Strzały, wybite okno, krzyki, groźby karalne i pisk opon luksusowego audi. Aktorzy w tej scenie, to wielokrotnie notowani „przedsiębiorcy” oraz radna z Platformy Obywatelskiej. Ten opis bardziej pasuje do opowieści rodem z gangsterskich filmów, a nie do sytuacji, do której doszło pod domem, w którym 2 sierpnia wieczorem przebywała Patrycja Biesiadecka, radomska radna Platformy Obywatelskiej. Ważne też kto z nią wtedy przebywał. To m.in. wielokrotnie notowani przez policję mężczyźni.
2 sierpnia 2023 roku, ciepły wieczór. Na spokojnej uliczce domów jednorodzinnych i bliźniaków w Radomiu, czas płynie leniwie. Ok. godziny 19.30 wszystko się zmienia, a ulica zamienia się w miejsce bandyckiego najazdu. Pod jeden z domów, z piskiem opon, zatrzymują się dwa luksusowe samochody. Wybiega z nich grupa ok. 7 mężczyzn. Bandyci próbują wedrzeć się do domu, w którym przebywa Patrycja Biesiadecka, od października nowa radna PO w Radomiu. Atakujący wybijają okno, wrzeszczą, sypią się wulgarne groźby karalne. Po pół godzinie jeden z samochodów znów podjeżdża pod ten sam adres. Z otwartego okna auta padają dwa wystrzały z przedmiotu przypominającego broń palną lub hukową.
Kto atakował i dlaczego?
W tym czasie w domu przebywa Patrycja Biesiadecka. Jest radną i jednocześnie prowadzi firmę związaną z branżą budowlaną i sprzątającą. Znana w Radomiu bizneswoman nie jest jednak sama. W momencie ataku jest z nią syn oraz konkubent - wielokrotnie notowany za liczne przestępstwa oraz jego brat, także z bogatą kartoteką policyjną. Sama pani radna wie kto ją napadł. Na komisariacie zezna, że była to grupa przestępców, na której czele stał były wspólnik jej konkubenta. Możliwe, że napad ma związek przestępczymi rozliczeniam. Biesiadecka wie nawet kto strzelał, chociaż mężczyzna miał zamaskowaną twarz. Policjanci pytają o jej bliskich - konkubenta, jego brata i syna radnej. Ta jednak odmawia przekazania informacji, gdzie mężczyźni się znajdują. Twierdzi, że będą zeznawać w innym dniu.
Policjanci spotykają się z panią radną jeszcze 4 sierpnia. W trakcie spotkania Biesiadecka ma stwierdzić, że herszt bandy (zatrzymany tego samego dnia przez policję) ma w komisariacie swojego „kreta”. Wskazuje palcem kogo ma na myśli. Grozi, że o sprawie poinformuje „górę”, w tym kierownictwo policji. Policjantom udaje się ją uspokoić. Wychodzi z komisariatu bez awantury. W ręce policji wpadają kolejni uczestnicy ataku na dom, w którym przebywała radna z Platformy Obywatelskiej.
Ważne pytania
Oczywiście, pani Patrycja Biesiadecka ma prawo czuć się poszkodowaną. Brutalny atak na jej dom, strach przed zemstą byłego i niebezpiecznego wspólnika konkubenta - to wszystko sprawiło, że przeżyła traumę. Rodzą się jednak pytania o otoczenie pani radnej. I nie chodzi oczywiście o otoczenie polityczne. Konkubent z grubą kartoteką i jego brat nie świadczą najlepiej o pani polityk, której partia ma na sztandarach uczciwość i walkę z przestępczością. Szkoda, że pani Biesiadecki nie znalazła czasu, by porozmawiać z naszą redakcją. Przez kilka godzin próbowaliśmy się z nią skontaktować na próżno. Miejmy nadzieję, że Platforma Obywatelska wyciągnie wnioski z tej sytuacji.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659876-ujawniamy-gangsterskie-porachunki-pod-domem-radnej-z-po