak Michał Kołodziejczak czy Andrzej Rozenek, który wypowiedział w kierunku redaktora Michała Rachonia dość dziwne, nieciekawe słowa?
Piotr Kaleta: Można powiedzieć, że było to pokazanie naprawdę pełnego obrazu prymitywizmu Platformy. Z jednej strony stoi człowiek, który był prawą ręką Urbana. I ten facet przychodzi uczyć demokracji. Z drugiej strony przychodzi ten dzieciak, Kołodziejczak, który nie miał nigdy odwagi stanąć sam na sam z jakimś politykiem Prawa i Sprawiedliwości. Sam kilka razy go zapraszałem, aby odważył się przyjechać do mojego domu, bo on mi tam rozrzucał jakiś gnój.
Okazuje się, że to jest taki marny, mały człowieczek, który po prostu nie ma własnego zdania i będzie teraz pluł na wszystko wkoło, co powinno być dla niego ważne i drogie.
Niewątpliwie, była to jednak również sytuacja komiczna, bo widząc pana Michałka Kołodziejczaka, który tam próbował mieć jakiś podjazd do pana redaktora Rachonia, to powiem serio, że uśmiałem się z tej sytuacji, że ten człowieczek próbował wchodzić w rolę jakiegoś bodyguarda. Zachęcam pana Kołodziejczaka, żeby robił to częściej.
Czy zapowiedź Donalda Tuska, że dziennikarze TVP „odpowiedzą karnie” za to, co robią, zwiastuje to powrót do wyrywania redaktorom naczelnym laptopów, jak to było w 2014 r. w redakcji „Wprost”?
Wydaje mi się, że Donald Tusk zrozumiał, że bojkotowanie polskich mediów jest czymś, co nie przynosi odpowiednich skutków. W tej chwili próbuje wprowadzić znowu polityków Platformy Obywatelskiej do studia, a ja wręcz nie mogę się tego doczekać - chciałoby się „miazgę” z nich zrobić, bo na to zasługują.
A jeśli chodzi o wypowiedź europosła Koalicji Obywatelskiej, wcześniej związanego z Lewicą, Marka Belki, że opozycja „nie może się ogarnąć”, „jest słabo zorganizowana intelektualnie”, to faktycznie może być z tym problem. Jeżeli w dodatku „ekspertem” cały czas podążającym za Donaldem Tuskiem i robiącym wszystko, czego Tusk od niego oczekuje, jest Michał Kołodziejczak, to zacierałbym ręce z radości, gdyby taki ktoś pojawił się w mediach - oczywiście na debacie.
Czy to właśnie o to chodziło Donaldowi Tuskowi, kiedy zdecydował się zaprosić na listy swojego ugrupowania takie postacie, jak Roman Giertych, Michał Kołodziejczak czy Andrzej Rozenek?
I jeszcze pani Karolina Pawliczak. To są wszystko ludzie, którzy nie mają żadnego kręgosłupa. Program Michała Kołodziejczaka brzmi „Michał Kołodziejczak”, Andrzeja Rozenka „Andrzej Rozenek”, Karoliny Pawliczak - „Karolina Pawliczak”. To ludzie, którzy dla swojej kariery byliby w stanie zrobić wszystko, zdradzić wszystkie swoje ideały. I dokładnie ta grupa ludzi staje się w tej chwili najbardziej lojalna wobec Donalda Tuska, ponieważ on będzie teraz wymagał od nich takiego posłuszeństwa, poddaństwa, służalczości, co zresztą mu się udaje.
A może nie bez znaczenia są także dość nieciekawe elementy w historii niektórych z tych osób: Michał Kołodziejczak i jego rozjeżdżanie flagi UE, pokazywanie „środkowego palca” Amerykanom czy ganienie rządu PiS za „pokłócenie nas z Rosją - naszym największym klientem”, a z drugiej strony Andrzej Rozenek, który nie tylko pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego tygodnika Jerzego Urbana „NIE”, ale również uczestniczył w spotkaniu Klubu Wałdajskiego i miał okazję pić alkohol z Władimirem Putinem? Choć później przyznał, że Putin to człowiek „w pewien sposób groźny”, to jednocześnie cieszył się, że znalazł się w „prestiżowym gronie”, ponieważ, jak podkreślał, niewielu Polaków mogło uczestniczyć w spotkaniach Klubu Wałdajskiego
To są właśnie te rzeczy, które - zwróćmy uwagę, kiedy i w jakim towarzystwie tam przebywał: on, Adam Michnik oraz Leszek Miller. Było to już w roku 2010, czyli po rosyjskiej agresji na Gruzję. To są takiego pokroju ludzie. Trzeba ich wyrzucić w demokratyczny sposób na śmietnik historii. Niech oni więcej do polityki nie wracają, ponieważ są strasznymi szkodnikami.
Wszystkie rzeczy, które widzimy chociażby w programie „Reset” czy ostatnio w dokumentach ujawnianych przez ministra Błaszczaka pokazują, że tych ludzi po prostu trzeba się bać i całkowicie wyeliminować ich z życia publicznego.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663221-kaleta-pod-tvp-widzielismy-pelen-obraz-prymitywizmu-po