Zestawmy Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego z pannami Janą i Klaudią. Rozpacz i bezsens te same, a oceny za wrażenie artystyczne zgoła inne.
Jana Szostak, funkcjonuje w Polsce jako artystka: autorka m.in. słynnego dzieła „Darcie japy” i przedsięwzięć w stylu „Dekolt dla…” (co by zapowiadało inny cykl – powiedzmy „Bez majtek dla…” ). Miała kandydować z 13. miejsca na podlaskiej liście Koalicji Oksymorońskiej (czy jakoś tak), ale ją wyrzucili, o czym świat się dowiedział od Małgorzaty „4xTAK” Kidawy-Błońskiej. Bo zamiast być za aborcją do 12. tygodnia, poszalała, że do jakiegokolwiek tygodnia. Podobno dlatego, że jest współczesną sufrażystką.
Jako sufrażystka panna Jana sformułowała prawo Szostak: „Istnieje przymus dokonania aborcji, jeśli jest to własny wybór” (w wersji nieogarniętej brzmiało to tak: „Musiałam popełnić aborcję. Musiałam, bo to był mój wybór”). Przymus wynika z uświadomionej wolności wyboru, czyli jest brakiem wyboru albo brakiem wolności. Typowa logika paranoika, ale przypadłość niejako zakładowa w Koalicji Oksymorońskiej (w skrócie KOks).
Gdy Małgorzata Kidawa-Błońska tłumaczyła, że skoro pytania referendalne są oczywiste, to wiadomo, że wszyscy zagłosują „4xTAK”. Wprawdzie z normalnej logiki wynikałoby, że jednak „4xNIE”, ale w logice KOks-u jest odwrotnie. Dlatego wywalenie Jany Szostak jest nielogiczne. Ona powinna dostać kopa w górę na liście, a nie kopa w to, co wiadomo. To niesprawiedliwe.
Skoro w KOks-ie (czy tam z koksowniczej rekomendacji) jest miejsce dla Janiny Ochojskiej, Róży Thun, Klaudii Jachiry czy Franciszka Sterczewskiego, to tym bardziej jest miejsce dla Jany Szostak. A jeszcze bardziej powinno być dla niej miejsce, gdy jedynkę w okręgu konińskim KOks-u dostał Michał Kołodziejczak. Z wymienionych tylko Klaudia Jachira byłaby w stanie tworzyć sztukę w rodzaju „Dekolt dla…” (takoż „Bez majtek dla…), ale pozostali nie. Dlatego niesprawiedliwe jest zarówno wywalenie Szostak, jak i zaledwie 11. miejsce Klaudii Jachiry w okręgu 19. (warszawskim).
W KOks-ie właściwie wszyscy gadają od rzeczy, a to od rzeczy w wydaniu Jany Szostak czy Klaudii Jachiry jest jednak od rzeczy plus. W sensie semantycznym czy logicznym żadne gadanie w tej formacji nie ma sensu, ale bezsens panien Jany i Klaudii jest jednak bardziej bezsensowny, a przez to bardziej malowniczy. Na pewno bardziej malowniczy od „uroczystego unieważniania referendum” w wydaniu Donalda Tuska. Tym bardziej że on nie włączy się w akcje artystyczne typu „Dekolt dla…”, a tym bardziej „Bez majtek dla…”.
Zestawmy Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego z pannami Janą i Klaudią. Rozpacz i bezsens te same, ale oceny za wrażenie artystyczne zgoła inne. Dlatego każdy (nawet Małgorzata Kidawa-Błońska) powinien przyznać, że „mniej Tuska, więcej Jany i problem rozwiązany” (wyborczy problem). Albo „Klaudia zamiast Radzia i wszystko się zgadz(i)a” (w wyborach). Tusk i Sikorski sprawiają wrażenie, że zależy im na przekazaniu jakiegoś sensu. Szostak i Jachira nie mają takich ambicji. A efekt jest taki sam, czyli bezsens, tylko w pierwszym przypadku zajmuje to niepotrzebnie czas, a w drugim od razu rzuca się w oczy.
Panny Jana i Klaudia są po prostu uczciwsze, gdyż niczego nie obiecują i słowa dotrzymują, a potwierdzenie tego jest niejako od razu dostępne. Panowie Donald i Radek obiecują, a i tak nic z tego nie wynika. Czyli bezsens jest na podobnym poziomie, ale jeden jest anarchistyczny, a drugi koszarowy. To już lepszy ten anarchistyczny, tym bardziej że ten koszarowy nie ma za grosz powabu. Wprawdzie bezsens zasadniczo nie ma powabu, ale czasem jest bardziej malowniczy i o to właśnie chodzi.
Bezsens „poważnych” przedstawicielek (przedstawicieli) KOks-u jest pretensjonalny i męczący (kto jest w stanie znieść Budkę, Leszczynę, Wielichowską, Tomczyka czy Myrchę?). A bezsens tych niepoważnych przynajmniej nie zmusza do skupiania się, żeby na przykład z godzinnego bezsensownego gadania wybrać 11 sekund z jakimś sensem. Wniosek jest zatem prosty: jakieś 80 proc. kandydatów KOks-u do Sejmu to powinny być postacie pokroju panien Jany i Klaudii. Mądrzej nie będzie, ale jakoś znośniej. No, ale to akurat ściąga na rzeczone represje. Poważni nudziarze łudzą się, że bez takich jak panny Jana i Klaudia, będzie ich lepiej widać i będą lepiej odbierani. Nie będzie i nie będą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659769-na-listach-po-powinny-byc-tylko-takie-jak-szostak-i-jachira