Najwyższa Izba Kontroli zapożyczonym od Indian zwyczajem wypacykowała swoją twarz w barwy wojenne. Trudno pod tym malunkiem rozpoznać Mariana Banasia, nie tak znów dawno, noszącego z radością i oddaniem uniform Prawa i Sprawiedliwości, a dziś największego wroga tej partii. Zdrady mają jednak różne barwy. Po uzyskaniu wysokiego stanowiska, dzięki poparciu swej rodzimej partii, niedługo potem Marian Banaś wystąpił przeciwko niej. Radykalna zmiana poglądów, zwykle budzi znaki zapytania i nieufność, ale jest dopuszczalna. Gorzej jeśli z powodów prywatnych porachunków wprzęga się tak eksponowaną i ważną dla prawidłowego funkcjonowania państwa instytucję, jaką jest NIK. To jest nie tylko niedopuszczalne. To jest karygodne.
Wybór czasu ostatniego ataku, jaki przypuścił Marian Banaś na obecny obóz rządzący nie jest przypadkowy. To oczywiste, iż dla życia każdej partii czas wyborów jest momentem szczególnie newralgicznym. Prawdopodobnie Marian Banaś w pełni zdaje sobie sprawę, że stworzona przez niego bogata lista oskarżenia, z punktu widzenia prawnego jest stertą zapisanych przez niego niemożliwych do spełnienia postulatów, aby ukarać upatrzonych przez siebie przeciwników. Jego prawdziwym celem jest przekazanie do świadomości opinii publicznej, a ściślej do części wyborców „czarnego” obrazu Zjednoczonej Prawicy. Może tym sposobem uda się Marianowi Banasiowi, uszczknąć kilku wyborców PiS. Nie wiele więcej – sądzę.
Obecne widowisko, podczas którego NIK zaprezentował - zdaniem jej prezesa - szkodliwe działania rządu podczas ataku pierwszej fali pandemii Covid -19, jako żywo przypominało podobny pokaz z połowy maja 2021, podczas którego Marian Banaś oskarżał obecną władzę o usiłowanie nielegalnego przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych, nazywanych rok wcześniej „kopertowymi”. Z przedstawionego wówczas raportu – podobnie jak z dzisiejszego - biła druzgocąca siła bezprawia, jakiej miał się dopuścić premier i wielu jego podwładnych, że powinna zdmuchnąć obecny rząd niczym huragan Katrina domek z kart.
Jak wiemy, sny Mariana Banasia o głodujących w kamieniołomach skazańcach, niedawnych bliskich współpracownikach Mateusza Morawieckiego, podtrzymujących z powodu ubytku sił byłego premiera, do dziś się nie ziściły.
W zamian za ten niedosyt Marian Banaś zyskał dozgonną wdzięczność Donalda Tuska. Jeśli opozycja zdobędzie władzę, jak nic Mariana Banasia czeka wielka przyszłość. Kto wie, co dostanie… Może nawet Prokuratora Krajowego. Jestem przekonany, żeby się świetnie sprawdził w tej roli. To byłyby dla niego urodzajne żniwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/662296-marian-banas-jego-raporty-a-przyszlosc-zniwiarza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.