Komisja Europejska ostrzega, że podejmie kolejne kroki w postępowaniu przeciwnaruszeniowym przeciw Polsce, które dotyczy ustawy powołującej komisję badającą rosyjskie wpływy - podaje Deutsche Welle.
Komisarz Reynders jasno stwierdził, że nawet jeśli poprawki [prezydenta Andrzeja Dudy] wprowadzają szereg ulepszeń, to ustawa nadal będzie budzić poważne obawy w świetle zgodności z prawem UE, jeśli komisja zacznie działać, a jej kontrole zostaną rozpoczęte w kontekście nadchodzących wyborów. Z tego powodu wzywamy polskie władze do niepodejmowania takich kroków w kontekście wyborów
— powiedział we wtorek Christan Wigand, rzecznik Komisji Europejskiej.
O możliwości wpływania Komisji Europejskiej na polskie wybory informowaliśmy już 21 sierpnia. Portal wPolityce.pl dotarł do treści listu, który Didier Reynders przesłał polskiemu rządowi. Komisarz podważał w nim status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a to właśnie ta Izba ma decydować o ważności październikowych wyborów.
Istnieją jednak uzasadnione wątpliwości co do spełnienia przez te dwie izby Sądu Najwyższego wymogu niezależności w rozumieniu art. 19 ust. 1 akapit drugi TUE
— pisał Reynders.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Wigand zaznaczył, że KE „nie zawaha się podjąć kolejnego kroku” w postępowaniu przeciwnaruszeniowym ws. Polski, jeśli „komisja [badająca rosyjskie wpływy] podejmie działania w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych”.
Bruksela już w czerwcu br. w trybie pilnym wszczęła postępowanie przeciwnaruszeniowe dając Polsce trzy tygodnie na odpowiedź, które – jak zaznaczyła wiceszefowa KE Vera Jourova – „mogą zostać wykorzystane do wpłynięcia na możliwość wyboru osób na stanowiska publiczne bez uczciwego procesu”.
Drugi taki przypadek w historii
Jak przypomina Deutsche Welle, Komisja Europejska dopiero drugi raz w historii powołała się bezpośrednio na artykuł drugi Traktatu o Unii Europejskiej, który określa prawa podstawowe UE. Pierwszy raz artykuł drugi przywołano w skardze do TSUE na przepisy o ochronie dzieci na Węgrzech. W przypadku Polski chodzi o „łamanie zasad demokracji”. Jednocześnie KE zarzuciła m.in. „łamanie zasady legalności i nieretroaktywności sankcji” i „prawa do skutecznej ochrony sądowej” z Karty Praw Podstawowych, a także wymogów prawa Unii dotyczących ochrony danych osobowych.
Rząd poinformował w lipcu Brukselę o wstrzymaniu tworzenia komisji badającej rosyjskie wpływy, a także o pracy nad poprawkami wniesionymi przez prezydenta Andrzeja Dudę. Komisja Wenecka wezwała jednak Polskę już 26 lipca do całkowitego i jak najszybszego uchylenia tzw. lex Tusk, ponieważ według organu doradczego Rady Europy poprawki prezydenckie „nie są w stanie usunąć jej fundamentalnych wad”, a znowelizowana ustawa zagrozi „negatywnym wpływem na równe warunki konkurencji w kontekście zbliżających się wyborów”. Prezydenckie poprawki wycofały stosowanie zakazu pełnienia funkcji publicznych jako „środka zaradczego”. Pozostawiono jednak sformułowania dotyczące „braku rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym”, a właśnie to - zdaniem krytyków poprawek prezydenta Dudy – może w praktyce ograniczać bierne prawa wyborcze.
Jak widać, wariant „zagranica” został uruchomiony na dobre. Najwyraźniej życzenia Ursuli von der Leyen skierowane pod adresem Donalda Tuska, dotyczące jego ewentualnego powrotu na fotel premiera RP, mają w UE moc wiążącą. Właśnie w tym świetle należy patrzeć na sprzeciw Komisji Europejskiej wobec powołania komisji ds. wpływów rosyjskich.
gah/dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/660381-bruksela-na-ratunek-tuskowi-ke-straszy-podjeciem-krokow