Z licznych błędów, którymi Donald Tusk udekorował swoją pracę, wydłużenie wieku emerytalnego sam wytyka sobie publicznie. Nie jest to szczególnie bolesne, gdy na podstawie przepisów UE inkasuje się miesiąc w miesiąc 21,37 proc. pensji przewodniczącego Rady Europejskiej; dziś to 6987 euro, czyli ok. 31 100 zł. Plus emerytura z ZUS-u…
Znieczulony dostatkiem zapewne nie pamięta, że w głosowaniu nr 24, które odbyło się 23 listopada 2012 roku nie brał udziału. Wśród 263 posłów, m.in. E. Kopacz, A. Pomaska, J. Borowczak, G. Schetyna, W. Kosiniak-Kamysz, W. Pawlak - którzy po przeprowadzonych „na szeroką skalę konsultacjach” uderzyli w nabyte uprawnienia Polaków, nie ma premiera ani jego ministra finansów. Może zrozumieli co wtedy mówił z trybuny sejmowej Jarosław Kaczyński?
Ta reforma jest tchórzliwa, jest uderzeniem w miliony ludzi, którzy urodzili się w okresie tzw. wyżu demograficznego, jest popaprana, niechlujna, z kompromitującym uzasadnieniem (…) oznacza likwidację zasady solidarności społecznej, likwidację zdefiniowanego świadczenia - za to ma zdefiniowaną składkę i całkowicie niepewne świadczenia, godzi w ochronę praw nabytych, w zaufanie do państwa, kapitał społeczny.
Gdziekolwiek w kraju, 41 dni przed wyborami, pojawia się Donald Tusk, lud jego ogarnia szaleństwo. Skarżą się nieszczęśnicy na konieczność konsumpcji 13. i 14. emerytury, widzą bezrobocie, którego nie widać, chcą demokracji, z której obficie korzystają, chcą władzy, z której nie chcą w referendum skorzystać, choć zgodnie z art. 4. Konstytucji RP władza należy do narodu, a nie do partii D. Tuska.
Ponad 90 proc. ankietowanych przez tymczasem uważa obecnie, że jakikolwiek powrót do wydłużenia wieku emerytalnego jest wykluczony. Mówił w marcu 2012 przewidująco szef „S”, Piotr Duda, po odrzucenia podpisanego przez 1,5 mln obywateli wniosku o referendum w tej sprawie: W dniu głosowania nic się nie kończy, wszystko się zaczyna…
Już bez Tuska, dla którego stukrotnie ważniejsza praca premiera, okazała się mniej ważna niż zaproszenie do Brukseli. Spędził w niej pięć lat, z czego połowę wbrew werdyktowi Polaków, za to z mandatu kartelu z Brukseli - 26 głosów przeciw 6 milionom polskich wyborców. Jak pisał wtedy nieuprzejmie „Die Welt”: „Jest Polakiem, ale gra w drużynie Niemiec”.
Praca Tuska, mało co prawda była transparentna, ale zapewniła lepszą przyszłość niż dłubanie przy kasie, w lesie czy na autostradzie u bogacza. Dlatego Tusk wykonuje dziś swoje nowe partyjne obowiązki z godnością i bez odrazy. O własnych siłach pisał w „GG” góra dwa teksty na tydzień. Nic dziwnego, że w 2014 chwalił się, że dostanie 2000 zł emerytury, a żona 2, a może nawet 3 złote. Zawodowe osiągnięcia żony nie są powszechnie znane, poza opisem relacji „Między nami”…
Ulgę po czytaniu dzieła żony przynosi D. Tuskowi obliczanie emerytury. Każdy rok bliżej nieokreślonej działalności politycznej upoważnia do świadczenia w wysokości 4.274 proc. miesięcznej pensji urzędującego przewodniczącego Rady Europejskiej, ta zaś wynosi obecnie 32 700 euro. Za 5 lat rozmów z Merkel, Orbanem a nawet Szydło służy więc dożywotni dostatek za 31 tys. złotych co miesiąc. Głód w oczy nie zajrzy, można nawet uzbierać na maserati popularne wśród sympatyków.
Nie mówiąc Polakom, że zagoni ich do średnio płatnej roboty do 67. roku życia, Tusk wygrał wybory i udał się do Brukseli, gdzie przedstawicielom narodu emeryturę przyznaje się w lepszym wieku. Zapowiadając walkę z emerytalnymi przywilejami wybrał taki, którego nie zwalcza. Gdyby Polka zarabiająca średnio 4 tys. zł brutto miesięcznie przepracowała 40 lat w zdrowiu, to stosując ekskluzywną stawkę emerytalną Tuska, mnożąc 4 tys. zł przez 4,274, a potem przez 40 miałaby w portfelu 6850 zł co miesiąc. Zamiast 1800!
Miło spotkać na politycznym boisku chłopaka, który potykając się na „orliku” o dwie lewe nogi po meczu ma obiad, po obiedzie drzemkę.
Swoje już ugrał i jeszcze się dobrze zabawił.
Pozostaje pytanie, jak to możliwe, że obywatele akceptują takie przywileje europejskiej oligarchii i własny wyzysk. Wlokąc się za Tuskiem po kampusach, wiecach i marszach powinni trzymać się za portfel.
W portfelu Tuska może być łącznie 480 tys. zł brutto rocznie. Po odliczeniu 120 tys. zł podatku wciąż nie są to drobne dla jego mas ludowych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661236-kaczynski-ostrzegal-tuska-ta-reforma-jest-tchorzliwa