Neumann nadaje się na szefa CBA, bo wie, że „jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k…a, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem”.
Marcin Kierwiński, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej, zupełnie niepotrzebnie robił 1 września 2023 r. rano łamańce i wycinał (krzesał) słowne hołubce w Radiu Zet. Chyba po prostu nie do końca przemyślał sprawę statusu w partii byłego szefa jej klubu parlamentarnego, byłego wiceministra zdrowia, Sławomira Neumanna.
Kierwiński męczył się, żeby uzasadnić, dlaczego Neumanna nie ma na liście Koalicji Obywatelskiej na wybory 15 października 2023 r. Mówił, że „taka była decyzja zarządu krajowego i rady krajowej”. A jeśli chodzi o zarzuty prokuratorskie wobec Neumanna, „też na zarządzie krajowym czy w ramach prezydium na ten temat rozmawialiśmy”. Pan Marcin „akurat Sławomira Neumanna bardzo dobrze zna, współpracował z nim jako szefem klubu parlamentarnego, ale wie, że czasem przychodzi taki moment, że dla dobra całej formacji zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej podejmuje takie decyzje”.
Wyglądało na to, że chodzi o niesprawiedliwe decyzje wobec byłego szefa klubu, skoro pan Marcin „myśli, że potencjał Sławomira Neumann będzie jeszcze wykorzystany”. Oczywiście, że ten potencjał powinien być wykorzystany i to szybko oraz z przytupem. Przede wszystkim dlatego, że Sławomir Neumann głęboko przemyślał to wszystko, co powiedział pod koniec 2017 r. w Tczewie do lokalnych działaczy swojej partii, a co TVP Info ujawniła na początku października 2019 r.
Za słowa o tym, że „rzygam tym Tczewem. Słowo honoru ci daję, rzygam Tczewem (…). Dlatego, mówiąc szczerze, nie chcę zajmować się Tczewem, bo tam są same poje…y, naprawdę”, a dotyczące lokalnych działaczy PO, Neumann nie przeprosił. „Dziennikowi Bałtyckiemu wyjaśnił, że „w kontekście Tczewa mówił o działaczach Platformy. I tego zdania nie zmienia. Jeden z tych działaczy został wyrzucony, zresztą ten, który nagrywał. Niestety nie wszyscy trzymają tam poziom”. Przeprosił za „jedną rzecz, która nie przynosi chluby”, czyli za „przeklinanie”. Ale przecież „w rozmowach prywatnych zdarza mi się przeklinać. I za to serdecznie przepraszam wszystkich, których to uraziło. Proszę pamiętać, że to nie była wypowiedź do uszu publicznych, ale słowa wypowiedziane w 3-4-osobowym gronie”.
Trochę nieswojo mogli się poczuć wyborcy, w tym głosujący na PO, gdy usłyszeli, że „na wybory idą głosować ludzie, którzy gó…o się interesują. Nie wiedzą, kto jest”. Wyborców można „olać”, ale nie zasady. Lokalnemu politykowi PO pan Sławek tłumaczył, co jest ważne: „Pamiętaj, jedna zasada jest dla mnie święta, k…a. Naucz się tego, jak będziesz o czymkolwiek rozmawiał. Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k…a, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem”.
Egzemplifikacją sformułowanej w 2017 r. doktryny Neumanna był przypadek Mirosława Pobłockiego, prezydenta Tczewa, którym interesowało się wówczas Centralne Biuro Antykorupcyjne. I wykładnia była prosta: „Jak Pobłocki będzie członkiem Platformy i będzie naszym prezydentem, to będę się o niego bił, k…a, do końca życia. Jak jest poza, mam go w dupie. Jak jest do wykorzystania, to wykorzystamy, jak nie, to nie”.
Trochę czasu minęło i 9 listopada 2022 r. w Radiu RMF FM Sławomir Neumann odsłonił swoje skorygowane, poddane reedukacji oblicze: „Niezależnie czy jesteś ministrem, premierem czy prezesem największej partii, jeżeli złamałeś prawo – będziesz siedział”. Zmiana jest radykalna, bowiem w „doktrynie Neumanna” chodziło o to, że wierny żołnierz czy oficer Platformy nigdy nie będzie siedział, natomiast od prawie roku ktoś będzie siedział. I tu się pojawia kwestia, kto będzie siedział oraz, jaką przyszłość dla pana Sławka mógł mieć na myśli Marcin Kierwiński.
Mówiąc językiem Bronisława Komorowskiego sprawa wydaje się arcyboleśnie prosta. Sławomir Neumann nie znalazł się na liście Koalicji Obywatelskiej, gdyż może, a wręcz powinien być jej kandydatem na szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Nadaje się jak najbardziej, bo wie, że „jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k…a, jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem”. Natomiast każdy spoza PO „będzie siedział”. Tym bardziej, im bardziej nie będzie siedział każdy z PO.
Jest oczywiste, że natychmiast zniknęłyby zarzuty wobec samego Sławomira Neumanna (wiadomo – nie przekręty za nimi stały, ale polityczna zemsta, więc wszystko trzeba umorzyć, a oskarżających zamknąć), ale także wobec marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, wobec byłego wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego (afera melioracyjna), a także w stosunku do oskarżonych o korupcję w warszawskim ratuszu Włodzimierza Karpińskiego i Rafała Baniaka.
Jak już wszystkich z Platformy, wcześniej oskarżanych, się uniewinni, bo są a priori czyści jako lilija albo dziewica, czyli zgodnie z doktryną Neumanna, będącej czymś w rodzaju sądów syntetycznych a priori u Immanuela Kanta, to można zacząć wsadzać tych spoza Platformy, a nawet trochę więcej niż tylko wsadzać. I tu Sławomir Neumann będzie mógł skorzystać ze współczesnej wersji doktryny Franca Fiszera. Ten najbardziej znany przed wojną bon vivant twierdził, że „nie będzie porządku w Polsce, jeśli się nie rozstrzela 100 tysięcy szubrawców”. Na pytanie, co jeśli nie znajdzie się aż 100 tysięcy szubrawców, Fiszer odpowiedział: „Nic nie szkodzi. W razie czego dobierzemy z uczciwych”.
Współczesna wersja doktryny Fiszera, która skądinąd wpasowuje się w doktrynę Neumanna brzmiałaby tak: „nie będzie porządku w Polsce, jeśli nie dopuści się do władzy 100 tysięcy szubrawców”. Jeśli ich zabraknie, „dobierze się z nieuczciwych, ale jeszcze nie siedzących”. A przekazanie im władzy to byłby wreszcie właściwy cel działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661041-slawomir-neumann-powinien-byc-kandydatem-po-na-szefa-cba
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.