„PiS tematów, które pytania referendalne obejmują, nie wymyślił. Nie wyciągnęliśmy ich z lamusa, by przy wyborach robić z nich politykę. Tematy te zostały wywołane inicjatywami instytucji unijnych. A Platforma nie ma odwagi opowiedzieć się po stronie interesów Polski i zamiast dać Polakom prawo do głosu, z lęku przed reakcją UE „wyjmuje karty do głosowania”, czyli nawołuje do bojkotu referendum” - ocenia w rozmowie w portalem wPolityce.pl poseł PiS Tadeusz Cymański.
wPolityce.pl: Skąd u opozycji, szczególnie w PO, taka niechęć do nadchodzącego referendum? Przecież to zaprzeczenie regułom demokracji w czystej postaci. Politycy PO nie mogą udawać, że tego nie widzą.
Tadeusz Cymański: Wszystkie cztery pytania referendalne są ważne, ale kluczowe i rozstrzygające jest pytanie o imigrantów. I to zdecydowało – moim zdaniem – o bojkotowaniu przez PO referendum.
Trzeba wrócić do uchwały sejmowej z 15 czerwca 2023 r. „Sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów”, gdzie czytamy, że „Sejm RP wyraża stanowczy sprzeciw wobec próby wprowadzenia na poziomie Unii Europejskiej mechanizmów przymusowej relokacji nielegalnych migrantów na podstawie rozporządzeń Parlamentu Europejskiego i Rady… w kształcie uzgodnionym przez Radę Unii Europejskiej 8 czerwca 2023 r., przy sprzeciwie Polski oraz Węgier”.
Powtórzę „próby”, a nie faktu narzucania przez Unię mechanizmów przymusowej relokacji nielegalnych migrantów. I co się stało? Otóż Platforma Obywatelska i Lewica wyciągnęły karty. A przecież ich posłowie mogli być przeciwni. Dlaczego także nie poparli tej uchwały?
Jeżeli by Platforma poparła tę uchwałę, naraziłaby się swoim mocodawcom w Unii Europejskiej: elitom unijnym, Manfredowi Weberowi itd. Jeśli byliby przeciw – w oczywisty sposób naraziliby się Polakom.
Wybrali więc ucieczkę od odpowiedzialności za swój wybór przez wyciągnięcie kart do głosowania, choć – moim zdaniem – Platforma wcale nie jest za mechanizmami przymusowej relokacji nielegalnych migrantów. Lewica jest w o wiele lepszej sytuacji, ponieważ jest o wiele bardziej liberalna, ma swój elektorat, i ma z gruntu o wiele mniej do stracenia.
Obecna, straceńcza postawa Platformy Obywatelskiej wobec referendum jest oparta o konieczność bycia konsekwentnym wobec „tamtego wyciągnięcia karty”?
Dodam, że takiemu postępowaniu towarzyszy bardzo inteligentna, sprytna i bardzo bałamutna próba zamazania różnicy między imigrantem narzuconym, a migrantem oczekiwanym, który przyjeżdża na zapotrzebowanie. I to, że przyjęliśmy tylu migrantów z Ukrainy, nie ma nic do rzeczy. Nawet gdyby nie było wojny na Ukrainie, nasze stanowisko do wspomnianej uchwały powinno być takie samo, ponieważ niezależnie od okoliczności każdy kraj sam ma stanowić, kogo, jak, i w jakiej formie chce przyjąć do siebie.
Wracając do Pana pytania: w tzw. sprawach światopoglądowych czy ideologicznych - kara śmierci, aborcja, eutanazja, rytualny ubój zwierząt czy nawet dostęp do broni - nie było nigdy dyscypliny partyjnej. Pierwszym, który to złamał demonstrując przy tym swoją potęgę, był Tusk, kiedy powiedział publicznie, że jeżeli ktoś nie zagłosuje za aborcją do 12 tygodni, nie ma dla niego miejsca na listach. I to rzutuje obecnie na postawie posłów Platformy. Boją się sprzeciwić Tuskowi.
Mówiąc o pytaniach referendalnych - proszę zwrócić uwagę, że myśmy, czyli PiS, tematów, które te pytania obejmują, nie wymyślili. Nie wyciągnęliśmy ich z lamusa, by przy wyborach robić z nich politykę. Tematy te zostały wywołane inicjatywami instytucji unijnych. A Platforma nie ma odwagi opowiedzieć się po stronie interesów Polski i zamiast dać Polakom prawo do głosu, z lęku przed reakcją UE „wyjmuje karty do głosowania”, czyli nawołuje do bojkotu referendum. Wręcz Donald Tusk to referendum uroczyście unieważnił. Ponieważ obywatele głosując przeciw imigracji i relokacji przymusowej pokażą swoje „cohones”, pokażą - w odróżnieniu od swoich ulubieńców, którzy zachowali się tchórzliwie i którzy są jednak na pasku Berlina - swoje wartości, swoje zdanie i przekonania.
Sprawa stosunku PO do referendum mówi nam więc wiele o samej Platformie Obywatelskiej?
Każe zadać pytanie: jaka jesteś Platformo Obywatelska?
Platforma nie może się jednoznacznie odciąć od swojego mocodawcy, a wojna, w której bierzemy udział - wojna o wiek emerytalny, o politykę willkommen, o prywatyzację Polski przez kapitał z Zachodu - kreowana jest nie w Polsce, ale za granicą. Tu trzeba rozumieć tzw. politykę Europejską.
PiS przeszkadza realizować tę politykę, utrudnia przez np. składanie wniosków do Trybunału o sprawdzenie zgodności unijnych przepisów i postanowień z Konstytucją RP. Nie dziw więc, że Tusk mówi, że PiS jest wcielonym złem.
Jeszcze co do pytań referendalnych – jeśli przyjrzyjmy się spotom PiS, można łatwo dostrzec, że trzy pytania mają jakąś konotację i korelacje z dawniejszymi głosowaniami Platformy w Sejmie. Kto głosował przeciwko barierze na granicy z Białorusią? Kto podniósł wiek emerytalny, a potem głosował przeciwko przywróceniu 60 i 65 lat?
W trzech przypadkach pytania referendalne są pytaniem skierowanym do opozycji: czy dalej tak uważacie? Jeśli nie, to poprzyjcie to referendum. Nie dziwi więc, że z tchórzostwa namawiają do bojkotu referendum. To referendum pozwala nam zobaczyć klarownie, jaka jest Platforma Obywatelska.
Warto także – w końcu - zauważyć, że opozycja nie jest w tej sprawie jednoznaczna. Tylko Tusk unieważnił referendum. Inne partie opozycyjne w tym sensie są o wiele bardziej autentyczne, niż fałszywa i farbowana PO.
Jaka będzie ta kampania wyborcza?
Wszystko - niestety, i to głównie z powodu PO – zapowiada, że kampania będzie bardzo brutalna i na niskim, merytorycznym poziomie. To będzie wszystko rozgrywane bardziej na emocjach. Polska polityka jest mocno uwikłana w politykę europejską i nie wszystkie partie reprezentują polski interes. Polska ma dziś, mimo wszystko, silny głos w Unii Europejskiej. Stawka idzie także o to, czy to po wyborach się nie zmieni. Można się gorszyć wypowiedziami Manfreda Webera, ale te wypowiedzi mają jedną zaletę: są szczere. Może nierozważne, ale szczere. Nie było tak, że on trzema kciuki za zwycięstwo opozycji. Wtedy nie moglibyśmy mieć do niego o to pretensji. On nie ukrywa, że jego „der feind” – a więc nie przeciwnikiem, ale wrogiem – jest PiS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659108-cymanski-po-ws-referendum-nie-moze-odciac-sie-od-mocodawcy