Znana reżyser Agnieszka Holland w ostatnim czasie zrobiła film o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej (a znając jej wcześniejsze wypowiedzi na ten temat, łatwo wyobrazić sobie, w jaki sposób przedstawi całą tę historię). Podczas Campusu Polska Przyszłości, w związku z filmem „Zielona granica”, Holland pozwoliła sobie na delikatną krytykę pod adresem opozycji, a także… gospodarza wydarzenia, prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego.
„Polityka wchodzi wam do łóżka”
W panelu zatytułowanym „Czy leci z nami pilot?” Holland dyskutowała z innymi filmowcami: Janem Holoubkiem i Ewą Puszczyńską - o sytuacji w kinematografii po pandemii koronawirusa. Sporo miejsca poświęciła również swojej nowej produkcji.
Nie ma czegoś takiego, jak sfera tylko artystyczna i czegoś, co nie jest polityczne. Szczególnie w sytuacjach, gdy polityka wchodzi wam do łóżka i decyduje o waszym życiu, edukacji czy prokreacji. Kino, z którego amputowane jest takie opisywanie świata i to w sposób maksymalnie uczciwy, a jednocześnie prowokacyjny, nie ma dla mnie racji bytu
— podkreśliła Holland, która zwracała uwagę, że w Polsce mało jest ostatnio filmów opowiadających o aktualnych wydarzeniach.
Dwa lata temu zaczęła się historia kryzysu uchodźczego na granicy polsko-białoruskiej. Pierwszym takim zdarzeniem, które zauważyły media i ludzie, była grupa afgańskich uchodźców zamkniętych w takim kotle w miejscowości Usnarz Górny. Z jednej strony pilnowali ich białoruscy pogranicznicy, z drugiej polscy
— dodała.
Agnieszka Holland, rzecz jasna, nie zadbała chociaż o takie minimum rzetelności, aby ludzi zwożonych na granicę nie nazywać „uchodźcami”.
Oni tam tygodniami koczowali, coraz bardziej głodni, spragnieni, chorzy. Widać było, że to jakiś straszny pat, jakiś taki dziwny teatr, coraz bardziej okrucieństwa, niezrozumienia, braku empatii, a z drugiej jakieś polityczne siłowanie się i szukanie politycznego „złota” ze strony tych, którzy to sprowokowali, czyli Łukaszenki i Putina, a z drugiej strony też naszych władz
— powiedziała reżyser, najwyraźniej stawiając znak równości pomiędzy winą Łukaszenki i Putina (dobrze, że w ogóle zdobyła się na to, aby przyznać, przez kogo inspirowana jest cała sytuacja) a polskiego rządu. Nie wspomniała rzecz jasna, że dyktatorzy z Moskwy i z Mińska próbowali zalać migrantami także inne kraje naszej części Europy.
I kiedy to się zaczęło, pomyślałam, że muszę o tym zrobić film. Tym bardziej, że wkrótce potem władze wprowadziły stan wyjątkowy na dosyć dużym obszarze tej pogranicznej strefy. I tam nie można było wejść nikomu. Wielu tych ludzi by zginęło i umarło, gdyby nie - jak ja ich nazywam - współcześni sprawiedliwi - czyli aktywiści z organizacji humanitarnych, a potem lokalni ludzie, którzy znaleźli przed progiem wygłodzonego czy umierającego śmiertelnie przerażonego człowieka i zrozumieli, że muszą mu pomóc, bo są chrześcijanami albo dlatego, że są po prostu ludźmi
— dodała. Pytanie, czy osobom pomagającym migrantom grozi śmierć, a jeśli tak, to z czyich rąk? Polakom pomagającym Żydom w czasie II wojny światowej rzeczywiście bowiem groziła, a co więcej, polscy sprawiedliwi nie opowiadali w mediach np. o tym, że Żyd, który znalazł u nich schronienie wcześniej przez sześć dni płynął rzeką.
Sytuacja trwa do dziś i jest wykorzystywana przez wielką politykę, zarówno tę, która to sprowokowała, jak i naszą, krajową, która może dostrzegać w tych sytuacjach polityczne złoto i traktować tych uchodźców jako broń hybrydową albo przedmioty, pionki na szachownicy, które się przestawia w te i wewte, w zależności od tego, co nam się wyborczo opłaca
— nie, „nasza, krajowa” polityka stara się zapewnić naszym granicom bezpieczeństwo, a przy tym mówić, kto odpowiada za całą sytuację, ponieważ na początku kryzysu jakimś „dziwnym trafem” nikt nie dostrzegał, że za problemem migracji stoi Łukaszenka, którego prawdopodobnie wspiera w tym Putin, a jedynie atakowano polski rząd i służby mundurowe za to, że przeganiają „biednych ludzi szukających lepszego życia”.
„Szczepionka” Holokaustu
Agnieszka Holland wspomniała, że zdobycie finansowania na film o granicy nie było łatwe.
Wielkie zagrożenia XX wieku nie skończyły się, one usnęły tylko na chwilę i mogą się w każdej chwili obudzić i szczepionka Holokaustu może przestać działać, jeżeli zapomnimy, o co naprawdę chodzi w czymś takim, jak Europa demokratyczna, Europa praw człowieka, gdzie każdy człowiek się liczy
— podkreśliła.
Zapewniła przy tym, że nowa produkcja nie jest „agitką”.
Bardzo was zapraszam i namawiam, abyście poszli na ten film. Myślę, że się nie rozczarujecie, bo to nie jest żadna agitka. Zarówno ja, jak i postacie z filmu, mierzymy się z wyborami, które są potwornie trudne, a przed którymi wy także stajecie
— wskazała.
CZYTAJ TAKŻE:
Przyczyna przegranej Trzaskowskiego?
Przy okazji reżyser delikatniew skrytykowała także opozycję.
Już w tej chwili, a nikt tego filmu jeszcze nie widział, poza kilkoma dziennikarzami, ludźmi z ekipy i selekcjonerami festiwali, ale już rozpętała się jakaś straszna nagonka w mediach różnych społecznościowych czy prawicowych, ale z drugiej strony także wśród polityków opozycji demokratycznej jest taki strach: ach, oni użyją tego filmu, rozpętają hecę, że to jest jakaś obraza munduru, że to jest napad na jakąś polską dumę i przyczyni się to do gorszego wyniku wyborczego, tak jak się oskarża czasem „Kler”, mimo iż po „Klerze” żeśmy akurat wygrali wybory samorządowe nawet w takim miejscu jak Ostróda, Ostrołęka, przepraszam
— powiedziała.
Dlaczego Rafał Trzaskowski przegrał wybory prezydenckie w 2020 r.? Cóż, Agnieszka Holland w tym miejscu musiała przysporzyć wielu rozczarowań wszystkim tym, którzy uważają, że wybory prezydenckie z 2020 r. były sfałszowane lub w najlepszym wypadku nierzetelne lub nieuczciwe.
Myślę, że opozycja bardzo lubi myśleć: „Dlatego, żeśmy przegrali, że Rafał Trzaskowski podpisał tę kartę LGBT+”. On się potem tak przestraszył, że ani razu nie użył tej zbitki LGBT. Mówił o różnych prawach, o prawach dla wszystkich, ale nie powiedział „LGBT”, bo uważał, że mu to zaszkodzi. A moim zdaniem zaszkodziło raczej to, że nie mówił o LGBT
— dodała.
W momencie, kiedy władza posługuje się narracją kłamstwa, nienawiści, okrucieństwa, przemocy, nie można przyjmować tego pokornie, udawać, że deszcz pada, kiedy w rzeczywistości to jest jakaś lawina g…
— podsumowała, za co została nagrodzona gromkimi brawami.
Szkoda, że - wiedząc, kto stoi za kryzysem na granicy i że nie jest to naturalny proces migracyjny - Holland nadal zakłamuje cały obraz sytuacji nazywając migrantów „uchodźcami”, niemalże zrównując polskie władze z Putinem i Łukaszenką, a także - udając, że deszcz pada, kiedy zbrodniarze z Mińska i Moskwy zalewają nas lawiną fekaliów (mowa oczywiście o charakterze ich działań, a nie o ludziach, których ściągają do Europy i którzy są ich ofiarami). Gdyby reżyserce rzeczywiście zależało na prawdzie, powinna nakręcić taki film raczej w Rosji czy na Białorusi.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/Youtube: @CampusPolskaPrzyszosci
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/660650-opozycja-boi-sie-nowego-filmu-holland-teoria-rezyserki