Komisja Europejska, ani Niemcy nie mogą oficjalnie kwestionować przeprowadzania w Polsce referendum. Ale mogą jak zwykle dopuścić się oszustwa, użyć jakiejś sztuczki, by podważyć jego wyniki szczególnie w kwestii przymusowych przesiedleń imigrantów.
Młodzi kontestatorzy z imigranckich rodzin, czyli udana integracja z kulturą francuską
Samej idei referendum podważyć się nie da, ale można spróbować ją obrzydzić, co robi PO i bezmyślnie naśladująca ją resztka opozycji. Tu w sukurs jak zwykle idą Niemcy. To już właściwie zjawisko przyrodnicze. Tak jak opadom towarzyszy zachmurzenie, tak zawsze PO ma to samo zdanie co Niemcy, a Niemcy to samo zdanie co PO. To tylko kwestia rozstrzygnięcia co pierwsze: jajo czy kura. I tak niemieckie media z zapałem zabrały się do krytykowania referendum w Polsce, a zwłaszcza pytania dotyczącego przymusowych przesiedleń nielegalnych imigrantów, które w Europie chce zaprowadzić Komisja Europejska. „Die Welt” pisze wprost, że
Polska chce obalić nową politykę imigracyjną UE… Warszawa chce ze wszystkich sił storpedować nową reformę azylową Brukseli. Pomóc ma w tym ogólnokrajowe referendum.
Polacy mogą sobie w referendum oświadczyć co chcą, ale według Niemców, to i tak nie będzie miało najmniejszego znaczenia. Christoph Herwartz pisze w „Handelsblatt”, że odpowiedź na pytanie o przymusowe przesiedlenia i wysyłki będzie „nieistotna”. Podobnie „Die Welt”, który twierdzi, że zdanie Polaków nie będzie miało „znaczenia dla europejskich procesów decyzyjnych”, bowiem proces legislacyjny trwa i obowiązkowe przyjmowanie imigrantów może stać się prawem”
Niemcy nie uzgodnili jednak jednej propagandowej wersji, bo z kolei działająca na terenach dawnego NRD sieć radiowa MDR pisze na swych stronach internetowych, że przymusowa relokacja jest „rzekoma”, co oznacza, że właściwie jej nie ma. To kłamliwe manipulacje podobne do tych, jakie stosuje szwedzka komunistka, unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson, która firmuje projekt przymusowych przesiedleń. Kłamstwo powiela rzecznik Komisji Europejskiej Anitta Hipper, która pytana o kwestie referendum w Polsce twierdzi, że nie ma przymusowych relokacji, tylko jest obowiązkowa solidarność. Oni w tej Brukseli są tak zakłamani, że może nawet wierzą w to co mówią.
Przy okazji Hipper potwierdziła, że w Komisji nie ma żadnych jasnych procedur podejmowania decyzji. Zapadają one wedle politycznego uznania, widzimisię eurokracji. Hipper, podobnie jak wcześniej Johansson stwierdziła, że jak podaje interia,
Polska byłaby uznana za kraj znajdujący się pod presją migracyjną i tym samym sama kwalifikowałaby się do solidarności lub do pełnego ograniczenia swojego wkładu solidarnościowego.
Skąd ta urzędniczka to wie, skoro nawet prośby/podania do Brukseli nie wysłaliśmy tak, jak to w upokarzającym akcie zrobili Czesi. Żadne gremium się nie zebrało, żadne czytelne kryteria nie zostały określone, ale eurokratki wiedzą jakie byłoby rozstrzygnięcie. To oznacza, że decyzje w Brukseli zapadają na podstawie mniemania i politycznego zapotrzebowania, a nie wedle jasnych obiektywnych uwarunkowań. To całkowite urzędnicze bezhołowie i bezprawie. Mogą sobie uznać tak albo siak, zwolnić, albo i nie.
Wróćmy jednak do naszych baranów, jak mawiają Francuzi, czyli Niemców. Publikująca w MDR Aleksandra Syty pisze:
Kaczyński ma nadzieję poprawić w ten sposób notowania partii rządzącej – strategia, która pomogła mu już w zwycięstwie wyborczym w 2015 roku, gdy ostrzegał przed ‚islamizacją’ kraju. Teraz PiS sięga po ten sam fortel i podsyca strach przed migrantami
Skąd ta kobieta wzięła w 2015 roku obawy przed islamizacją pozostanie tajemnicą jej umysłu, rojeń jakie po nim buszują. Generalnie w jej mniemaniu jest tak, jakby przez 8 lat nic się nie wydarzyło - nie było masowej nielegalnej imigracji do Europy, Łukaszenka z Putinem nie organizowałby band przybyszy pod polską granicą, nie było wojny na Ukrainie, a Unia nie wpadła na tak sprawdzony przez III Rzeszę i sowiecką Rosję pomysł masowych przesiedleń ludności. Referendum, polityka imigracyjna, sprowadza się dla Sytej do taktycznej, politycznej zagrywki, która ma przynieść korzyści w wyborach.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną wyjątkowo durna opinię autorki
Pomimo ich zwiększonej liczby, przestępczość nie wzrosła, a kościoły nie są atakowane przez muzułmanów, jak chciałaby propaganda PiS
O co w tych bredniach chodzi, to nie wiadomo. Czy o to, że propaganda PiS nawołuje muzułmanów do atakowania kościołów, czy o to że głosi wciąż, że to robią, a może o jeszcze coś innego. Bez znaczenia
Również „Die Welt” uważa, że referendum to tylko czysto taktyczny zabieg i grozi karami za nieprzyjmowanie imigrantów, podobnie jak robił to Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej. Wam Polakom może się wydawać, że o czymś tam sobie w referendum decydujecie, a Unia i tak wasz głos unieważni i jak będziecie nieposłuszni, nie przyjmiecie z Niemiec wagonów/kontyngentów imigrantów, to wam się pieniądze zabierze. „Die Welt” grozi, że zostaną one zatrzymane z unijnych dotacji. Tak więc wymyślą sobie liczbę imigrantów, pomnożą to razy 22 tysiące euro od sztuki i tyle haraczu zatrzymają.
Być może więc żałosna deklaracja Tuska, iż unieważnia referendum i słowa
To referendum jest nieważne w najgłębszym i najszerszym tego słowa znaczeniu
miały ukryty sens. Wiedział co mówi - wy Polacy możecie się wypowiadać jak chcecie a i tak głos ostateczny ma należeć do niego. On ma oczywiście urojenia na temat swej władzy i wielkości, ale jak mawiają Amerykanie, to, że jesteś paranoikiem nie znaczy jeszcze, że nikt cię nie śledzi. To że bezwstydnie brednie ze sceny wygłasza, nie oznacza więc, że Unia nie będzie chciała de facto referendum w Polsce unieważnić. Przynajmniej w części związanej z imigracją.
Paweł Poncyliusz, który chyba nie służył dość, by znaleźć się na licie kandydatów PO - nawet mi się nie chce sprawdzać, bo jakie to ma znaczenie - stwierdził w Polsat News, że tak naprawdę tylko jedno pytanie powinno znaleźć się w referendum. A mianowicie czy jesteśmy za pozostaniem w Unii. W podtekście chodzi, o to, że niby PiS jest za Polexitem, ale większość Polaków przeciw co oznacza, że realizuje on politykę niezgodną z ich wolą. Panie Poncyliusz, spokojnie, jeszcze na to trochę za wcześnie, ale jak tak dalej będą się sprawy w Brukseli miały, to doczekasz się pan i tego pytania. Ja już mogę pan zdradzić własną odpowiedź, albo też opisać jaką strategię przyjąć: Ano zabrać tyle klejnotów ile się da i zwiewać zanim się to przegniłe brukselskie gmaszysko, jak wieża babilońska na łeb wszystkim nie zwali.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659008-niemcy-chca-uniewaznic-referendum-w-polsce