Jest taka scena w filmie „Faceci w czerni” gdy dwaj agenci tajnych służb do kontrolowania przebywających na Ziemi kosmitów są obecni przy porodzie. Kosmitka ciśnie, grany przez Willa Smitha bohater fruwa jak na huśtawce, aż w końcu na świat przychodzi coś - galareta z mackami. Drugi agent - Tommy Lee Jones patrzy na stworzonko i mówi do kosmicznej mamusi: Gratuluję, urodziła pani kalmara.
Wracamy do Polski. Jedna z najbardziej żenujących, pretensjonalnych, głupich kampanii reklamowych jakie kiedykolwiek u nas przeprowadzono dotyczyła piwa. Jej hasłem było: „Polakom gratulujemy Żywca”. Żałosna promocja doczekała się mnóstwa przeróbek - np. Szczecinowi gratulowano paprykarza, a Andrzej Mleczko narysował ciężarówkę wiozącą żywe świnie w klatkach w kierunku Berlina i oczywiście podpisał: „Polakom gratulujemy żywca”. Nie mam pojęcia dlaczego i ten noworodek kalmar i piwo i świnie i gratulacje przypomniały mi się kiedy zobaczyłem jak na scenie Donald Tusk obwieszcza przyjęcie na listy KO szefa Agrounii Michała Kołodziejczaka.
To było wielkie wydarzenie w dziejach Platformy. Na powitanie Kołodziejczaka wszyscy ubrali się nawet w jego organizacyjny mundur - białe koszule, a panie w sukienki czystośnieżne jak dziewictwo i lelije. Bardzo ładnie wyglądali - jak na obrazach przedstawiających sowieckich pionierów na obozie w Anapie. Trzeba przyznać, że dyscyplina w Platformie jest. Nie tylko słuchają wodza w sprawie tego, do kogo mogą iść na urodziny, ale też na rozkaz ubierają się. Na ich tle wyróżniał się tylko nowy kandydat na senatora Adam Bodnar, który wdział garnitur i wyglądał jak zwykle, czyli jak nudny, kleisty urzędnik.
Tak, czy owak Platformie gratulujemy Kołodziejczaka. Spece od tego i tamtego, ci wszyscy produkowani na wtryskarkach eksperci od politologii, socjologii, marketingu politycznego i czego tam jeszcze znów zachwycają się geniuszem Tuska. Jaki to sprytny - ograł PSL i razem z zadziornym Kołodziejczakiem odbierze teraz PiS-owi wieś. No cóż, ja kursów jednomyślności nie przechodziłem, nie znam się, ale się wypowiem, bo twierdzę, że z tej mąki to nie tylko chleba, ale nawet zacieru na bimber nie będzie.
Nie tylko Kołodziejczak głosów PO nie przysporzy, ale da jej tak do wiwatu, że przez pół kampanii będą odchody po nim zbierać. A kto mu zabroni jak Palikot jakiś świński łeb gdzieś na wiecu pokazać, gnojówkę rozlać, zgniłe buraki wywalić. Czy do tego dojdzie oczywiście nie wiem. Być może na czas kampanii Kołodziejczak jakimś nadludzkim wysiłkiem woli okiełzna swą naturę, ale zaprawdę powiadam wam Tusk będzie - jak to mówił o Jarosławie Kaczyńskim- miał pełnie gacie, ilekroć jego towarzysz z Agrounii będzie występował. Nie mam też wątpliwości, że prędzej czy później zakwestionuje on przywódczą rolę Tuska. Cokolwiek by o nim sądzić nie jest to gościu - znów posłużmy się słownictwem Tuska, który jak członkowie jego partii da się upokorzyć, upodlić, porzuci swe przekonania, zrobi wszystko byle się szefowi PO podlizać. Jan Hartman to mierny filozof jest i prawie zawsze się myli, ale tym razem ma rację pisząc:
Apeluję do Donalda Tuska: Kołodziejczak na listach i w sejmie to granat w szambie. Wycofaj się, póki czas, bo tego się nie da kontrolować!
Ciekawe, takie obrazowe jest porównanie Platformy do szamba. No cóż, jakby nie patrzeć, to teraz już jest za późno. Zupa, czy gnojówka już się wylała. Jeśli Tusk ośmieliłby się teraz wycofać Kołodziejczaka, to może być pewien takich awantur na swoich wiecach, jakich nawet jego ordynarne bojówki od Lempart czy tych tam z KOD-u i czego tam jeszcze, sobie nie wyobrażają. A po ostatecznym zarejestrowaniu list nie będzie siły, która mogłaby zmusić Kołodziejczaka do podporządkowania się sztabowi wyborczemu Platformy i głoszenia bredni, które będą chcieli mu w kampanii narzucić. Do tego dojdą kłótnie o pieniądze na plakaty, etc, dostęp do mediów, miejsce na wiecach i spotkaniach, występy, czyli wszystko to co powoduje, że politycy umieszczeni na jednej liście wyborczej tak bardzo się zwalczają.
Bardzo wątpliwe też, by Michał Kołodziejczak przysporzył jakiekolwiek głosy wiejskiego elektoratu. Wszytko wskazuje na to, że jego pojawienie się u boku Tuska zostało odczytane jako indywidualny start po karierę polityczną, wręcz akt zdrady wobec wsi, swego środowiska, które razem z nim organizowało protesty. W mediach społecznościowych pojawiają się jednoznaczne deklaracje byłych już sojuszników Kołodziejczaka. Być może jego występ pod szyldem PO oznacza koniec Agrounii. Trudno sobie wyobrazić, by rolnicy chcieli głosować na środowisko, które jak żadne inne pogardza nimi, tylko dlatego, że Kołodziejczak z nim kolaboruje.
Kołodziejczak został numerem 1 w konińskim okręgu wyborczym. W 2019 roku Platforma zwana Koalicją Obywatelską wprowadziła tam dwoje posłów - Tomasza Nowaka i Paulinę Henning-Kloskę, która teraz jest u największego przegranego niezakończonej jeszcze kampanii, czyli u Hołowni. Uczciwie trzeba przyznać, że o to miano będzie on jednak zawzięcie walczył ze swym sojusznikiem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, który z PSL zrobił wersję PO dla wsi i małych miast. Głupiej się nie dało, ale to temat na inną opowieść.
Dla Platformy wymiernym uzyskiem ze startu Michała Kołodziejczaka byłoby wprowadzenie oprócz niego jeszcze dwójki posłów - jednego więcej niż w 2019 i to kosztem PiS, a nie np. PSL, czy jakiejś tam lewicy. A i to nie daje pewności sukcesu, bo tak naprawdę nikt nie wie czyim posłem może stać się Michał Kołodziejczak. Ewentualne dodatkowe głosy „nowego wiejskiego” elektoratu, który z szefem Agrounii miałby przyjść, rozproszone na wiele okręgów wyborczych mogą nie przełożyć się na mandaty.
Tak czy owak Michał Kołodziejczak powinien stać się jednym z bohaterów kampanii wyborczej PiS. Jego obelgi, inwektywy pod adresem Tuska i PO mają swój niezaprzeczalny urok. Gościu zasługuje na promocję. Zabawnie będzie też obserwować jak komentatorzy z opozycyjnych mediów, którzy do tej pory robili z Kołodziejczaka poplecznika ruskiego reżimu, teraz będą się nim zachwycać i sławić jego bezkompromisowy, pełen chłopskiej prostoty, uporu i stanowczości radykalizm. Będą wypisywać, że PO to już nie tylko partia miejskich inteligentów (co akurat nie jest prawdą) ale też uznojonego ludu polskiego. Coś już tam sobie w łepetynkach poukładają, byle wszystko usprawiedliwić.
Scena porodu kalmara, żenująca kampania piwa ale także mundurki, które karnie wdziali partyjni towarzysze PO są dla tego ugrupowania i kampanii wyborczej bardzo symboliczne. Otóż kalmary - głowonogi z podgromady płaszczoobrosłych dziesięciornic bardzo się do Platformy nadają. To zwierzęta bez kręgosłupa, ba bez jakiegokolwiek kośćca, więc mogą przyjąć niemal dowolny kształt. To cecha bardzo pożądana w środowisku Tuska - mimikra, stapianie się z otoczeniem, upodabnianie się do niego, oślizłość. Wszędzie się wślizną. Było się w SB i PZPR jak Wołoszański to i do PO wpełznąć można. O świńskim żywcu pisał nie będę, bo każdy wie o co chodzi, a nawet partykularnie o kogo. Mundurki zaś pokazują jak ta kampania PO będzie prowadzona. Wszyscy karnie będą na rozkaz powtarzać to, co sztab roześle. W tej partii nie ma już indywidualności, ludzi o własnym zdaniu, elementarnym poczuciu godności. Paradoksalnie jedyną autentyczną, pełnokrwistą, mającą jakieś zasady postacią będzie właśnie Michał Kołodziejczak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658873-platformie-gratulujemy-kalmarow-i-zywca