Nawet dla Platformy Obywatelskiej słowa Jany Shostak, którą umieściła na swoich listach wyborczych o tym, że aborcja powinna być dopuszczalna do końca ciąży, do dnia porodu, to było o „jeden most za daleko”.
W wywiadzie dla Onetu Shostak, stwierdziła, że jest „za pozwoleniem dokonania wyboru każdej kobiecie”. Zapytana, czy jest za aborcją przez cały okres trwania ciąży, potwierdziła, dodając, że jest „współczesną sufrażystką”.
Borys Budka, wyrażając najpierw szacunek dla jej „działalności publicznej” stwierdził, że wypowiedzi kandydatki, wynikające z jej przekonań i poglądów nie mieszczą się w programie Platformy Obywatelskiej. Ale mieszczą się jak widać w programie Lewicy, bo jej wiceprzewodniczący natychmiast pospieszył z hołdem pod adresem aborcyjnej aktywistki, deklarując „z dumą przyjmiemy Janę Shostak na nasze listy” i oferując miejsce na listach lewicy, bo „Lewica zawsze była, jest i będzie po stronie kobiet — nie tylko w deklaracjach, ale także w praktyce, bo piękne słowa nie wystarczą, potrzebne są też czyny”.
Tolerancja Lewicy ma jednak swoje granice i z hukiem wyrzuciła ona ze swoich list Jana Hartmana, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, który z kolei upomniał się o prawa…pedofili:
Do opłacanych przez PiS za publiczne pieniądze trolli: Tak! Pedofile też mają prawa! Jak wszyscy inni przestępcy! Żadnego człowieka nie wolno piętnować - nawet pedofila!
O ile przemyślenia sprzed lat o związkach kazirodczych profesora Hartmana Lewicy nie wadziły, to tu jednak był ten „jeden most za daleko”. Kilka lat temu Hartman na swoim blogu napisał:
Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku.
Wpis nawiązywał do toczącej się wówczas w niemieckich mediach dyskusji nad częściową depenalizacją kazirodztwa wśród przyrodniego rodzeństwa i nic dziwnego, że polski filozof z dobrodziejstwem inwentarza przyjął ten nowy wkład niemieckich myślicieli w wartości europejskie.
Jednak nawet dla wielce liberalnej „Polityki” był to zbyt wybiegający w świetlaną przyszłość świata bez żadnych zasad moralnych postulat, bowiem redakcja szybko tekst usunęła, tłumacząc się na swoim portalu:
Z reguły nie ingerujemy w swobodę wypowiedzi naszych blogerów, ale nie możemy się pozbawiać jakiegokolwiek wpływu na treści pojawiające się na użyczanym przez nas komentatorom portalu (…) - Temat jest zbyt poważny, żeby ujmować go w ramy felietonu.
Hartman – nie, Shostak – tak. Lewica jednak zbyt mało walczy o prawa kobiet, jedna Shostak wiosny nie czyni. Aż się prosi, by na swoich listach Czarzasty z Biedroniem i Zandbergiem umieścili jakąś seksworkerkę, czyli – z obrazą dla poprawności politycznej – prostytutkę, bowiem już od dawna lewicowe media sączą przekaz, iż sprzedawanie swojego ciała to normalna praca, taka jak wszystkie i trzeba ją w końcu docenić. Liczne artykuły w „postępowych” mediach prezentują nam sylwetki owych seksworkerek jako dzielnych kobiet, które nie chcą tyrać za kasą supermarketu czy w jakimś gminnym urzędzie, tylko postanowiły wziąć swoją przyszłość we własne ręce, choć właściwie to o inną część ciała chodzi. Jeden z „elitarnych „tytułów” dla kobiet drukuje rzewne opowieści pięciu seksworkerek, zapewniających, że to praca jak każda inna:
Pięć sex workerek opowiedziało mi o swojej pracy, pieniądzach i klientach. Praca jak każda inna: Bardzo bym sobie życzyła, żeby oddemonizować ten sex work w Polsce”. O pomstę do nieba woła sytuacja, że całkiem spora grupa tych ciężko pracujących kobiet nie ma swojej przedstawicielki w polskim parlamencie. Lewica ma szansę, by ten błąd naprawić.
W końcu, jak deklaruje Robert Biedroń „Lewica zawsze była, jest i będzie po stronie kobiet”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659941-chce-zabijac-dzieci-do-konca-ciazyidealna-kandydatka-lewicy