„Rozporządzenie o przymusowej relokacji migrantów jeszcze nie weszło w życie, zablokowaliśmy je, natomiast UE ogłaszając, że ma takie zamiary, że będzie przyjmować kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy migrantów, wysłała przemytnikom ludzi sygnał „przysyłajcie jak najwięcej”, bo i tak Europa się ugnie” - podkreślił na antenie Polskiego Radia 24 Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych.
Apel szefowej KE to pogłębienie kryzysu
Przypomnijmy, że szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poleciała na włoską wyspę Lampedusa, która mierzy się z potężną falą nielegalnych migrantów z Afryki aby szukać rozwiązań dla sytuacji kryzysowej. Powiedziała, że przygotowany zostanie „10-punktowy plan działania dotyczący wsparcia Włoch”.
Wzywam państwa członkowskie do stosowania dobrowolnego mechanizmu solidarności i transferowania migrantów z Włoch
— oświadczyła von der Leyen.
Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński wskazał na antenie Polskiego Radia 24, że jest to sygnał dla przemytników, by przysyłali do Europy jak najwięcej ludzi.
Przemytnicy nie patrzą, jaka jest liczba w rozporządzeniu UE określająca, ile migrantów ma być podzielone pomiędzy poszczególne kraje. Mówią tak; skoro otwierają granice, to jeśli zgodzą się na 30 tys., to zgodzą się i na 300 tys. czy 3 mln ludzi
— powiedział wiceminister Jabłoński.
Jedyną odpowiedzią jest wzmocnienie granic i odesłanie tych ludzi do kraju, z którego nielegalnie przypłynęli, inaczej zostaniemy zalani tą falą na jeszcze większą skalę
— podkreślał Paweł Jabłoński.
CZYTAJ TAKŻE:
Dokument dot. obronności Polski za rządów Tuska
Rozmowa dotyczyła też dokumentu podpisanego w 2011 roku przez ministra obrony w rządzie Donalda Tuska, Bogdana Klicha, który zakładał, że obrona Polski miała być prowadzona na Wiśle. Polska miała się bronić przez dwa tygodnie, a potem - jak mówił minister Mariusz Błaszczak - liczono na reakcję wojsk sojuszniczych.
Wiceszef MSZ dopytywany o to, jak to możliwe, że rząd w Warszawie przyjął dokument zezwalający na oddanie – w razie ataku – połowy Polski, podkreślił, że to dowód na to, „jakimi wartościami kierują się ci ludzie, jaki jest ich sposób myślenia”.
Słyszeliśmy to już wcześniej, także na taśmach, które zostały nagrane – ówczesny minister mówił „h… z Polską wschodnią”. Ich to, co jest na wschód od Wisły w zasadzie nie obchodzi. Oni niespecjalnie lubią Polskę wschodnią, bo oni tam regularnie przegrywają wybory. Myślę, że tutaj decyduje też interes partyjny. Oni wielokrotnie po kolejnych przegranych wyborach zamieszczali grafiki pokazujące, że wschodnia Polska powinna być oddzielona od zachodniej. Im najwygodniej by się rządziło w dużych miastach, które na nich głosują, a reszta kraju ich specjalnie nie obchodzi
– wskazał wiceszef MSZ.
Jak dodał, to, co zostało ujawnione – plany zakładające oddanie połowy Polski praktycznie bez walki – „to dobrze, że wyszło to na jaw, że wyborcy będą mieli możliwość podjęcia świadomej decyzji”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
PO wymyśliła sobie aferę
Wiceminister SZ zapytany o wyborczą narrację opozycyjną i tzw. aferę wizową odparł: „Z jednej strony mamy głosy polityków opozycyjnych, którzy mówią o kilkuset tysiącach wiz, o wielkich nieprawidłowościach, ale z drugiej strony jak spojrzymy na dane Straży Granicznej, dane MSZ, to te liczby nie są tak wysokie. Po drugie mamy prokuraturę, która mówi o nieco ponad 200 przypadków nieprawidłowości. To jak jest z tą aferą”.
Te dane MSZ dokładnie na te pytanie odpowiadają
— zaznaczył Jabłoński. Zwrócił uwagę, że opozycja opowiada o kilkuset tysiącach imigrantów, migrantów ekonomicznych, a wśród wiz oprócz wiz pracowniczych, wydawane są także wizy turystyczne, wizy studenckie oraz wizy czasowe.
Mogliśmy słuchać tych opowieści, że w Nigerii ludzie stoją w kolejkach do ambasady. Polska wydała [w Nigerii - przyp. red.] w poprzednim roku 46 wiz pracowniczych. Nie 46 tys., tylko 46 sztuk. A łącznie tych wiz wydano niewiele ponad tysiąc, czyli średnio tam wychodzi po kilkanaście na tydzień
— powiedział Jabłoński.
To jest rzeczywista skala. Platforma wymyśliła sobie aferę i stara się wykreować to zupełnie z niczego. To, że kilkaset tysięcy turystów, biznesmenów, różnych ludzi przylatuje do Polski, a potem z nich wyjeżdża, to jest rzecz zupełnie normalna. To nie są żadni imigranci. Gdyby ci imigranci w Polsce byli, to byśmy ich widzieli na ulicach
— zaznaczył wiceszef MSZ.
Kłamstwo, kłamstwo, po trzykroć kłamstwo. Manipulacja, próba wygrania wyborów i założenia maski partii przeciwnej migracji. Chociaż przecież dobrze wiemy, że oni od razu by się zgodzili na wszystko co narzuci Unia Europejska. To co jest na Lampedusie, to mielibyśmy też w Polsce
— podsumował Jabłoński.
CZYTAJ TEŻ:
wkt/PR24/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/662976-jablonski-szefowa-ke-dala-sygnal-przemytnikom-ludzi