„Odczuwam ból w sercu, ponieważ byłem świadkiem zmian, do jakich doszło we Francji pod naporem nielegalnej imigracji podczas życia zaledwie jednego pokolenia” - pisze na łamach portalu delibeRatio francuski publicysta Patrick Edery, odnosząc się do referendum, które odbędzie się w Polsce wraz z wyborami parlamentarnymi 15 października. „Choć w sondażach aż 70% Francuzów życzyłoby sobie ukrócenia imigracji, to jednak, inaczej niż w Polsce, nasi rządzący, wpuszczając do Francji corocznie mniej więcej tyle osób, ile zamieszkuje Niceę, nigdy nie zapytali nas o zdanie” - wskazuje.
Francuz o polskim referendum
Jak pisze Edery, liczy się z tym, że w toku dyskusji w krajach Europy Środkowo-Wschodniej na temat przymusowej relokacji migrantów Francja może być w tej kwestii stawiana za negatywny wzór. Jednocześnie dodaje, że jako Francuz otrzymuje wiele pytań dotyczących przemocy, których jego rodacy doświadczają wskutek napływu migrantów.
Okazuje się, że przytłaczająca większość obywateli wschodniej części Europy nie przykłada większej wagi do politycznej poprawności, a wypowiedź prezydenta Macrona, który postanowił przypomnieć, że „w Paryżu obcokrajowcy popełniają co najmniej połowę przestępstw” nie zdziwiła tutaj nikogo, podczas gdy we Francji wywołała oburzenie
— zwraca uwagę.
Wylicza również, że w Polsce klienci restauracji mogą zostawić bez obaw kurtkę na wieszaku, młode kobiety mogą bezpiecznie poruszać się po ulicy w krótkiej spódniczce, w dodatku o dowolnej porze, a co więcej - „mimo że Polacy są znacznie mniej zamożni od Francuzów, tzw. trudne dzielnice w zasadzie tutaj nie istnieją”.
W tym kontekście Polaków interesują przede wszystkim: prawdziwa skala przestępczości, przyczyny bierności mieszkańców Francji, motywy, dla których ludzie tolerują zaistniałą sytuację oraz dylematy sumienia katolika zmuszonego przeciwstawić się nawoływaniom papieża Franciszka do przyjmowania imigrantów
— pisze francuski publicysta.
„Odczuwam ból w sercu”
Udzielając odpowiedzi na te pytania, odczuwam ból w sercu, ponieważ byłem świadkiem zmian, do jakich doszło we Francji pod naporem nielegalnej imigracji podczas życia zaledwie jednego pokolenia
— podkreśla.
Autor tekstu w DelibeRation dodaje, że w ostatnim czasie stara się odcinać od problemów jego kraju z nielegalnymi migrantami.
Choć w sondażach aż 70% Francuzów życzyłoby sobie ukrócenia imigracji, to jednak, inaczej niż w Polsce, nasi rządzący, wpuszczając do Francji corocznie mniej więcej tyle osób, ile zamieszkuje Niceę, nigdy nie zapytali nas o zdanie
— czytamy.
Patrick Edery przypomina również analizę dot. przestępczości we Francji, którą opublikował w styczniu. Publicysta zwraca przy tym uwagę na podwójne standardy francuskich mediów i elit politycznych.
O ile francuskie elity i francuscy dziennikarze odczuwają prawdziwą rozkosz, mogąc pooburzać się na zakaz aborcji w Polsce, o tyle ich milczenie w obronie francuskich „zwykłych” kobiet, ofiar przemocy, jest doprawdy zadziwiające. Niestrudzenie bronią MeToo, tj. ruchu do którego należą głównie celebrytki, nie wspominając przy tym o korelacji pomiędzy wzrostem liczby agresji na tle seksualnym a liczbą nielegalnych imigrantów. Na ten temat nie usłyszycie od nich ani słowa
— pisze.
Przy tym ci sami ludzie starają się podważyć badania przeprowadzone w Europie, mimo iż i tak są one nieliczne, na temat „udokumentowanej nadreprezentacji ludności pochodzenia imigranckiego w aktach przemocy w ogólności i w aktach przemocy na tle seksualnym w szczególności”. Edery podkreśla, że dane Eurostatu oraz francuskiego INSSE jednoznacznie wskazują na korelację między wzrostem agresji na tle seksualnym a nielegalną migracją.
O ile naszym celem nie jest stygmatyzowanie określonej grupy ludności ani ferowanie sądów wartościujących, to jednak możemy udawać, że nie dostrzegamy zderzenia naszej cywilizacji zachodniej ze światem islamu, w którym to islamie kobieta jest gorsza od mężczyzny, a jej relacje z mężczyznami niebędącymi członkami jej najbliższej rodziny pozostają ograniczone do minimum
— podkreśla.
Publicysta pisze, że do Europy wpuszczane są - „z pominięciem procedur prawa (…) rzesze młodych mężczyzn pochodzących z odizolowanych zakątków świata, w których wciąż panują średniowieczne muzułmańskie zwyczaje”, a przyjeżdżając do naszych krajów ci sami młodzi mężczyźni zobaczą kobiety, które czują się swobodnie, mogą ubierać się jak chcą, stosować używki czy np. tańczyć. To zderzenie kulturowe może skutkować tym, że to właśnie kobiety mogą stać się ofiarami agresji migrantów.
Postawa papieża
Sporo miejsca publicysta poświęca także wezwaniom papieża Franciszka do przyjmowania migrantów.
Według mnie, mówiąc o imigrantach, papież Franciszek wyraża opinię polityczną, tzn. pozbawioną charakteru doktrynalnego, a więc może się mylić
— podkreślił.
Francuski publicysta dodał, że papież pochodzący z Ameryki Południowej wywodzi się z innego kręgu kulturowego, a w toku jego pontyfikatu można dostrzec „zadziwiającą wyrozumiałość wobec wszystkich przywódców, nawet tych najgorszych” - z wyjątkiem byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który odmawiał przyjęcia migrantów z Ameryki Łacińskiej.
Dzisiejsza Europa, zwłaszcza w porównaniu do obu Ameryk, Afryki i Azji, jest kontynentem ateistycznym. Zapewne łatwiej byłoby sprawić, że Stany Zjednoczone staną się katolicką potęgą, niż doprowadzić do ponownej chrystianizacji Europy, a w związku z tym otwarcie drzwi dla imigrantów z Afryki, gdzie prawie wszyscy traktują ateizm jako swoiste wynaturzenie, miałoby przywrócić osłabionej Europie nieco duchowego wigoru
— wskazuje.
Publicysta przypomina również, że większości migrantów - z nielicznymi wyjątkami - w ich ojczyźnie nie zagraża niebezpieczeństwo.
Również Syryjczycy i Afgańczycy są bezpieczni w krajach pierwszego wjazdu, tj. w Turcji, Libanie, Iranie itd., które w dodatku są im znacznie bliższe kulturowo, i do których to państw my, Europejczycy powinniśmy kierować naszą pomoc
— podkreśla.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/DelibeRatio.eu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/660808-francuz-o-polskim-referendum-nas-nie-pytano-o-zdanie