To całkiem normalne w naszej ojczyźnie, że magnaci i oligarchowie kolekcjonują różne dziwactwa i zapraszają do ich oglądania. Z jednej strony robią to, bo pewność siebie zawsze przydaje aury posiadania racji, a z drugiej chwalenie się aberracjami to syndrom ludzi, którzy myślą, że mogą wszystko.
Kolekcjonowanie dziwactw
Taki Hieronim Florian Radziwiłł (1715-1760), zresztą prusofil nie mniejszy niż nasz Tusk, miał w swoich dobrach gabinet osobliwości takich jak dwugłowe stwory, obrzydliwe narośle, części ciała zmyślonych zwierząt. Chwalił się on tym przed swoimi gośćmi i pokazywał te dziwactwa z taką dumą, jakby sam je odkrył lub stworzył. Niektóre były zresztą mistyfikacjami jak na przykład „bazyliszek prawdziwy” albo „instrument miłości wielorybów” czy „róg jednorożca”. Klientela Hieronima Floriana oglądała i na głos mlaskała z zachwytu, by się władcy przypodobać a jednocześnie poczuć się częścią wspólnoty, która poznała i zrozumiała coś niezwykłego. Widzieli więc jakieś jelita wielbłąda i myśleli, że to prącie wielkiej ryby. Papugi z powyrywanymi nóżkami nazywali „rajskimi ptakami” które „żyją samym powietrzem i nie siadają”.
Osobliwości na listach wyborczych
Zatem nie tylko prusofilia łączy Hieronima Floriana i Donalda Franciszka, bo i ten ostatni ma swoją wystawę osobliwości. Roman Giertych nazywał kiedyś jego partię „lurą”, a sam Tusk na Campusie Polska odżegnywał się od swojego kandydata, mówiąc że „odczuwa dyskomfort”. Michał Kołodziejczak ze swoją agresywną nadpobudliwością i wściekłym atakowaniem Tuska staje się nagle człowiekiem na jego liście. W Łodzi, inna kandydatka, twierdzi, że pisząc pracę magisterską odbudowywała Mosul z wojennych zniszczeń i organizowała obóz dla dziesiątek tysięcy uchodźców. Ostatnio w Krakowie zabłysnęła kobieta, która do swojej płci się nie przyznaje, każe nazywać się „ono”, a o sobie mówi, że jestem „aktywiszczem” LGBT i Ostrej zieleni.
Oczywiście galeria osobliwości Donalda Tuska jest większa niż tylko nowi kandydaci tej kampanii. Klaudia Jachira przecież startuje ponownie, a w przeszłości nasz proniemiecki magnat ma na koncie wykreowanie Janusza Palikota, wymachującego gumowym członkiem, profesora-entomologa z knajackim językiem, sympatyzował też z Martą Lempart jako „osobą z macicą” czy on też z powodu pani Joanny Krakowa („kochanka, całkiem dobra” - jak o sobie mówiła) zwołał marsz miliona pustych w środku serc.
Pod pewnymi względami Tusk przelicytował już śmiałość Hieronima Floriana Radziwiłła, który jednak swoje dziwactwa trzymał pod kluczem, a nie wyłaził z nimi na ulicę i nie spędzał tam tłumów, by podziwiały. Ale klientela dzisiejszego magnata podobna jest do tej osiemnastowiecznej - współcześni też cmokają z zachwytu, podziwiają, chwalą i nikt nie powie swojemu patronowi, że jako człowiek, który chce reprezentować Rzeczpospolitą to po prostu się ośmiesza.
ZOBACZ CO WYPRAWIAJĄ KANDYDACI Z LIST WYBORCZYCH:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661518-jak-tusk-pokazal-instrument-milosci-wieloryba