AntyPiS - to tylko łączy AgroUnię i Platforma Obywatelska pod sztandarem KO. Nie widzę wspólnych, programowych pól. Prawdopodobnie AgroUnia zostanie wchłonięta przez silniejszego partnera i to będzie koniec tego ugrupowania - mówi w rozmowie z portalem wPolityce o aliansie PO z AgroUnią dr hab. Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
wPolityce.pl: Jak Pan skomentuje dość nieoczekiwany i dotąd nieoczywisty start AgroUnii w ramach KO wraz z Platformą Obywatelską?
Dr Bartłomiej Biskup: To na krótką metę dobra wiadomość dla AgroUnii, która samodzielnie – lub w koalicjach, które dotąd próbowała zawiązywać z Porozumieniem czy z resztkami po Gowinie - by się do Sejmu ani Senatu nie dostała. W ten sposób AgroUnia będzie miała na którejś „jedynce” list KO swojego litera, który prawdopodobnie wejdzie do Sejmu, a być może z nim wejdzie jeszcze ktoś jeszcze.
To zyska AgroUnia. A Platforma?
Sądząc po poparciu, jakie ma AgroUnia, nie jest to na scenie politycznej, ani też dla największej partii opozycyjnej, żadne ważne wydarzenie. Wzrostu poparcia dla Platformy się nie spodziewam. Może zyskać co najwyżej 0,5 – 1 proc. elektoratu AgroUnii, co też nie jest takie oczywiste.
Z drugiej strony niektórzy wyborcy Platformy mogą czuć się rozczarowani, że ich duża patria wiąże się z ruchem ludowo-populistycznym. Wydaje się więc, że bilans może procentowo wyjść na zero.
Programowo tym partiom nie było do tej pory po drodze. Chyba jedyny wspólny mianownik PO, AgroUnii i innych partii opozycyjnych jest to, że one by chciały rządzić, a nie żeby rządził PiS. Trzeba przyznać, że to jednak – gdy chodzi o alians PO z AgroUnią – trochę mało.
Musimy popatrzeć na spójność, a raczej brak spójności tego wszystkiego. Zawsze w takich sytuacjach pojawia się pytanie: co, i za co, stawiamy? Wiemy, że inne ugrupowania opozycyjne, jak Lewica czy Trzecia Droga, uznały, że nie chcą jednej listy ponieważ straciłyby swoją odrębność. Prawdopodobnie AgroUnia zostanie wchłonięta przez silniejszego partnera i to będzie koniec tego ugrupowania.
CZYTAJ TAKŻE:
Warto przypomnieć słowa Michała Kołodziejczaka, że „Donald Tusk cofnął Polaków o kilka wieków do tyłu, bo zrobił z nas kraj koczowniczy, a ludzie musieli wyjeżdżać z Polski do Wielkiej Brytanii czy Irlandii” I że obecnie Tusk „chce powrotu tego samego”. Co się stało, że Tusk się jednak na te 0,5 – 1 proc. połaszczył?
Przypuszczam, że poza szumem medialnym, kiedy będzie się o tym mówić, i wchłonięciem AgroUnii, niewiele za tym aliansem pójdzie. Względów racjonalnych raczej się nie spodziewam, chyba że rzeczywiście stratedzy PO liczą na to, że jakaś część wyborców na wsi pójdzie za AgroUnią.
Być może posłuży to opowieści wyborczej opozycji, że „wszyscy jesteśmy razem przeciwko PiS”, chociaż – jak wiemy – nie przełożyło się to na jedną listę wybiorczą. To także świadczy, że to wszystko nie jest ze sobą spójne.
Tusk o „nowych nabytkach” (nie tylko o Kołodziejczak, ale także Adam Bodnar, Hanna Gill-Piątek czy Bogusław Wołoszański – przyp. red) mówi jednak, że „uznali te same priorytety za własne”. Z kolei Kołodziejczak stwierdził, że AgroUnia z PO „patrzy w jedną stronę”. Gdzie te priorytety i ta „jedna strona”?
Jest nim – jak już powiedzieliśmy - antyPiS. To tylko łączy wszystkie grupy pod sztandarem KO. Nie słyszałem nigdy żeby Platforma Obywatelska wysuwała postulaty „rolnicze” choćby podobne do tych wysuwanych przez Kołodziejczaka. Nie widzę specjalnie wspólnych programowych pól. Tak więc tym polem będzie na pewno chęć odsunięcia PiS od władzy.
Kołodziejczak dzisiaj na Radzie Krajowej PO mówił: odbijemy wieś PiS-owi. Wspomniany przez Pana nawet jeden procent, to nie jest cała wieś.
Z pewnością. Zobaczymy, jak jak to będzie wyglądało w wyborach. Możemy tylko spekulować. Może to jest dla Platformy, która nie może liczyć na wiele głosów wsi, rodzaj próby, czy da się utworzyć w niej „ludową nogę”. Skoro się nie udało z jedną listą z PSL, to może w ten sposób PO zyska jakąś część wiejskiego elektoratu. No, ale to wszystko jest na razie pisanie patykiem po wodzie.
10 sierpnia AgroUnia złożyła do PKW zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego. I co teraz z tym komitetem?
Nie ma to wielkiego znaczenia. Zgłoszenia komitetów są po to, by móc prowadzić kampanię wyborczą, wydawać pieniądze. Kandydaci AgroUnii znajdą się na listach KO, a skoro nie zbiorą podpisów na swój komitet, AgroUnia nie zarejestruje list, komitet – jeśli sam wcześniej się nie rozwiąże - z mocy prawa zostanie rozwiązany przez PKW.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658706-dr-habbiskupagrounia-z-po-to-kolodziejczak-w-sejmie-i-tyle