Defilada wojskowa zorganizowana pod hasłem „Silna Biało-czerwona” będzie kulminacyjnym momentem centralnych obchodów Święta Wojska Polskiego. Parada z udziałem ok. 2 tys. żołnierzy, ok. 200 sztuk różnego rodzaju sprzętu wojskowego i 92 statków powietrznych po latach wraca na ulice Warszawy. Wydarzenie to nie podoba się jednak Tomaszowi Siemoniakowi, ministrowi obrony narodowej w rządzie PO-PSL.
Siemoniak uderza w defiladę wojskową
W Święto Wojska Polskiego warszawską Wisłostradą przejdzie pierwsza od 2019 r. defilada wojskowa. Weźmie w niej udział ok. dwóch tysięcy żołnierzy, około 200 pojazdów wojskowych i niemal setka statków powietrznych. Uczestnicy wydarzenia będą mogli zobaczyć m.in. transportery opancerzone Rosomak w różnych wersjach, samobieżne moździerze Rak, armatohaubice Krab i K9, wyrzutnie rakietowe HIMARS, a także trzy typy czołgów — Leopardy 2, wyprodukowane w Korei K2, a także czołgi Abrams.
Wydarzenie nie podoba się jednak Tomaszowi Siemoniakowi, który był ministrem obrony narodowej w rządzie PO-PSL. We wpisie na Twitterze zacytował fragment artykułu z Onetu, w którym stwierdzono, że parada jest „przedwyborczą defiladą Błaszczaka”, a w tle są „koreańskie pożyczki i konflikt z dowódcami”.
Defilada z okazji święta Wojska Polskiego ma stworzyć wrażenie, że polska armia dysponuje supernowoczesnym sprzętem. Tylko że zobaczymy pojedyncze sztuki uzbrojenia, które dotarły do naszego kraju w ostatnich miesiącach. Zadłużając się, już musimy za ten sprzęt płacić miliardy złotych, a i tak jeszcze przez wiele lat nie będzie on tworzył systemu, który zapewni Polsce bezpieczeństwo
– brzmi fragment „analizy” Onetu, na którą powołał się we wpisie na Twitterze Tomasz Siemoniak.
CZYTAJ TEŻ:
Zwijanie Wojska Polskiego
Warto przypomnieć, co działo się w Wojsku Polskim, kiedy ministrem obrony narodowej był Tomasz Siemoniak. Ministrowie w rządzie PO-PSL przekonywali, że Polska nie ma pieniędzy na inwestowanie w wojsko. Dlatego zamiast inwestycji w armię, a co za tym idzie, w bezpieczeństwo Polski, były oszczędności i likwidacja jednostek wojskowych. Jak zwracał uwagę obecny szef MON Mariusz Błaszczak, za rządów PO-PSL zlikwidowano 629 jednostek organizacyjnych Sił Zbrojnych RP.
Wśród rozformowanych jednostek minister obrony wymienił m.in. dowództwo 1. Dywizji Zmechanizowanej w Legionowie (dywizja została rozformowana w 2011 r.), a także wchodzące w jej skład jednostki, jak np. 1. Pułk Artylerii w Ciechanowie. Zlikwidowana została też m.in. 16. Brygada Zmechanizowana w Morągu (rozwiązana w 2008), Batalion Polsko-Ukraiński Sił Pokojowych w Przemyślu - został zlikwidowany w 2010, a jego polscy żołnierze weszli w skład batalionu w 21 Brygadzie Strzelców Podhalańskich.
Sam Donald Tusk w 2012 roku przekonywał, że „potrzeby militarne obiektywnie opisane nie wskazują w żadnym wypadku na potrzeby budowy i użytkowania dużych jednostek”.
Nikt nie lubi takich rzeczy jak oszczędzanie, ale jak nie ma, to nie ma
— oświadczył 14 sierpnia 2013 roku Tomasz Siemoniak, który sprawował wówczas funkcję szefa MON.
Z kolei zlikwidowanie 629 jednostek wojskowych Siemoniak tłumaczył zredukowaniem poboru po tym, jak armia stawała się zawodowa.
To normalny proces
– stwierdził na antenie Polsat News Siemoniak, który zakupił dla wojska… 10 tys. tablic Mendelejewa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wkt/wpolityce.pl/TT/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658563-siemoniak-uderza-w-defilade-wojskowa-analiza-onetu