To, co wyprawia teraz Platforma Obywatelska, tylko pozornie jest przemyślaną kampanią wyborczą. To w istocie jest chaos, rodzaj spazmów, które mają przykryć strategiczną i koncepcyjną klęskę planu Tuska.
Chaotyczne, a nawet histeryczne transfery - od Kołodziejczaka, poprzez Shostak (na razie wycofana), aż po Romana Giertycha, nie składają się w żadną sensowną linię. Ich jedynym sensem jest próba wybicia Prawa i Sprawiedliwości z kampanijnego rytmu, nakreślonego czterema pytaniami referendalnymi. Chodzi o wywołanie jakiejkolwiek dyskusji, która przykryje takie tematy jak bezrobocie, ochrona granicy, imigracja, wyprzedaż majątku narodowego. Chodzi o pianę, pustą, toksyczną, coraz bardziej wulgarną, która jest jedyną nadzieją Platformy Obywatelskiej.
Do tego Platforma popełnia bardzo poważne błędy. Kto wymyślił pozwanie Prawa i Sprawiedliwości w sprawie bezrobocia, które wynosiło nie 15 proc., ale 14,4 proc.? Co to za geniusz? Liczył, że siła medialna nakręci zarzut „kłamstwa dowiedzionego sądowo”, a meritum sprawy - ocena społecznego i gospodarczego wymiaru rządów Tuska - pozostanie nietknięte? Zapewne taki był plan, który jednak od początku miał małe szanse powodzenia. PO zachowuje się tak, jakby nie zdawała sobie sprawy, jak realnie wyglądają społeczne oceny ich „dorobku” z lat 2007-2015. Dlatego i dziś wciąż brną w kwestię bezrobocia. Żyją w bańce, i nie widać, by zamierzali z niej wyjść. Inna sprawa, że łatwego wyjścia z sytuacji nie mają; linie kampanijne PiS zostały naszkicowane bardzo precyzyjnie i trafnie. Nie mają słabych punktów.
Ale w tej sprawie jest coś jeszcze. Otóż Platforma przecenia siłę swoich mediów, zwłaszcza TVN. Nie dostrzegła, że ta wciąż silna stacja, przestała już być stacją (wszech)potężną. W poprzednich kampaniach była w stanie narzucać nastroje, tony, oceny, interpretacje, a co najważniejsze, również tematy boju. Dziś już nie, na pewno w coraz mniejszym stopniu. Zachodzi proces, który dotknął już wiele lat temu „Gazetę Wyborczą”, która niepostrzeżenie z medium stanowiącego centrum polskiego świata medialnego stała się medium coraz mocniej zamkniętym, obsługującym topniejącą grupę własnych wyznawców (dodatkowo radykalizujących się i radykalizowanych). Owszem, to procesy szersze, cywilizacyjne, ale skutki są dużo boleśniejsze dla liberałów i lewicy; prawica nigdy nie polegała w takim stopniu na sile konkretnej stacji, źródła jej siły leżą gdzie indziej.
Ani Kołodziejczak, ani Giertych, nie odwrócą losu Platformy. Dają co najwyżej dwudniowy oddech (w przypadku Giertycha też niepewne). Ale cena też przyjdzie, i będzie wysoka: chaos w przekazie, demobilizacja istotnych grup wyborców, wewnętrzne konflikty, bagaż całej drogi życiowej obu polityków. To nie jest pomysł na wygraną, to jedynie dopalacze, które - jak wiemy - powodują dotkliwe efekty uboczne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/660147-kampania-po-to-dzis-chaos-spazmy-emocji-i-liczne-bledy