Słuchając dzisiejszego wystąpienia Ursuli von der Leyen o stanie Unii Europejskiej miało się wrażenie, że za największymi, prawdziwymi lub urojonymi, sukcesami Unii Europejskiej stoi tylko pani komisarz i kilka krajów wspólnoty. W wystąpieniu ani razu nie padło słowo „Polska”, chociaż to właśnie nasz kraj stoi za pozytywnym rozwiązaniem wielu najważniejszych problemów UE.
Białoruś
I tak właśnie „dowiedzieliśmy” się, że to jakaś mityczna Unia stoi za zatrzymaniem bandyckiego naporu nielegalnych imigrantów z Białorusi.
Wysłuchaliśmy opinii wszystkich państw członkowskich i przyjrzeliśmy się wszystkim szlakom migracyjnym. Przełożyliśmy ducha paktu na praktyczne rozwiązania. Szybko i jednomyślnie zareagowaliśmy na hybrydowy atak, który przypuściła na nas Białoruś. Ściśle współpracowaliśmy z naszymi partnerami z Bałkanów Zachodnich i ograniczyliśmy nielegalne przepływy. Podpisaliśmy partnerstwo z Tunezją, które przynosi obopólne korzyści wykraczające poza migrację - od energii i edukacji po umiejętności i bezpieczeństwo. Teraz chcemy pracować nad podobnymi umowami z innymi krajami. Wzmocniliśmy ochronę granic. Europejskie agencje zacieśniły współpracę z państwami członkowskimi
– przekonywała dzisiaj w Strasburgu.
Pani komisarz, proszę mi powiedzieć, co to znaczy: „Szybko i jednomyślnie zareagowaliśmy na hybrydowy atak, który przypuściła na nas Białoruś”? Przecież to Polska stanęła przed dramatycznym, ocierającym się o konflikt zbrojny dylematem i to rząd Mateusza Morawieckiego zatrzymał tę nielegalną inwazję. Zrobili to Polacy, ze wsparciem krajów nadbałtyckich. To my ryzykowaliśmy życiem strażników granicznych, żołnierzy i policjantów. To polski rząd wysłuchiwał narzekań pani kolegi Donalda Tuska, to europosłowie polskiej opozycji wzniecali niepokoje i hejt na własny kraj w Parlamencie Europejskim. A co do „wzmocnienia granic i współpracy z europejskimi agencjami”, to pragnę przypomnieć, że granicę z Białorusim wzmocnił polski rząd, budując zaporę i bezwzględnie egzekwując właśnie europejskie prawo. Na granicy pojawili się także „urzędnicy” z Frontexu, ale tylko po to, by pochwalić sprawną akcję naszych służb.
Ukraina
Ursula von der Leyen chwaliła się także pomocą dla Ukraińców w początkowym okresie rosyjskiej inwazji. Znów okazało się, ze pomagali jacyś „Europejczycy”.
Od początku wojny cztery miliony Ukraińców znalazło schronienie w naszej Unii. I chcę im powiedzieć, że są teraz tak samo mile widziani, jak w tych fatalnych pierwszych tygodniach. Zapewniliśmy im dostęp do mieszkań, opieki zdrowotnej, rynku pracy i nie tylko
– stwierdziła.
Bezprecedensową pomoc dla prawdziwych uchodźców z Ukrainy zorganizował polski rząd, samorządowcy i miliony polskich obywateli. To my ratowaliśmy Ukraińców, gdy Unia i pani mocodawcy z Berlina czekali na śmierć tego kraju, by znów robić doskonałe interesy z mordercą i ludobójcą z Kremla. To my rzuciliśmy Ukraińcom na ratunek broń, amunicję, czołgi i ogromną ilość sprzętu. To my słaliśmy do Lwowa, Kijowa i innych miast pomoc humanitarną, zanim wy raczyliście to zrobić. Jak można było nie wymienić polskiego rządu i polskich obywateli w tej części pani wystąpienia? Tak bardzo bała się pani, że osłabi to pani kolegę Donalda Tuska? O to chodziło w tej ustawce?
Bez Polski
W swoim wystąpieniu pani Leyen znalazła czas, by opowiedzieć o czeskim strażniku granicznym, który przepuścił przez granicę bohaterkę Ukrainy, a wbijając stempel w jej paszport, „podarował jej dom”. To piękna historia, prawdziwa i warta przypomnienia, ale ja widzę setki polskich strażników, żołnierzy i policjantów, którzy z ukraińskimi dziećmi na rękach przyjmowali prawdziwych uchodźców w naszym kraju. Widziałem zwykłych Polaków wydających ciepłą strawę ukraińskim dzieciom i kobietom. Cały świat pokazywał to w serwisach wielcy amerykańscy celebryci sławili polski wysiłek. Dwukrotnie mówił o tym prezydent USA. Dlaczego pani o tym nie wspomniała? Jaka niechęć gnieździ się w pani? Czy polityka i wsparcie polskiej opozycji są dla pani ważniejsze niż prawda? To oczywiście pytanie retoryczne.
Ursula von der Leyen nazywa Donalda Tuska swoim przyjacielem, widzi go znów na stanowisku premiera. Pominięcie polskiego rządu, Polaków, w tak ważnych zagadnieniach jej dzisiejszego wystąpienia, nie jest przypadkowe:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/662410-amnezja-von-der-leyen-celowo-pominela-polski-rzad-w-pe