Dlaczego „symetryści” zostali wyrzuceni z Campusu Polska? O kulisach wydarzeń z udziałem Donalda Tuska, Sławomira Nitrasa, Rafała Trzaskowskiego i „Silnych Razem” napisał w sieci Rafał Kalukin. Jak wskazał, jest to „komedia nieśmieszna w dobrej obsadzie i ze zwrotami akcji”.
Campus Polska bez debaty „symetrystów”
Tegoroczny Campus Polska Przyszłości odbędzie się w dniach 25-30 sierpnia w Olsztynie. Będzie to trzecia edycja wydarzenia, w ramach którego, jak niedawno poinformowano, nie odbędzie się jednak panel „symetrystów”. Organizatorzy odwołali debatę po krytycznych wypowiedziach jednego z panelistów, dziennikarza Grzegorza Sroczyńskiego, wobec grupy hejterów w mediach społecznościowych „Silni Razem”. Chodzi prawdopodobnie o jego słowa w audycji „Świat się chwieje”, w której nazwał działania radykalnych zwolenników Platformy Obywatelskiej „Silnych razem” mianem „kundelków”.
Im (Platformie Obywatelskiej - red.) się wydaje, że to środowisko (#SilniRazem - red.) coś im robi, a nic im nie robi poza kwasami wewnętrznymi i tropieniem symetrystów. (…) Hodujesz sobie takiego kundelka, bo to nie jest pies, który może kogoś ugryźć (…). On swoich kąsa
— stwierdził dziennikarz. O wycofaniu panelu „symetrystów” z programu Campus Polska Przyszłości informował na Facebooku Marcin Meller, który miał poprowadzić to wydarzenie. W dyskusji mieli uczestniczyć dziennikarze: Dominika Sitnicka, Grzegorz Sroczyński oraz Jan Wróbel.
W największym skrócie: zadzwonili do mnie organizatorzy Campusu z pytaniem czy mogę poprowadzić panel bez Grzegorza Sroczyńskiego. Odpowiedziałem, że nie ma takiej możliwości. W związku z czym usłyszałem, że zaproszenie zostaje wycofane
— napisał Meller.
Sam Sroczyński sprawę opisał tak:
Do Mellera dzwonił Sławomir Nitras (poseł PO - PAP), który próbował zmienić mu uzgodniony już skład panelu symetrystów. Głównie chodziło o pozbycie się mnie. Meller odparł Nitrasowi, że nie ma mowy, bo dostał wcześniej swobodę w doborze gości. Młotkował go jeszcze Rafał Trzaskowski, z którym się przyjaźnią od kilku dekad, ale Meller pozostał nieugięty, czyli zachował się przyzwoicie. Potem otrzymał informację, że nie życzą sobie nas na Campusie. To jest tak dziwne i żenujące, że ciężko to komentować
– wskazał Sroczyński.
Z kolei Fundacja Campus Polska w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze stwierdziła, że otrzymała wiele sygnałów od uczestników i gości Campusu, którzy wyrażali swoje niezadowolenie oraz poczucie dyskomfortu związane z wypowiedziami publicznymi jednego z wcześniej zaproszonych panelistów.
Uznaliśmy, iż w poczuciu odpowiedzialności nasza reakcja i próba rozmowy na temat składu konkretnego wydarzenia jest potrzebna. (…) Zwróciliśmy się więc do pomysłodawcy, żeby rozwiązać zaistniały problem. Do czasu wspólnego podjęcia decyzji, nie publikowaliśmy tego panelu, podobnie ja części innych, w tym politycznych wydarzeń. Jesteśmy otwarci na różnorodność poglądów, jednak nie możemy tolerować agresji czy ataków personalnych
—- tłumaczyła fundacja.
CZYTAJ TEŻ:
Kulisy działań wobec panelu „symetrystów”
Teraz kulisy działań, które odjęte zostały wobec panelu „symetrystów” na Campusie Polska opisał Rafał Kalukin. Jak poinformował, jest to „komedia nieśmieszna w dobrej obsadzie i ze zwrotami akcji”.
Kalukin wskazał, że „campusowcom” pomysł debaty „symetrystów” od razu przypadł do gustu. Kiedy wszystko zostało dograne, goście zaproszeni, Sławomir Nitras, jeden z głównych organizatorów Campusu., zamieścił informację o debacie na Twitterze.
Najprawdopodobniej nie jest świadomy jej wybuchowego charakteru. Bo chociaż ma konta w mediach społecznościowych, to używa ich raczej wstrzemięźliwie i zdarza mu się nie ogarniać bieżących nastrojów. Zatem jeszcze nie wie, że swoim wpisem właśnie podpalił lont. Bo oto SilniRazem, czyli bańkowa społeczność fanów Donalda Tuska, wręcz eksploduje oburzeniem
– napisał Kalukin, przypominając następnie sprawę przeprosin dla internetowego hejtera Adama Abramczyka. Cała sprawa także podniosła temperaturę.
Rola Romana Giertycha
W całym zamieszaniu palce maczał też Roman Giertych, który chciał znaleźć się na listach paktu senackiego.
To dla niego świetna okazja, żeby pokazać sprawność i siłę. Mecenas zarządza własną społecznością na Twitterze, która nadaje na podobnych falach co SilniRazem; w jakimś stopniu obie się nawet przenikają. Giertych niemal od razu nakręca w sieci spiralę agresji wymierzonej w Nitrasa, a do tego za pośrednictwem wpływowych znajomych próbuje wywierać bezpośrednią presję na Donalda Tuska, żeby zdyscyplinował swojego posła. Co jest o tyle perfidne, iż Tusk osobiście nie znosi Nitrasa, i to właściwie od zawsze. Zmuszony jest jednak go tolerować jako prawą rękę Rafała Trzaskowskiego
– zwrócił uwagę dziennikarz dodając, że Tusk nie chce narazić się „Silnym”, bo ci go wspierają, ale też nie podobają mu się działania Giertycha. Tak powstał „dwutakt”. Jak wyjaśnił Kalukin, Tusk wezwał Nitrasa, by ten przeprosił hejtera Abramczyka, a jeśli tego nie zrobi, to wyleci z list wyborczych. Ostatecznie zamknięta została sprawa Giertycha i jego startu do senatu. Chociaż PO po cichu wspierała prawnika rodziny Tuska, to Giertych poszedł o krok za daleko i jego przygoda skończyła się szybciej, niż zapewne zakładał.
Co ugrał Trzaskowski?
Jednak przeprosiny Nitrasa wywołały nowy konflikt na linii Tusk-Trzaskowski.
Ludziom prezydenta Warszawy nie mieści się w głowie, szef Platformy symbolicznie gwałci jednego z najpopularniejszych polityków partii, żeby dowartościować fanboya z Twittera. A Tusk nie chce kwasów, gdyż potrzebuje przecież zaangażowania Trzaskowskiego w kampanii. W ramach rekompensaty podnosi więc w górę list wyborczych wszystkich ludzi prezydenta Warszawy, których można było jeszcze podnieść. Stąd chociażby zaskakująca „jedynka” w Bydgoszczy dla Pawła Olszewskiego, i to kosztem Krzysztofa Brejzy. Albo Dariusza Jońskiego w silnie obstawionej Łodzi
– napisał Kalukin dodając, że ekipa Trzaskowskiego jest zadowolona z tego, co udało się ugrać. A co z debatą „symetrystów”?
Skoro styk z Tuskiem został właśnie oczyszczony, nie ma już sensu rozniecać kolejnego pożaru w jego fanowskiej bańce. Z drugiej strony Campus jest z założenia imprezą niepartyjną i w pełni autonomiczną. Trudno więc tak po prostu skreślać symetrystów z afisza, bo wszyscy zaraz powiedzą, że to Tusk tak kazał Trzaskowskiemu. Wymyślono więc salomonowe rozwiązanie, że debata się odbędzie, ale już bez Sroczyńskiego, który działa na Silnych jak płachta na byka i dopiero co nazwał ich „kundelkami”. Z taką właśnie propozycją Nitras dzwoni do Mellera. Tyle że dziennikarz zdecydowanie odmawia, bo ma w nosie logikę polityczną campusowców. Podchodzi do sprawy idealistycznie: upublicznia całą sprawę i ogłasza, że rezygnuje z udziału w imprezie. Zapewne niezamierzenie, wszak blisko i od bardzo wielu lat jest zaprzyjaźniony z Trzaskowskim, prowokuje kolejną eskalację. Bo wieść o tym, że Campus cenzuruje niewygodnych dziennikarzy, rozchodzi się po sieci. W ślad za Mellerem rezygnują kolejni goście: Adam Leszczyński, Maciej Orłoś, Karolina Korwin-Piotrowska, młodzi działacze klimatyczni. Takiego kryzysu wizerunkowego powszechnie dotąd chwalona impreza jeszcze w swojej trzyletniej historii nie miała
– zwrócił uwagę dziennikarz. Kalukin napisał też, że „Po wpisie Mellera rozpętuje się pandemonium”, a „symetryści teraz już ostatecznie stają się w oczach społeczności Silnych oraz pęczniejących błyskawicznie okolic wrogiem publicznym numer jeden, którego należy wgnieść w ziemię”. Do nagonki dołączył Zbigniew Hołdys, nazywając „symetrystów mianem szmalcowników”.
I naprawdę nie wiadomo, co jeszcze się z tego wykotłuje. Ale coś na pewno
– ocenił Rafał Kalukin.
ZOBACZ TEŻ:
wkt/FB/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659577-kulisy-wyrzucenia-symetrystow-z-campusu-polska