Nie każdy wie, że Michał Kołodziejczak swoją „karierę polityczną” zaczynał w Prawie i Sprawiedliwości, ale ta skończyła się równie szybko, jak szybko się na nim w PiS poznano. Portalowi wPolityce.pl opowiada o tym obecny doradca prezydenta RP Błażej Spychalski.
Początki Kołodziejczaka
„Kariera polityczna” Kołodziejczaka – jak opowiada były rzecznik prasowy, a obecnie doradca prezydenta RP Błażej Spychalski – rozpoczęła się, kiedy w 2014 roku jego i kilka jeszcze osób z nim związanych na swoje spotkanie przedwyborcze przyprowadził Karol Rajewski starający się wówczas o funkcję burmistrza Błaszek.
Rajewski zarekomendował Kołodziejczaka na listy PiS w wyborach samorządowych do tej gminy. Tak więc przyszedł do nas nie jako wojownik za jakąś ważną sprawę, ale z rekomendacji naszego ówczesnego kandydata na burmistrza, jako młody rolnik, który wspierał Rajewskiego w wyborach
— wspomina Spychalski, naówczas jeszcze działacz lokalnych struktur PiS w powiecie sieradzkim i od 2014 r. radny sejmiku łódzkiego.
Rajewski burmistrzem został i – na jego plecach – Kołodziejczak został radnym PiS Błaszkach
— precyzuje.
Szybko zauważyliśmy jego warcholstwo
Przygoda Kołodziejczaka z Prawem i Sprawiedliwością niebawem się jednak skończyła.
Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że facet po pierwsze nie nadaje się do żadnej współpracy, mając na uwadze tylko swój interes i ujawniając swoje kunktatorstwo, żeby nie powiedzieć, że warcholstwo. A po drugie – od razu, jako początkujący członek PiS, zaczął starania o przejęcie władzy w naszych strukturach i jej przeorganizowanie tak, jak to sobie sam zaplanował. I z dzisiejszej perspektywy widać, że mu to zostało
— kontynuuje swoje wspomnienia Spychalski.
Kiedy Kołodziejczak zaczął kombinować i kręcić, szybko podjęliśmy decyzję, że trzeba faceta odsunąć, ponieważ jego działania były tylko destrukcyjne. I tak został ze struktur PiS w powiecie sieradzkim wyrzucony. Niedługo później zresztą został pozbawiony członkostwa w PiS sam burmistrz Rajewski, ponieważ gdy PiS wygrał wybory – wyszedł z propozycją likwidacji kilku szkół wiejskich na podległym mu terenie
— dodaje.
Przychodził i odgrażał się
Kołodziejczak – jak opowiada Spychalski – nie dawał za wygraną. Przychodził z całą swoją ekipą do biura PiS w Łodzi, prosił, awanturował się, krzyczał, odgrażał, ale decyzji nie zmieniono.
Od razu zauważyliśmy, że Kołodziejczak przyszedł po to, żeby rozwalać, a nie budować, nie umiał działać zespołowo. Myślał tylko o własnej karierze. A takich ludzi nie potrzebowaliśmy. Nie był to jednak - jak wiemy - koniec ambicji politycznych Machała Kołodziejczaka
— wspomina.
Taki człowiek się Tuskowi przyda
Nie jestem specjalnie zdziwiony widząc, że Kołodziejczak znalazł miejsce obok Donalda Tuska. On bez dwóch zdań idealnie pasuje do tego środowiska i do samego Tuska
— przyznaje Błażej Spychalski.
Nie mogę słuchać tej jego zmyślonych opowieści, że on w jakiejś remizie walczył, organizował w interesie rolników strajki. W tej legendarnej remizie on kiedyś zebrał ludzi, by z ich pomocą próbować przejmować władzę w PiS w powiecie sieradzkim
— dodaje mówiąc o Kołodziejczaku w kontekście obecnych, kolejnych kłamstw Tuska o osiągnięciach jego rządu.
Czy Tusk się na Kołodziejczaku „przejedzie”?
To już nie jest mój problem. Donald Tusk doskonale wiedział, co robi, w momencie, w którym go wziął na listy KO. Moim zdaniem Tusk go wziął, by rozprawić się z wewnętrzną opozycją. Akurat w tym okręgu konińskim, gdzie ma startować Kołodziejczak, zresztą nie w tym, w którym mieszka, ludzie są skupieni wokół Rafała Grupińskiego będącego w opozycji wobec Tuska.
Donaldowi Tuskowi potrzebni są ludzie, którzy będą wrzeszczeli, mówili rzeczy, których inni nie będą chcieli mówić. Ale Tusk, który wziął na listy Kołodziejczaka, wziął także na siebie za niego odpowiedzialność
— kończy swoją opowieść o Michale Kołodziejczaku Błażej Spychalski.
notował Radosław Molenda
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659166-spychalski-szybko-poznalismy-sie-w-pis-na-kolodziejczaku