Minister kultury Piotr Gliński na antenie Telewizji Republika przedstawił sytuację, która przytrafiła mu się w czasie Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Chodzi o emocjonalną reakcję niemieckiego dziennikarza na słowa ministra.
Przedstawiłem nasz obraz, naszego środowiska w Unii Europejskiej, która jest w głębokim kryzysie, nie potrafi odpowiedzieć na wiele wyzwań współczesności, doprowadziła - lub jest współodpowiedzialna - do agresji rosyjskiej na Ukrainie karmiąc Putina i tworząc jakiś miraż współpracy gospodarczej, głównie Niemiec z Rosją, ponad interesami… na przykład polskim
— tak minister Gliński pokrótce przedstawił, o czym mówił w trakcie swojego wystąpienia na Forum Ekonomicznym w Karpaczu. Dziennikarz „Die Welt” miał po wypowiedzi polskiego ministra wpaść w furię.
Określił się jako dziennikarz niemiecki, ale nie z Berlina, tylko z Brukseli. Twierdził, że Niemcy w ogóle nie mają żadnych ambicji w Unii Europejskiej, nie kierują Unią Europejską, że to jest nieprawda, że narodowość nie gra roli - no my znamy to, prawda? Paszport, narodowość „nie odgrywa roli”, a później mamy kolonizowaną gospodarkę przez te narodowości kapitałowe
— mówił minister kultury.
„Elity brukselskie, berlińskie żyją w jakimś akwarium”
Z jednej strony to było dość ciekawe, bo faktycznie niemiecki dziennikarz, który krzyczy na Polaków w Polsce, przypomina najgorsze wzory historyczne, ale taką mamy rzeczywistość. Z drugiej strony jest przerażające, że faktycznie te elity brukselskie, berlińskie żyją w jakimś akwarium, które nie dopuszcza faktów zupełnie ewidentnych
— dodał.
Ten pan zareagował nieskrywaną wściekłością, krzykiem, cały się spocił na takie proste tezy, w zasadzie opisujące rzeczywistość funkcjonowania Unii Europejskiej. Gdyby przeciętnego Niemca zapytać o to, czy on aspiruje, czy nie aspiruje do tego, żeby Niemcy miały silną pozycję w Unii Europejskiej, to chyba jednak inaczej by odpowiedział
— podkreślił Piotr Gliński.
tkwl/Telewizja Republika
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661766-glinski-niemiecki-dziennikarz-wsciekl-sie-po-moich-slowach