Szczegóły państwo znają, ograniczę się więc tylko do wniosku: listy wyborcze, które zaprezentował Donald Tusk nie są zbudowane po to, by wygrać i sprawnie, skutecznie rządzić.
To są listy egzotyczne. To nie jest poważna propozycja.
Nie mam wątpliwości, że Tusk też to wie. Weźmy choćby Michała Kołodziejczaka. Załóżmy, co prawdopodobne, że wyborcy PO łykną i tą nieudolną kopię śp. Andrzeja Leppera. Załóżmy, że zostanie posłem. Czy z kimś takim da się rządzić? Zbudować stabilny układ? Nie został przecież w tym przypadku, i wielu innych, wypracowany żaden wspólny mianownik programowy.
To nie znaczy, że on nie istnieje. Jest nim antypisowskość w tym sensie, że zadaniem podstawowym, i jedynym możliwym w tym układzie do realizacji, będzie po prostu odsunięcie Zjednoczonej Prawicy od władzy. Tusk i cała opozycją już wiedzą, że jeśli na coś wystarczy im sił, to tylko na to. Dlatego zdecydowali, że wezmą każdego, kto się do realizacji tego celu przyda.
To rodzi pytanie, co dalej? Załóżmy, że opozycja w tym egzotycznym układzie (w sumie będzie to pewnie z 20 partyjek, środowisk, wolnych elektronów) jednak ma w Sejmie większość. Co robi? Przystępuje do próby realizacji scenariusza o którym już za kulisami głośno: jakikolwiek „techniczny” premier, którego zadaniem jest spacyfikowanie mediów publicznych i przywrócenie warunków monopolu informacyjnego obozu III RP. Do tego przejęcie kontroli nad innymi ważnymi elementami zaplecza politycznego. I w takich nowych warunkach, kolejne szybkie wybory, już z listami „na rządzenie”.
Co, jeśli obozowi III RP zabraknie głosów? Konfederacja też może być takim scenariuszem zainteresowana. Tak w każdym razie mówił Przemysław Wipler, to sugerują związane z nią media. Wniosek z tego dla wyborców propolskich też jasny: głos na Konfederację może być w istocie głosem na powrót do władzy Donalda Tuska.
Oczywiście, niejeden taki scenariusz w polityce pisano, niewiele z nich zrealizowano.
Prawo i Sprawiedliwość nie jest wobec takiego scenariusza bezbronne, ogromna byłaby wtedy rola prezydenta RP. Podjęta w ostatnich kilkunastu dniach ofensywa ugrupowania prezesa Jarosława Kaczyńskiego, skupienie uwagi na bezpieczeństwie i ekonomii, wskazywanie jak straszliwe skutki przyniósłby powrót Tuska, już przynosi sondażowe efekty: NASZ SONDAŻ. Prawo i Sprawiedliwość na fali wznoszącej. Konfederacja sporo traci. Trzecia Droga powyżej progu dla koalicji. SPRAWDŹ WYNIKI.
Warto jednak ten platformerski scenariusz dostrzegać, to pozwala nam zrozumieć sens tak niepoważnej konstrukcji list wyborczych. Ale i dostrzec, że trzecia kadencja Zjednoczonej Prawicy jest na wyciągnięcie ręki. I sztabowcy Tuska też to wiedzą.
Dziś główne pytanie brzmi, czy wyborcy, którym zależy na Polsce zrozumieją jak wielkie ryzyko jest związane z oddawaniem głosów na rzekome „trzecie siły”. One tak czy inaczej pomogą duetowi Tusk-Weber przejąć władzę. Wybór jest dziś bardzo prosty: Polska Tuska lub Polska Kaczyńskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658972-skad-takie-listy-po-plan-jest-inny