„Od pewnego czasu mówimy o tym zresztą w Polsce otwarcie, nawet nie bojąc się używać określenia „ekoterroryzm”. Bo to jest terroryzowanie społeczeństwa i gospodarek, z użyciem najpierw organizacji ekologicznych, następnie mediów, jeśli to nie pomaga – to i samorządów przygranicznych i zagranicznych, wreszcie: instytucji europejskich, KE, TSUE. To taka drabinka eskalacyjna, jak na wojnie. Tylko w wojnie cywilnej, bo w tej chwili odbywa się wojna cywilna. Na celowniku jest polska gospodarka i sprawy środowiskowe są zakładnikami sporu” – mówi portalowi wPolityce.pl dr Grzegorz Chocian, prezes Fundacji Konstruktywnej Ekologii „Ecoprobono”.
wPolityce.pl: Niemiecki europoseł Zielonych, Sergiej Lagodinsky, urodzony, notabene, w Rosji, chce złożyć na Polskę skargę do Komisji Europejskiej w związku z pracami prowadzonymi przez nasz kraj na Odrze. Domaga się również kar, jeżeli Polska tych prac nie zaprzestanie. Na ile chodzi tu o „ekologię”, na ile – uderzenie w naszą gospodarkę?
Dr Grzegorz Chocian: Nie chce mi się wierzyć, że chodzi tu tylko o troskę o przyrodę, to jest jakiś inny cel, bardziej ukryty. Coraz dokładniej go widzimy, od wielu lat mówimy, że kwestie środowiskowe są zakładnikami zupełnie innych sporów, za którymi stoją inni mocodawcy, inne interesy, w tym przypadku wielkie interesy gospodarcze związane z wolą zablokowania w Polsce żeglugi śródlądowej jako jednego z bardzo kluczowych, ważnych dla Polski elementów transportu, docelowo transportu intermodalnego, który prowadzi towary na osi północ-południe, bardzo ważnej dla Polski.
Moim zdaniem zresztą Odrę i port głębokowodny w Świnoujściu należy rozpatrywać łącznie, jako dwa elementy, które są ze sobą spójne, bo z tego portu będzie można dalej prowadzić towar na południe.
Niemcom to się nie podoba, ponieważ nie chodzi tylko o sam port, ale i wyprowadzenie frachtu z tego portu. Wojna i ogromne zakorkowanie Gdyni, tego ogromnego węzła kolejowego wokół portu w Gdyni, pokazuje, że nam potrzeba nam również możliwości wprowadzania frachtu morskiego drogą wodną, bardziej w głąb lądu, aby tam, docelowo, dalej rozprowadzać towary. Gdyby śródlądowy port wodny stworzyć np. w Tczewie, pomogłoby to usprawnić pracę portów.
Nowym wątkiem, niekończącym się, jest sprawa polskich kopalni, zarówno węgla, jak i cennych surowców, takich jak złoto, srebro czy miedź. Polska jest w tej chwili największym producentem srebra na świecie i to też się bardzo nie podoba.
Pewnie, że ma to wpływ na przyrodę, ale od tego mamy głowy, aby ten wpływ minimalizować, a nie likwidować istotne elementy polskiego przemysłu, transportu, gospodarki. Przyrodnicy powinni więc służyć temu, aby jak najbardziej minimalizować negatywny wpływ, a inwestorzy powinni wybierać do współpracy takich przyrodników, dzięki którym rzeczywiście będzie można możliwie jak najlepiej poradzić sobie z oddziaływaniami negatywnymi na środowisko, a nie takich, którzy będą protestować w interesie obcych gospodarek.
Być może są to dwie różne sprawy, ale czy możemy tu mówić o pewnej nowej odsłonie sporu wokół katastrofy ekologicznej na Odrze, która miała miejsce rok temu?
Spór o zatrucie Odry z zeszłego roku został wykorzystany tak naprawdę do tego, aby uderzyć w transport rzeczny w Polsce. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie było zatrucia rzeki i katastrofy. Ona oczywiście była, ale pytanie, jak została wykorzystana. To, co pani mówi, to jest kolejny akt w ramach tej samej narracji wykorzystywania danych. Na tej samej zasadzie: „Skoro nie potrafili obronić Odry przed złotymi algami, to jak tu pozwolić im budować drogę wodną? Przecież wtedy zniszczą już wszystko”. Tak zresztą mówi Brandenburgia.
Nawet, kiedy w raporcie niemieckich naukowców także stwierdzono, że przyczyną była złota alga?
Mało tego, zrzut zanieczyszczeń, zwłaszcza w tym roku, pochodził też z Niemiec. Do tego się przyznano. Najwyraźniej ich ścieki i zanieczyszczenia są „lepsze” czy „bardziej demokratyczne” niż nasze. I to jest ta ogromna obłuda w sprawach środowiskowych.
Od pewnego czasu mówimy o tym zresztą w Polsce otwarcie, nawet nie bojąc się używać określenia „ekoterroryzm”. Bo to jest terroryzowanie społeczeństwa i gospodarek, z użyciem najpierw organizacji ekologicznych, następnie mediów, jeśli to nie pomaga – to i samorządów przygranicznych i zagranicznych, wreszcie: instytucji europejskich, KE, TSUE. To taka drabinka eskalacyjna, jak na wojnie. Tylko w wojnie cywilnej, bo w tej chwili odbywa się wojna cywilna. Na celowniku jest polska gospodarka i sprawy środowiskowe są zakładnikami sporu.
Mogę się założyć, że za chwilę ktoś powie: „Chocian twierdzi, że nie było skażenia”. Oczywiście, że było. Tyle że, aby skutecznie zrobić dezinformację, wojnę cywilną, musi być element wiarygodny. Tym wiarygodnym elementem było prawdziwe skażenie Odry i prawdziwa katastrofa ekologiczna na rzece.
Teraz można nią więc „smagać”, jak kiedyś Rozpudą, i przez 10 lat biczować nią Polskę. Tak działa ten mechanizm i albo zdajemy sobie z niego sprawę i robimy wszystko, by minimalizować pewne ryzyka i nie dostarczać im paliwa do tych wojenek. Tutaj jest jeszcze coś do zrobienia po stronie Polski. Chyba że będziemy uważać, że chodzi o ochronę przyrody, my jesteśmy „be”, a wszyscy dookoła mają prawo nas pouczać. Wtedy najlepiej zamknijmy KGHM, wszystkie kopalnie, zlikwidujmy wszystkie zbiorniki zawodowe i najlepiej wszystko sprowadzajmy z zagranicy, a jeśli chodzi o magazynowanie wody na okresy suszy i ograniczanie ryzyka powodzi, to może jakoś to będzie.
W niemieckich mediach od jakiegoś czasu pojawiają się już wzmianki o tym, że Polska wyrasta na konkurencję jeśli chodzi o inwestycje, takie jak właśnie porty. Czy to tylko obawa przed konkurencją, czy też może jest w tym jeszcze coś więcej?
Myślę, że o gospodarczą konkurencję chodzi w pierwszej kolejności, bo oni naprawdę obawiają się głębokowodnego portu w Świnoujściu. Ale gdy słyszę, że znów zadziałała oś Moskwa-Berlin, to mnie to nie dziwi.
Od 2018 r., pamiętnego, styczniowego wystąpienia u nieżyjącego już redaktora Sebastiana Rybarczyka w PR24, mówiłem, jak to jest przygotowane, a przygotowane jest mniej więcej od 2016 r. To wówczas zakładano organizacje chroniące rzeki, budowano strukturę finansowania.
Trochę za późno się budzimy, kiedy mleko się rozlewa. I to jest moja jedyna uwaga, jaką mam do obecnych struktur państwowych. Kiedy wówczas poruszałem ten temat, nawet z dziennikarzami związanymi z obozem „dobrej zmiany”, byłem niekiedy wręcz wyśmiewany.
Wówczas nie zauważano, że to nie są jakieś prywatne wojenki Chociana o stare sprawy lotniskowe (trwający proces odszkodowawczy o niezasadne zarzuty z lat 2011-2012), ale zwracanie uwagi na bazie doświadczeń mojej firmy i fundacji na przygotowywanie przeciw Polsce potężnej bitwy, która nam w ostatnich 2-3 latach wykwitła. I tak będzie dalej, ponieważ my nadal nie jesteśmy przygotowani strukturalnie na rozwiązanie tego problemu.
Działamy reakcyjnie. Jest uderzenie i coś z tym trzeba zrobić. Wtedy wychodzi minister, mówi: „Nie odpuścimy, będziemy robić swoje”. Dobrze, ale to jest reakcja, a chodzi o to, aby działać na zasadzie tworzenia faktów a ponadto utrudniania tworzenia faktów drugiej stronie.
Tworzenie faktów to była na pewno zmiana toru wodnego podejścia do Świnoujścia. Zrobiliśmy swoje na wodach terytorialnych, co do których mamy kompetencje, żeby Niemcy niczego nam nie zarzucali. To jest sztuka tworzenia faktów i za to brawo, ale takich działań jest mało. Nierzadko obawiamy się protestów NGO-sów, skarg Komisji Europejskiej do TSUE. , Zmieniamy prawo, ale za słabo i taktycznie a nie strategicznie i dodatkowo wprowadzamy zapisy, które i ułatwiają protesty, i bezkarność protestujących. A bezkarność rozzuchwala. Dzisiaj niemożliwy jest np. taki manewr w przypadku Odry, jaki zastosowano dla przekopu Mierzei Wiślanej.
Dlatego mieliśmy absurdalne wyroki w WSA w sprawie Odry. Podobnie było z Turowem. Przed chwilą bezkarnie blokowano kopalnie Polskiej Grupy Górniczej. Dzieją się pewne rzeczy i to, co pani wspomniała na początku o niemieckim europośle Zielonych, Sergieju Lagodinskym urodzonym w Rosji , to odsłona kolejnej warstwy tej samej matrioszki pomalowanej w „troskę o przyrodę”. To było do przewidzenia. Należało się tego spodziewać i przygotować się do działania.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659794-chocian-na-celowniku-niemcow-jest-polska-gospodarka