Czymś nielogicznym jest, że w sezonie w supermarketach są ziemniaki z Egiptu, a pomidory z Maroka - powiedział PAP doradca prezydenta RP Jan Krzysztof Ardanowski o programie PiS „Lokalna półka”, którego celem jest wprowadzenie obowiązku sprzedaży w sieciach regionalnych produktów.
W środę doradca prezydenta Jan Krzysztof Ardanowski, wcześniej minister rolnictwa i rozwoju wsi, ogłosił program „Lokalna półka”, czyli wprowadzenie obowiązku, aby markety w swojej ofercie miały minimum 2/3 owoców, warzyw, produktów mlecznych i mięsnych oraz pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców. To kolejny, nowy punkt programu PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzeci konkret PiS - program „Lokalna półka”. Ardanowski: Ta zmiana dotyczy każdego Polaka, bo każdy z nas uwielbia smaczną żywność
Świadomy wybór
Ardanowski w rozmowie z PAP podkreślił, że ogłoszona w środę propozycja to „kontynuacja działania, które Prawo i Sprawiedliwość już realizowało”.
Przede wszystkim konsumenci mają mieć prawo wyboru. Nikt tego wyboru im nie odbiera, ale muszą świadomie wybierać. Stąd wprowadzałem kiedyś w ministerstwie znaczenia mięsa świeżego, ziemniaków, flagami krajów pochodzenia
— wskazał b. szef resortu rolnictwa.
Chcemy to oznaczyć na paragonie. To jest technicznie wykonalne. Konsument powinien wiedzieć z jakiego kraju pochodzi żywność, którą kupił
— dodał.
Od tysięcy lat wiadomo, że de facto łańcuchem żywnościowym rządzi ten, który ma handel. Handel decyduje zarówno o przetwórcach, jak i rolnikach dostarczających żywność nieprzetworzoną, warzywa, owoce, zioła. Jeżeli handel prowadzi różnego rodzaju gry wymuszające na dostawcach nieracjonalne ceny, warunki płatności, dostęp do półki, to on de facto ponosi odpowiedzialność za całe zaopatrzenie
— zaznaczył Ardanowski.
Chcemy zachęcić, a nawet bym powiedział prawnie zobowiązać sieci handlowe do tego, aby jak najwięcej żywności kupowały od polskich producentów - tej żywności, którą w Polsce się wytwarza, bo przecież nikt nie każe kupować w Polsce bananów czy cytrusów
— dodał poseł PiS.
Jak wskazał, „czymś nielogicznym jest to, że mamy w Polsce w danym okresie dużą produkcję ziemniaków, a główne ziemniaki, które można spotkać w supermarketach są z Egiptu albo z Tunezji”.
Mamy pomidory cały rok, również znakomite szklarniowe, a co się okazuje? W sieciach mamy pomidory z Maroka, z Hiszpanii, z Izraela
— podkreślił.
Ardanowski zwrócił też uwagę na fałszerstwa, czyli produkty zagraniczne, które są przepakowywane w Polsce i udające polskie.
Odniósł się także do kwestii środowiskowych.
Musimy mieć na uwadze pewne tendencje, które Unia Europejska narzuca, czyli zmniejszanie śladu węglowego, który powstaje w bardzo dalekim transporcie. Jeżeli to będzie żywność, która pochodzi od lokalnych producentów, gdzie odległość od gospodarstwa wynosi kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów, a nie jest sprowadzana z Ameryki Południowej np. jabłka z Chile czy pomidory z Maroka, to ślad węglowy będzie mniejszy i oddziaływanie na środowisko również mniejsze
— mówił polityk.
Konsumenci będą mieli świeżą żywność, bo żywność transportowana na duże odległości musi być chemicznie zabezpieczona, żeby nie zgniła po drodze” - zaznaczył Ardanowski. „Jakość tej żywności, bezpieczeństwo i świeżość tej żywności
— wymieniał zalety zaproponowanego rozwiązania.
Odnosząc się natomiast do plusów dla rolników podkreślił, że mogą oni uprawiać to, na co jest zapotrzebowanie.
Często do tej pory było tak, że rolnik inwestuje, zadłuża się i wytwarza żywność, której nikt nie chce kupić, a w sklepie w sąsiednim miasteczku nie ma jego kalafiorów, cebuli, jabłek, gruszek, śliwek, tylko sprowadzone ze świata. To jest nielogiczne
— stwierdził.
Chcemy zachęcić sieci handlowe do tego, żeby szukać kontaktu z lokalnymi rolnikami
— wskazywał Ardanowski.
To nie jest proces jednorazowy, że któregoś dnia będzie wprowadzone te 2/3, od jutra. To musi być proces łączenia się gospodarczego z rolnikami, gdzie trzeba rolnikom wysłać sygnał, jakie będzie zapotrzebowanie, w jakich okresach roku, w jakich miesiącach, jaki asortyment, żeby rolnicy mogli zaplanować produkcję, ale to jest także wiązanie się przy pomocy umów, kontraktów dających gwarancję, że ten produkt, który rolnik wytworzy w zgodzie z umową zostanie odebrany, a nie że ktoś go wykiwa
— podkreślił poseł.
Jak dodał, „to proces złożony, który chce pomóc rolnictwu”.
Pewnie bardziej mniejszym gospodarstwom
— zaznaczył Ardanowski.
To jest również uzupełnienie rolniczego handlu detalicznego i sprzedaży bezpośredniej, bo ci najbardziej zaradni rolnicy, którzy w ogóle chcą wyeliminować pośrednika, nawet tego handlowego, przetwarzają w gospodarstwach i sprzedają bezpośrednio - mają przepisy dostosowane, to było dla mnie oczko w głowie
— podkreślił Ardanowski.
Ci, którzy nie mają możliwości, zdolności, umiejętności przetwarzania i bezpośredniej sprzedaży - będą mogli dostarczać do lokalnych supermarketów, które się będą z nimi wiązały poprzez umowy
— dodał.
Program PiS w punktach
Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował w niedzielę w Kielcach, że od poniedziałku jego formacja rozpoczyna prezentowanie swojego programu wyborczego. W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki przedstawił jeden z punktów dotyczący rewitalizacji osiedli z wielkiej płyty. We wtorek natomiast minister zdrowia Katarzyna Sójka zapowiedziała wprowadzenie programu „Dobry posiłek” dla wszystkich pacjentów polskich szpitali.
W sobotę w Końskich odbędzie się całościowa prezentacja programu PiS
— przekazał PAP rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek.
Wybory parlamentarne odbędą się 15 października; Polacy wybiorą na czteroletnią kadencję 460 posłów i 100 senatorów.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661527-ardanowski-zagraniczne-produkty-to-cos-nielogicznego