Po pierwsze, cała sprawa nie dotyczyła procederów przestępczych przy wydawaniu wiz, a przy bukowaniu spotkań w konsulatach. Co oznacza, że nie płacono za wizy, tylko za miejsce w kolejce. I nie konsulom, czy ministrom, a skorumpowanym firmom, czy osobom.
Jak to działa?
Spotkanie w konsulacie można umówić telefonicznie, drogą e-mailową, ale głównie poprzez system e-konsulat. Urzędnik „uwalnia” określoną, na podstawie doświadczenia i przeliczenia możliwości czasowych i osobowych w placówce, liczbę spotkań na miejscu dziennie.
Wnioskodawca loguje się w systemie i wyświetla mu się dostępna data i godzina spotkania. Niestety, w wielu miejscach na świecie zainteresowanie wizami jest tak duże, a pracowników tak mało, że miejsca bardzo szybko znikają i nie ma realnej możliwości umówić się na dostępny termin.
Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy dana placówka współpracuje z firmą zewnętrzną, czyli zleca przyjmowanie wniosków tej firmie. Wówczas może dojść, i często dochodziło, do nieprawidłowości polegających na tym, że boty internetowe potrafiły rezerwować miejsca sprzedawane potem zainteresowanym. Tak działo się przez lata m.in. na Ukrainie. Jeszcze przed wojną.
Bywa, że sprawa jest pilna i wtedy, oczywiście, konsul może umówić daną osobę dodatkowo. Jak wskazuje jednak prokuratura, samo przyspieszenie mogło mieć miejsce, ale nie wpływało na decyzję o przyznaniu wizy. Przeciwnie, w tych sprawach więcej było odmów, niż przyznanych wiz, co tylko potwierdza, że urzędnicy zadziałali prawidłowo. Nawet opisywany przykład panów z Bollywood pokazuje, że to urzędnicy nabrali podejrzeń i sprawdzili, zgodnie z procedurami, wnioskodawców.
Nie ma pozwoleń na pracę z zagranicy
Druga sprawa to rodzaj wizy. Jeżeli do Polski wybierał się pracownik, który miał już zagwarantowane miejsce pracy, musiał posiadać zezwolenie na pracę wydawane w Polsce przez odpowiedni urząd wojewódzki lub urząd pracy. Nie ma możliwości uzyskania takiego pozwolenia w placówce zagranicznej.
Nie ma także możliwości uzyskania takiego pozwolenia bez kontaktu z polskim pracodawcą, który to o takie pozwolenie dla potencjalnego pracownika może wystąpić. Dalej, tzw. wiza pracownicza to wiza wydawana na okres powyżej 3 miesięcy do roku. Wiza jest czasowa, nie ma możliwości przedłużenia jej w Polsce. Konieczny jest powrót do kraju i wnioskowanie o nową wizę.
Jeżeli to krótszy wyjazd, wnioskuje się o wizę Schengen uprawniającą do pobytu w Polsce do 90 dni. Na takiej wizie, co do zasady, nie można pracować, ale można np. odbywać spotkania biznesowe. Wiza Schengen jest, co do zasady, ważna we wszystkich krajach strefy Schengen. Wydaje ją państwo, które wnioskujący ma zamiar odwiedzić jako pierwsze, albo państwo w którym będzie przebywał najdłużej.
Jeśli sam urzędnik nabierze podejrzeń, ma szereg możliwości sprawdzenia danej osoby.
Nie ma wiz on-line
Kolejna kwestia to mityczne stragany z wizami i wizy przyznawane on-line. I znowu, co do zasady, nie jest możliwe, żeby urzędnicy przyjmowali wnioski przez internet bez ustalenia tożsamości wnioskodawcy, czyli zwyczajnego sprawdzenia, czy stoi przed nim ta sama osoba, której zdjęcie widnieje w paszporcie, ponieważ taki obowiązek zapisany jest w kodeksie wizowym Schengen.
Do tego, jeśli to pierwsza wiza Schengen, albo od ostatniej minęło więcej niż 59 miesięcy, konieczne jest pobranie odcisków palców, czyli osobiste stawiennictwo w urzędzie.
Wniosek wizowy składany jest przez cudzoziemca bezpośrednio w urzędzie konsularnym lub w punkcie przyjmowania wniosków wizowych. Punkty przyjmowania wniosków wizowych działające w ramach outsourcingu świadczą jedynie usługi informacyjno-organizacyjne: umawiają spotkania na złożenie wniosków, przyjmują wnioski i przekazują do konsulatów do ich rozpatrzenia, zwracają cudzoziemcom paszporty wraz z decyzjami. Pracownicy punktów nie podejmują decyzji w sprawie przyznania wizy lub nie – proces decyzyjny pozostaje w rękach polskich urzędników.
W związku z decyzją o wypowiedzeniem umów firmom outsourcingowym, w MSZ rozpoczęły się prace nad otwarciem własnej sieci punktów przyjmowania aplikacji wizowych z wykorzystaniem, m.in. infrastruktury własnej.
Najprościej rzecz ujmując, wiz wydawanych przez internet po prostu nie ma.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663076-trzy-manipulacje-w-sprawie-wiz-nie-kupowano-wiz-a-wizyty