„Pan Łącki, jeśli chce pomóc imigrantom, może zgłosić się do polskich służb i przyjąć do legalnej pracy tych, których by chciał. Na to bym się zgodził. Jednak niech on nie uszczęśliwia innych Polaków pobytem nie wiadomo jakich i skąd uchodźców, którzy przybędą nie wiadomo z jakim ekwipunkiem i w nie wiadomo jakim celu. Pomysł przymusowej relokacji nie jest dobry i trzeba stawiać mu tamę” - komentuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl stuację na Lampedusie i pomysły rodzimej opozycji europoseł PiS Bogdan Rzońca.
wPolityce.pl: Sytuacja nadzwyczajna na Lampedusie, związana z zalewem wyspy przez nielegalnych migrantów, każe zapytać o jej przyczyny. Wymaga także, by instytucje unijne podjęły szybkie działania? A jeśli tak, jakie one powinny być?
Bogdan Rzońca: Działania unijne są koniecznie potrzebne właśnie choćby ze względu na to, że to one - Komisja Europejska, Panie Merkel i von der Leyen - są winne tej sytuacji, całego tego nieszczęścia. To one zaprosiły tych biednych ludzi z Afryki i dostarczyły możliwości ich szmuglowania do Europy za ciężkie pieniądze.
Nieszczęściem jest, że Unia nie chce się przyznać do błędu, nie chce się z niego wycofać. Uważam więc, że Komisja Europejska jak najszybciej, praktycznie nawet dziś powinna podjąć jednoznacznie decyzję w sprawie nielegalnej imigracji.
Jakie decyzje?
Że kraje unijne zwierają swoje szeregi, bronią granic i dają jednoznaczny sygnał: nie ma miejsca w Europie dla tych nabieranych za ciężkie pieniądze ludzi, jeśli przybywają nielegalnie. W ten sposób nie znajdą szczęścia ani pracy.
Komisja Europejska nie może chować głowy piasek. Komisja Europejska jest winna i teraz powinna z tego jakoś wybrnąć, przyznać się do błędu i go nie ciągnąć, ponieważ to niesie za sobą bezmiar nieszczęścia.
Jeśli słyszymy dzisiaj, że Tunezja odmówiła przyjęcia u siebie posłów z Unii Europejskiej, żeby zobaczyli, co tam, na miejscu, się dzieje z uchodźcami, to jest to jednoznaczna informacja dla nas. Informacja, że KE jest z wielkim błędzie, w ślepym zaułku, i pomoże tylko realne postawienie sprawy, że jest niemożliwe, by w Europie zmieścili się wszyscy Afrykanie, a są ich już nie tysiące, ale setki tysięcy. Tak samo Azjatów. Uważam że tutaj piłka leży absolutnie po stronie Komisji Europejskiej.
Nie obawia się Pan jednak, że to pójdzie w zupełnie inną stronę, że KE wróci do mechanizmu przymusowej relokacji?
Ten pomysł może wrócić w tej czy innej formie, w wydaniu teoretycznym, jednak już wiemy, że na tę relokację nie ma zgody nie tylko Polski, ale i innych krajów. A kiedy wróci ten temat, dołączą kolejne. I uważam, że te kraje mają rację. Sygnał, o którym mówiłem, że zamykamy granice i nie ma już choćby możliwości przyjmowania dalszego migrantów, winien być bardzo jasny i czytelny.
Trzeba ten temat uporządkować i zamknąć. Do tego potrzebny jest jakiś wizjoner, a nie ideolog. Potrzebni są mądrzy ludzie, którzy będą mądrze zarządzać projektem Unii Europejskiej, a nie tacy, którzy tylko pilnują interesów lewicy. To to jest przecież lewicowy pomysł na zbawienie świata, że wszystko ma być otwarte, wszyscy mają być we wszystkim dosłownie równi, wszyscy mają tylko czerpać pożytki, a pracować nie będzie nikt.
Poseł Artur Łącki (KO) zadeklarował, że jeśli UE postanowi o rozdziale migrantów w UE, to Polska powinna w tym uczestniczyć. Jak Pan odbiera powrót opozycji na polskim podwórku do takiej narracji?
Polacy byli zawsze i są otwarci na uchodźców, ludzi potrzebujących. Każdy w Polsce może znaleźć schronienie tak, jak je znajdowali Gruzini, Czeczeni i inni, którzy byli prześladowani. Jednocześnie obowiązkiem Polski jest strzec bezpieczeństwa Polek i Polaków. Pan Łącki, jeśli chce pomóc, może zgłosić się do polskich służb i przyjąć do legalnej pracy tych, których by chciał. Na to bym się zgodził. Jednak niech on nie uszczęśliwia innych Polaków pobytem nie wiadomo jakich i skąd uchodźców, którzy przybędą nie wiadomo z jakim ekwipunkiem i w nie wiadomo jakim celu. Pomysł przymusowej relokacji nie jest dobry i trzeba stawiać mu tamę.
Kiku posłów – kolegów partyjnych Łąckiego odżegnało się od jego wypowiedzi, jednak czy mamy podstawy sądzić, że opozycja nie ukrywa właśnie takich zamiarów, że nie będzie wyskakiwać z takimi pomysłami?
Myślę że odpowiedzi trzeba szukać gdzie indziej. Projekt państwa europejskiego – o czym otwarcie mówi Jacek Saryusz-Wolski – jest na razie zakamuflowany, ale już w instytucjach unijnych dogadany. Donald Tusk jest o tym dobrze poinformowany i po to został do Polski przysłany, żeby zbudować tu dla tego projektu większość, która obezwładni naród i państwo polskie. Ten projekt jest na na agendzie liderów Unii Europejskiej, na agendzie kanclerza Scholza, który nie ukrywa, że jeszcze w swojej kadencji chce do stworzenia takiego federalnego państwa europejskiego doprowadzić: ze wspólnymi podatkami, wspólną polityką zagraniczną itd.
Pan Tusk i jego koledzy są w Polsce tylko po to, i dlatego są tak aktywni, by uzupełnić to puzzle państwa europejskiego, gdzie Polska ma być jedynie jednym z jego kawałków. Bez Polski tego państwa europejskiego nie będzie, więc naprawdę jest w tej chwili, w sprawie imigrantów i sprawie budowy państwa europejskiego o czym mówić. Mamy więc w Europie wielką rolę do odegrania i myślę, że znowu historycznie mamy szansę zaistnieć jako mądre państwo, które broni nie tylko własnej suwerenności, ale przede wszystkim bezpieczeństwa Polski i Unii Europejskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/662706-wywiadrzonca-niech-lacki-nie-uszczesliwia-polakow-na-sile